Iluzja, czy rzeczywistość?

18 3 5
                                    

Opuściłem szkołę. To było dla mnie zbyt tragiczne przeżycie, aby nadal obserwować te martwe ciała. Stałem się o jeden procent bardziej samotny. Chciałem uciec od tego wszystkiego. Gdyby to było możliwe, cofnąłbym czas i zmieniłbym wszystko!

Nie miałem ochoty czekać na autobus. Biegłem prosto przed siebie do mojego domu. Może w nim uda mi się trochu odpocząć?

Spojrzałem na niebo. Zbliżały się chmury... będzie padać? Zaczynając od mżawki... ku ulewy, krople deszczu ocierały o moją bladą skórę. Przez taką pogodę, jeszcze zacząłem szlochać. Przed moimi oczami ukazały się po kolei zwłoki Izy, a gdyby nie śmierć wuefistki, leżałbym aktualnie razem z nią... martwy. Czułem jak mi się kręci w żołądku. Już wolałem oglądać horrory w telewizji, niż na żywo!

Świat jest chamski.

Po chwili koło mnie przejechał biały samochód. Zanim mnie ominął, zauważyłem kobietę... podobną do Izy. Skręciła ostro w prawo, wpadając na drzewo. Na to zjawisko stanąłem jeszcze bardziej roztrzęsiony i zdenerwowany. Nie chciałem tam iść, ale ciekawość mi nie pozwoliła stać. Małymi kroczkami kierowałem się ku rozbitemu pojazdowi.

Krople wody poczęły mocniej uderzać po betonie, gdzie zrobiło się z tego potok dla mrówek. Nie chciałem dalej iść. Znienawidziłem deszcz. Kiedy stanąłem w miejscu, zagrzmiała burza, przez co jeszcze bardziej się przeraziłem, że ktoś, albo coś chce, abym zobaczył te zwłoki.

Stanąłem przed oknem kierowcy i spojrzałem przez szybkę. Czułem, jak mi przyspiesza tętno. To była kopia Izy! Cała twarz nasiąknięta krwią z jednym wydłubanym okiem, wpatrywała się w moją stronę. Burza znowu zagrzmiała, tym razem z błyskiem pioruna. Twarz kobiety stała się bardziej widoczna i straszniejsza. Przerażony opadłem na ziemię, brudząc całe swoje ubranie. Siedziałem chwilę na gruncie, nie zważając na to, że prawdopodobnie może mnie przejechać jakiś samochód. To było złe i chore!

Kiedy już miałem wstać z ziemi, po głowie przerosła mnie dziwna myśl. Jeżeli przed sekundą ujrzałem twarz Izy w śmierci na drugi sposób, to może przeznaczenie mi pokazać jeszcze wiele przytrafień związane z nią! Nie chcę już więcej widzieć ją martwą! 

Boże, pozwól mi spokojnie wrócić do domu!

Znowu począłem biec w kierunku mego mieszkania. Miałem zamknięte oczy, by móc nie widzieć kolejnych zwłok! Jedynie co mogłem zrobić, to nadsłuchiwać się ulewie i grzmotów, i biec przed siebie. Nie wiem kiedy dotrę na miejsce. To długa droga, więc mam dużo czasu. Łzy znowu popłynęły mi po policzkach na myśl, że kiedy będę musiał otworzyć powieki, znowu ujrzę kolejną ofiarę. Nie mam zamiaru tego powtarzać!

Łokciem cały czas ucierałem powieki z płaczu. Aż do czasu, kiedy poczułem znajomy zapach z kominka. Otworzyłem przerażony jedno oko, by móc ocenić, czy aby na pewno jestem już w domu. Tak. Jestem. Opuściłem rękę, obejrzałem się wokół siebie na wszelki wypadek i ruszyłem szybkim ruchem po ścieżce do mojej kochanej rodziny.

Otworzyłem drzwi i wpadłem prosto na matkę. Zapłakałem jeszcze głośniej, otulając ją w mocnym uścisku.

- Ej, Aran. Co się stało? Wcześnie wróciłeś ze szkoły. - dodała zaskoczona mym zachowaniem.

- Widziałem zwłoki. - Odparłem szczerze. - W szkole i tutaj niedaleko nas!

Nie dziwię się, że była zszokowana. Prawie nigdy nie płakałem, a wszystko miałem gdzieś. Byłem egoistyczny, głupi i naiwny, a to jeszcze gimbusem! Czy to przez moje zachowanie tamci zginęli? Aż tak bardzo Bóg mnie nienawidzi?

- Niedaleko nas? - odrzekła zaciekawiona. - Chodź. Pokażesz mi.

- Nie!

- Niby czemu?

- Burza jest!

- Nie ma.

- Hm? - Mruknąłem, spoglądając w okno. Słońce już świeciło, a jeślibym dokładniej się jeszcze przyjrzał, to nawet nie było rosy po całej tej ulewie.

- Zaprowadzisz mnie tam?

Co powinienem zrobić? Nie mam zamiaru znowu oglądać te zwłoki. Chcę zostać w domu. Czuję się tutaj bezpiecznie.

Jednak matka złapała mnie za rękę, po czym wyszła, ciągnąc mnie za sobą.

- Nie bój się. Będę z tobą.

Nie wiem czy powinienem się cieszyć, czy raczej płakać. W końcu to był przerażający dla mnie widok i nie miałem zamiaru powracać do tamtych zdarzeń. Z drugiej strony nie byłem sam. Ktoś nade mną czuwał, więc to chyba dobrze, nie? Złapałem kilka oddechów, próbując już przestać płakać.

Ruszyłem w stronę ulicy, przechodząc przez przystanek i w dal. Właściwie to wtedy miałem przez cały czas zamknięte oczy. Gdzie to było? Na pewno przy dużym dębie, gdzie odbył się ten wypadek. Wystarczy iść przed siebie, aż uda mi się na horyzoncie zauważyć samochód.

Przez całą tą drogę rozglądałem się na boki i za siebie, by móc dowiedzieć się, że matka idzie za mną, a także by nie ominąć kolejnego wypadku. Ominąć? Czy... ja na serio chcę zobaczyć nową śmierć? To byłoby wtedy zbyt chore, jak dla mnie! 

Po jakimś czasie dotarliśmy do szkoły. A gdzie ten samochód? A gdzie ten wypadek? Nawet dęba nie widziałem! Czy to tylko mi się śniło? To znaczy, że ten dzisiejszy dzień nie nadszedł?

Pędem ruszyłem w stronę szkoły. Może Iza żyje? Może nie doszło do tego wypadku? Muszę wiedzieć! Po prostu muszę!

Szybkim ruchem otworzyłem wejście szkolne i przemieszczając się po korytarzu, dotarłem do schodów, gdzie na dole były szatnie. Jednak nic się nie zmieniło. Zwłoki Izy wciąż leżały na ziemi, jak i wuefistki. Na ten widok zwymiotowałem. Czułem się słabo, a głowa bolała mnie, jak nie wiem co. Miałem wrażenie, że usłyszałem grzmot burzy i trzask.

Spojrzałem na sufit, gdzie zaczął się pomału rozwalać. Po chwili wszystko poczęło tracić swoją kompozycję. Do moich uszów dochodziły coraz więcej krzyków i płaczów. Podskoczyłem zdezorientowany, kiedy poczułem, jak ktoś chwyta się za moją stopę. Kiedy odwróciłem się  w tamtą stronę, spostrzegłem martwe ciało matki. Leżała pod kawałkiem betonu, gdzie można by z łatwością zauważyć spłaszczone jej wszystkie kończyny. Jedynie głowa została ocalona, lecz z przerażającym wyrazem twarzy. Kiedy kolejny odłamek sufitu spłaszczył to ostatnią, krew prysnęła na mnie. Wtedy zapłakałem przerażony.

Opadłem na ziemię roztrzęsiony. Nie mogłem nic wyznać. Tylko ja stałem żywy, wśród tego wszystkiego. Nie chciałem takiego życia! 

Świat naprawdę potrafi być chamski.

Moja Druga Twarz  ||by Kiting664||Where stories live. Discover now