~1~

10 1 0
                                    

Poczułam ciepły oddech na karku. Szybko obróciłam się za siebie. Ujrzałam JEGO.

~ Matko, jaki on jest cudowny...
- Pomyślałam - Tylko dlaczego podszedł akurat do mnie?

- Hej. To ty jesteś Clare, prawda?

Zamarłam. Odezwał się do mnie mój crush, w którym kocham się od podstawówki. Przez tyle lat nawet na mnie nie spojrzał, a teraz? Nawet zna moje imię.
- Noo... T-t-tak, to ja... A czemu pytasz?
- Facetka od bioli chciała z tobą pogadać. Kazała mi Cię znaleźć. Chodzi pewnie o ten ostatni sprawdzian, większość klasy go oblała.
- A... O to chodzi... Ok, to ja już może pójdę.

I zaczęłam iść w stronę sali biologicznej. Opuściła mnie nadzieja, że choć kiedykolwiek się zakumplujemy. Wiem, jestem zakochana, ale to niemożliwe, żebym z nim chodziła, dlatego fajnie by było chociaż z nim pogadać.

- Stój! - Krzyknął. Uśmiechnęłam się pod nosem. - Jestem Daniel. Jak byś chciała pogadać to śmiało. - Puścił do mnie oczko.

Ahhh, byłam taka wniebowzięta... Do tego prawdopodobnie cały czas wzdychałam, bo Lucy zwracała mi uwagę.

- A ty co tak wzdychasz? Zakochałaś się? - Powiedziała Lucy ze śmiechem.
- Aaaaa, wieeem. Chodzi o tego, jak on tam miał... Daniela? Widziałam was dzisiaj niedaleko sali biologicznej.

- NO TAK!!! ZAPOMNIAŁAM! Miałam iść przecież do nauczycielki w sprawie tego sprawdzianu. O matko... Mam nadzieję, że nie będzie zła.

- E tam... Przesadzasz. Idź tam lepiej teraz zanim skończy się przerwa.

Pobiegłam do sali. Zamknięta. Zadzwonił dzwonek. Poszłam przestraszona i lekko zła na siebie. Ja to jednak mam pecha...

- Drrrrrr!!!! - Dzwonek zakończył lekcję matematyki. Wkońcu mogę iść do domu. Darowałam sobie sprawdzian, Lucy miała rację. Czym tu się przejmować? Jeśli chce mi coś powiedzieć, może zrobić to na lekcji albo sama mnie znaleźć i tyle, raczej nic ważnego.

Wróciłam zmęczona do domu. Odrobiłam jak zawsze lekcje, poszłam do kuchni aby coś przekąsić. Moja mama była w trakcie robienia kolacji.

- Jak dziś było w szkole?

- Tak jak zawsze.- Odpowiedziałam bez życia.

- Pewnie jesteś zmęczona nauką do jutrzejszego konkursu. Pani mi mówiła że dziś zrobi dodatkową lekcję przygotowującą do niego. Dużo tego materiału?

- Ale... Jak to konkurs? On jest za miesiąc. - Odparłam zszokowana. Jeszcze tego brakowało...

- Nie mówiłam Ci? Został przełożony. Odbędzie się jutro.

- ...

I pobiegłam do swojego pokoju z nadzieją, że to tylko pomyłka i tak naprawdę nie przełożono go.

A że byłam trochę taką kujonką, kolejne kilka godzin przewracałam kartki w zeszycie. Lecz tym razem nic nie wchodziło mi do głowy. Około 3:00 w nocy zasnęłam przy biurku.

Rano obudziłam się. Bolały mnie wszystkie kości, okropne uczucie. A na dodatek czułam to samo zmęczenie, co kilka godzin temu, jeszcze przed zaśnięciem ://

Poszłam wybrać ubrania na dzisiejszy dzień. Otworzyłam szafę, stwierdziłam, że nie mam się w co ubrać. Ehh... Naprawdę muszę mieć też w tym problemy? Nie wystarczą te w szkole?

Dlaczego życie musi być takie trudne?

Hej :) Pierwszy rozdział dość krótki (tylko 500 słów) ale dopiero zaczynam pisać na Wattpadzie. Postaram się pisać dłuższe, jeśli najdzie mnie wena. Choć jedna osoba, która będzie czytać moją książkę mnie uszczęśliwi. Następny rozdział pojawi się w piątek ( 5 maja ). Życzę miłego wieczoru lub miłego dnia :)

Galaxy LoveTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon