The light behind your eyes

3.8K 174 20
                                    


Poczułem jak moje serce rozpada się na milion kawałków. W tej jednej sekundzie straciłem wszystko. Wiedziałem, że moje życie już nigdy nie będzie pełne. Już nigdy nie będę szczęśliwy.

- Już nic nie możemy dla niego zrobić. Nie odczuwa teraz bólu. Powinniście się pożegnać. To nie potrwa długo - powiedział jeden z Cichych Braci, a ja modliłem się żeby to był tylko zły sen. Potworny koszmar z którego zaraz się obudzę i zobaczę obok siebie mojego niebieskookiego Alexandra. Nie mogłem znieść myśli, że już nigdy go nie zobaczę. Nie obudzę się obok niego.

Usłyszałem rozdzierający serce płacz Isabelle. Dziewczyna opadła na kolana, po jej twarzy spływały łzy, trzymała się za serce nie mogąc złapać oddechu. A ja tylko stałem i się przyglądałem. Byłem sparaliżowany własnym cierpieniem. 

Jace pochylił się nad nią i mocno przytulił. On również płakał.

- Izzy musimy tam wejść. Musimy się z nim pożegnać - powiedział łamiącym się głosem. Dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć, pokręciła tylko głową - Jeśli się z nim nie pożegnasz będziesz żałowała do końca życia - ten argument nieco do niej przemówił i dziewczyna wstała. Podeszła do mnie i mocno mnie uściskała. Później razem z blondynem weszli do pokoju Alec'a.

Poczułem jak opuszczają mnie wszystkie siły. To miało być zwykłe polowanie. Mieli zabić kilka demonów i bezpiecznie wrócić do Instytutu. Alexander miał wrócić do mnie cały i zdrowy. Tymczasem on umierał, a ja nie mogłem dla niego nic zrobić. Moja magia była bezużyteczna. Ja byłem bezużyteczny. Byliśmy parą od 5 lat. To były najpiękniejsze lata mojego życia. Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Myślałem, że pogodziłem się z tą myślą, ale myliłem się. Nic nie mogło mnie przygotować na taki ból. Nie wyobrażałem sobie świata bez mojego Nocnego Łowcy. 

Chwilę później drzwi pokoju się otworzyły i wyszło z nich zapłakane rodzeństwo.

- On pyta o Ciebie, Magnus - powiedział blondyn. W jego oczach widziałem czyste cierpienie i rozpacz - Magnus! Słyszysz mnie? - spojrzałem na niego nieobecnym wzrokiem i powoli ruszyłem do pomieszczenia w którym miałem pożegnać miłość mojego życia.

Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na postać leżącą na łóżku. Był bez koszuli, jego spocone włosy przyklejały się do twarzy, skóra była chorobliwie blada. Kiedy go takim zobaczyłem po mojej twarzy spłynęły łzy. Nie potrafiłem już dłużej ich powstrzymywać. 

- Magnus? - zapytał chłopak słabym głosem - To ty?

- Tak, Aniele - odpowiedziałem i podszedłem do łóżka. Uklęknąłem przy nim i delikatnie odgarnąłem mu włosy z twarzy - Jestem przy Tobie

- Proszę nie płacz - powiedział i delikatnie otarł łzy z mojego policzka, lecz na ich miejsce od razu spłynęły nowe.

- Alexandrze ja... - głos łamał mi się coraz bardziej.

- Wiem, Magnus. Ja też Cię kocham - dopowiedział czarnowłosy doskonale odgadując moje myśli - Spójrz na mnie - spełniłem jego prośbę a on słabo się uśmiechnął - Posłuchaj mnie uważnie.

- Nie rób tego - przerwałem mu - Nie żegnaj się. Na pewno jest coś co możemy jeszcze zrobić. Coś wymyślę tylko błagam, nie zostawiaj mnie Alexandrze - załkałem 

- Oboje wiemy, że to nieprawda. Posłuchaj mnie Magnus - wziął głęboki wdech i skrzywił się lekko. Jego głos był słaby i zachrypnięty - Całe życie toczyłem walkę. Takie było moje powołanie i doskonale o tym wiedzieliśmy. Mieliśmy świadomość, że ten dzień nadejdzie. Nie udało mi się i tę walkę przegrałem. Takie jest życie Nocnego Łowcy. Każdy chce uratować świat, ale nikt nie chce umierać.

- Nie poradzę sobie bez Ciebie. To za bardzo boli - rozpłakałem się na dobre i położyłem głowę na jego torsie. Poczułem jak wplata dłoń w moje włosy. Już nigdy miałem nie poczuć jego dotyku. To było nie do zniesienia.

- Najgorszą częścią tego wszystkiego jest zostawienie Ciebie - jego głos również się załamał - Jesteś tym jedynym Magnus, zawsze byłeś - podniosłem głowę i spojrzałem na niego - I nieważne co się stanie. Nieważne co będziesz robił i gdzie będziesz, bo ja zawsze będę przy Tobie. Tutaj - dotknął miejsca na mojej piersi, gdzie ciągle biło moje zniszczone serce. 

- Zawsze będę Cię kochał, Alexandrze - uniosłem się i złożyłem na jego ustach krótki pocałunek. Uśmiechnął się i dotknął mojego policzka.

- A ja Ciebie. I pamiętaj, nie pozwól nikomu zabrać tego blasku z Twoich oczu. I nie mam na myśli brokatu - roześmiałem się przez łzy na te słowa - Przykro mi, że to kończy się w ten sposób. Obiecaj mi, że nie pogrążysz się w smutku. Musisz żyć dalej Magnus, dla mnie. Może nie od razu. Daj sobie czas. Ale obiecaj, że nie będziesz rozpaczał wiecznie bo tego bym sobie nie wybaczył. Obiecaj mi.

- Obiecuję - odpowiedziałem - Nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie. Nigdy Cię nie zapomnę. Będę tęsknił każdego dnia, aż znowu się spotkamy. Czekaj tam na mnie, Aniele.

- Zawsze - odpowiedział - Zaopiekuj się moją siostrą i Jace'm. 

- Dobrze.

- Chodź tu mnie - powiedział, a ja położyłem się obok niego. Pocałowałem go i położyłem głowę na jego piersi. Leżeliśmy tak w ciszy czekając na nieuniknione rozstanie. Słuchałem jak bicie jego serca staje się coraz słabsze, aż w końcu ustało. Załkałem głośno i pocałowałem po raz ostatni jego zimne usta. Moje życie skończyło się wraz z jego, mimo, że moje serce uparcie nadal biło, a ja z każdym jego uderzeniem odczuwałem większy ból. Ale przecież coś mu obiecałem. 

Postanowiłem, że dotrzymam tej obietnicy. Nie zawiodę go. Będę żył dalej i niewyobrażalnie za nim tęsknił


                                                                                                 *****

Sama sobie złamałam serce. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie :D 

Wybaczcie, że Wam to zrobiłam. Sama w to nie wierze.

We tekście jak i tytule użyłam cytatów z piosenek My Chemical Romance...

Jeśli przeczytaliście to zostawcie coś po sobie

Mispa!

~ L.


One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz