~2~

7 1 0
                                    

    Kolejny dzień w szkole fatalnie mi minął. Dlaczego? Pfff... Pytanie. Odpowiedziałam tylko na jedno pytanie na konkursie, dostałam pałe z polskiego i zgubiłam telefon, który dostałam TYDZIEŃ temu. Poprostu genialnie. Jeszcze wylałam sok porzeczkowy na ulubioną koszule Daniela, przecież to się nie spierze. Mam nadzieję, że nie będzie zły... Cholera. On mi się podoba... Wiem, może będę starała mu się przypodobać, zagadywać itp. Tylko żeby nie pomyślał, że się narzucam, bo tylko pogorszę sprawę, a to bardzo prawdopodobne w moim przypadku.

***

Ostatnio nie mam za dużo szczęścia. Najlepiej całe życie będę siedziała cicho. Zamknę się w sobie i moim najlepszym przyjacielem będzie pamiętnik. Jako jedyny nie wypapla o tym co się dzieje, no, może Lucy też moge zaufać, ale pamiętnik mogę wszędzie ze sobą zabrać. Lucy nie za bardzo. Ma swoje życie, chłopaka, którego kocha ponad życie. A ja to tylko gruba, brzydka warstwa tłuszczu zwana Clare. Nie pasuje do mnie to imie, ooo napewno nie. Ale, no cóż. Jest to jedyna ładna rzecz jaką posiadam. Nieprzydatna z zresztą... Wolałabym być ładna i mieć brzydkie imię, bo każda dziewczyna ma chłopaka oprócz mnie.

Ja, głupia 16-latka, nadal nosze w sobie ciupkę nadzieji, że znajdę księcia z bajki. Chociaż bardziej, że on znajdzie MNIE.

Dlaczego?

Bo JA nie robie NIC, żeby znaleźć ukochanego. Tak jakby to ująć, czekam na zbawienie.

Ale dość o tym.

***

Spakowany plecak zarzuciłam na ramię. Szybko włożyłam moje czarne Nike'i, pożegnałam się, wyszłam.

Gdy znalazłam się w szkole, podbiegła do mnie Lucy. Uściskała mnie z całych sił, niewiem dlaczego.

Chłopak ją rzucił? Chciała się wyżalić? A może miała jakąś dobrą nowinę?

- Spokojnie, jeszcze mnie udusisz - Zachichotałam. - Coś się stało?

- Poprostu... Zaczęłam doceniać to co mam. Jesteś świetną przyjaciółką, przepraszam za to co teraz powiem, ale chwilami wątpiłam w naszą znajomość. Byłam wtedy głupia i niewiem co we mnie wstąpiło. Ale wczoraj dość długo rozmyślałam nad życiem. Doszłam do wniosku, że otaczają mnie wspaniali ludzie... Między innymi ty, Clare.

- Oh... To bardzo miłe z twojej strony. - Łezka zakręciła mi się w oku - Kocham Cię Lucy, taka przyjaciółka jak ty trafia się raz na milion - Pojawił mi się wielki banan na twarzy. Lucy odwzajemniła uśmiech.

* po lekcjach *

- Idziesz ze mną do kawiarni? Wzięłam trochę kasy z domu. - Zaproponowała Lucy.

- Tylko, że ja nie wzięłam... - Dziewczyna nie pozwoliła mi dokończyć.

- Ja stawiam. A myślisz, że po co mi pięć dych? Sama raczej tego nie wydam... Przynajmniej w kawiarni. - Parsknęłam śmiechem. Ach ta moja Lucy...

Szybko doszliśmy do kawiarni. Lucy zamówiła nam moje ulubione ciasto - brownie. Do tego shake bananowy. Zachwycałyśmy się smakiem tych łakoci, plotkując o różnych osobach z naszej jakże zacnej klasy.

- Wiem, że nie zabrzmi to wiarygodnie, ale... Może najpierw zapytam czy słyszałaś o tej akcji z Nicole. - Byłam zaskoczona, przecież Nicole jest bardzo porządną dziewczyną, przynajmniej taka się wydaje.

- Nie, nie słyszałam. Zrobiła coś złego?

- Pff... - Prychnęła - Dosypała do napoju amfe.

- Że CO?!! - Byłam w szoku. - Skąd ma amfe? I komu ją dosypała? - Drugie pytanie zadałam już bardziej spokojna.

- Yhhh... Swojej własnej matce...

Nie byłam w stanie uwierzyć w to, co wypłynęło z ust Lucy. Nicole? Przecież ona zawsze dostaje piątki z klasówek. Zawsze jest przygotowana do lekcji. Nigdy nie dostaje jedynek.
Nauka to jej życie.

Kiedyś się nawet z nią kolegowałam. Ale dałam sobie spokój. Trzymała mnie na smyczy ( w przenośni oczywiście), jakby chciała mnie zatrzymać tylko przy sobie. Bała się, że mnie straci...

Wtedy pojawiła się Lucy, która uwolniła mnie od przyjaźni z Nicole. Zresztą, chciała gadać tylko o nauce. Ja mimo, że staram się nie zalegać z materiałem, nie lubię mówić o nauce dłużej niż kilka minut na temat bieżących spraw. Dla mnie spotkania z przyjaciółmi powinny być odskocznią od nudnych obowiązków. Więc i tak prędzej czy później bym oznajmiła: STOP! Mówię Ci stop! ( tak, miałam na myśli piosenkę Multiego ;))

Lucy tylko ukróciła tą mękę. I jestem jej wdzięczna. Bardzo wdzięczna.

***

Kolejnego dnia zapytałam Nicole o tą sprawę z narkotykami. I trochę tego żałuję. Wolałabym nie poznać takiej odpowiedzi.

- Nicole... Mam sprawę. - Zaczęłam.

- Hmm?

- Bo... Chodzi o tą amfe. Czemu ją dosypałaś - Opamiętałam się trochę i uciszyłam ton swojego jakże cichego już głosiku. - Swojej mamie?

- O co wam wszystkim chodzi? - Zapytała z wielkim spokojem, jakby to co powiedziałam nigdy nie miało miejsca. - Poprostu powiedziała, żebym wyszła trochę na dwór. Żebym spędziła czas ze znajomymi. Żebym ODSTAWIŁA NAUKĘ. A ja tak nie mogę. Zdenerwowała mnie tym. Mogę robić co mi się podoba. Więc zrobiłam to. Dosypałam jej tych ohydnych narkotyków do jej równie ohydnej herbaty. Fuj...

~ Jaka rebel z tej niewiasty

- No dobra... - Dałam jej spokój. Jak coś to nie ja będę miała problemy...

***

- Zapraszam Clare Styles do gabinetu dyrektora, powtarzam, zapraszam Clare Styles do gabinetu dyrektora. - Rozległ się głos ze szkolnego radiowęzła. Co oni ode mnie chcą?
Szybko pojawiłam się tam gdzie mnie proszono. Chciałam mieć to za sobą.

Zapukałam do drzwi, po czym otworzyłam je dość pewnie.

- Dzień dobry to ja, Clare Styles.

- Dzień dobry. Usiądź proszę. - Dyrektor wskazał na puste krzesło. Posłusznie wykonałam polecenie.

- O co chodzi? Stało się coś? - Zapytałam.

- Jest to delikatna sprawa. - Oznajmił dyrektor. - Otóż... Nie będę owijał w bawełnę. Jesteś podejrzana o posiadanie narkotyków. Jak się domyślasz, nie jest to legalne.

- Oczywiście, że wiem, ale... Ja nie mam żadnych narkotyków - oznajmiłam trochę zdenerwowana. Kto mógł mnie o coś takiego posądzić? - Proszę, może mnie nawet policja przeszukać, tu i teraz. Niech nawet odwiedzą moje mieszkanie. Nie mam nic do ukrycia. Ale mam pytanie... Kto chciał mnie w to wrobić?

- To ty niewiesz o niczym, droga Clare?

- No na to wygląda.

- Otóż, ta osoba jest Ci bardzo dobrze znana. Obserwowałem Cię i spędziłaś z nią dużo czasu...

- Nie... To niemożliwe... Czy to...?

- Tak... To Lucy.

Hejka :) Mam nadzieję że podoba się wam rozdział. Wkońcu zrobiłam duży postęp - z 500 słów przeskoczyłam na 900!!! Mam nadzieję, (wiem, trochę się powtarzam) że zostaniecie ze mną trochę dłużej >.< Do następnego rozdziału!

Jeśli wam się podoba zostawcie gwiazdkę, one naprawdę motywują.

Galaxy LoveTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang