12. Wyznania

2.3K 168 9
                                    

Wpatrywałem się w mężczyznę przede mną z niemałą odrazą i byłem pewny, że on doskonale zdawał sobie sprawę z mojego podejścia do niego. Co więcej, prawdopodobnie odczuwał to samo. Z uporem odwzajemniał moje spojrzenie, patrząc na mnie przeszywającymi, niebieskimi oczami. Atmosfera była napięta, co chyba odczytywał nawet kelner, który co jakiś czas zerkał na nas z niepokojem.

Budził we mnie tak wiele emocji, że wewnętrznie aż gotowałem się pod ich wpływem. Nawet jego wygląd mi przeszkadzał. Całkowicie nieuczesane, rozwiane włosy wręcz mnie rozbawiały, natomiast jego wzrost i postura były przerażające. Choć miał na sobie czarną bluzkę z długimi rękawami, dobrze rozbudowane mięśnie ramion wyraźnie się odznaczały, szczególnie gdy nieświadomie je napinał. Nie chciałem, by tak było, ale samym sobą budził we mnie swego rodzaju respekt. W myślach porównywałem się do niego, wiedząc, że sromotnie przegrywam. Jeśli ten wieczór skończyłby się na rękoczynach, to nie miałbym najmniejszych szans.

Ale to on przegrał pierwszą rundę.

- Powiesz coś wreszcie?- wypalił nagle, przerywając ciszę. Był zniecierpliwiony, a nasze spotkanie najwyraźniej nie szło po jego myśli.

Prychnąłem.

- To ty tak bardzo chciałeś się spotkać- zacząłem się z nim przekomarzać, a widząc jego zniecierpliwioną minę, oparłem się wygodnie o oparcie i założyłem ręce na piersi.- Słucham. O czym chciałeś ze mną rozmawiać?

Spojrzał w bok, dając sobie kilka sekund do namysłu, a ja w tamtej chwili poczułem swoją przewagę.

- Czy Caroline wie o naszym spotkaniu? Wie, że byłem pod waszym domem?

- Wie- przyznałem pospiesznie, po czym przypomniałem sobie jej cierpiętniczą minę i awanturę, jaką mi zrobiła na wieść, że jednak mam zamiar się spotkać z tym mężczyzną.- Nie ucieszyła się na myśl o tobie.

Swego rodzaju satysfakcję przyniósł mi widok jego mocniej zaciśniętej szczęki i napiętych mięśni ramion. Nie robiły już na mnie najmniejszego wrażenia.

- Więc to ty zastąpiłeś moje miejsce?- zapytał Mike.

Tym razem nie umiałem wyczytać czegokolwiek z jego twarzy. Nie musiał niczego dopowiadać, doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, o co pyta.

- Nie. Nie zastąpiłem twojego miejsca, bo ty go nigdy nie miałeś- stwierdziłem, bacznie obserwując jego reakcję, jednak jego twarz w dalszym ciągu pozostawała bez uczuć.- To ja pokazałem jej, jak piękna potrafi być miłość. Jak bardzo ludzie mogą się kochać. Bez smutku, łez, przemocy i używek.

Westchnął, po czym schował twarz w dłoniach.

- Wiem, że możesz mnie nienawidzić- powiedział cicho.- Masz do tego prawo. To samo Caroline. Byłem młody, a przez to głupi i naiwny. Nie umiałem docenić tego, jak wspaniałą osobę mam obok siebie, a zamiast tego obchodziły mnie tylko narkotyki i imprezy, ale... Ja się zmieniłem.- Wziął ręce z twarzy i spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem.- Tyle lat w pierdlu uświadomiło mi kilka rzeczy.

Wpatrywałem się w niego tępo, nie wiedząc, co powinienem odpowiedzieć. Nie spodziewałem się po nim takiego wyznania.

- Mam ci uwierzyć?- zapytałem powątpiewająco, choć z jego postury biła zawziętość i choć bardzo nie chciałem, część mnie została uspokojona jego słowami. A drugiej części mnie zrobiło się go żal i to chyba było gorsze.

- Nie musisz.

- Nie?- zdziwiłem się, unosząc brwi.- To po co to wszystko?

- To nie ty musisz mi wybaczyć, Styles.

Zamknęło mi to usta. Doskonale wiedziałem, o kogo mu chodzi.

- Ona ci nie wybaczy...- zacząłem, jednak szybko wszedł mi w słowo.

- Wiem, właśnie to mi się zawsze w niej podobało- stwierdził, po czym zaczął bawić się końcem serwetki, a mi zrobiło się gorąco. Nie chciałem, żeby mówił w taki sposób o mojej Caroline.- Jest uparta i wie, czego chce. Skrzywdziłem ją i nie zasługuję na drugą szansę.

Zdębiałem, a krew odpłynęła mi z twarzy. W jednej chwili straciłem wszelakie pozytywne myśli związane z jego osobą.

- Chciałeś prosić ją o drugą szansę?

Roześmiał się. Szyderczo, z nutką goryczy i bólu.

- Oczywiście, że tak. O niczym innym nie marzyłem przez te wszystkie lata. Dzień w dzień myślałem o tym, że jak tylko wyjdę z więzienia, to ją odnajdę i padnę jej do stóp, błagając ją o przebaczenie- przyznał, odrzucając ze złością serwetkę na bok, a ja milczałem, niezdolny do wypowiedzenia choćby jednego słowa. Byłem w zbyt dużym szoku, ale wiedziałem też, że Caroline nie zdecydowałaby się na powrót do Mike'a. A przynajmniej miałem taką nadzieję.- Nie dziwię się, że znalazła sobie kogoś innego. Czytałem o was w internecie i może na początku nie umiałem zrozumieć, jakim cudem trafiła na ciebie, taką dobrą i bogatą partię, ale ona zasługuje na wszystko co najlepsze. A ty masz szczęście, Styles, że wybrała właśnie ciebie.

- Wiem- wtrąciłem, a on spojrzał mi prosto w oczy.

- Nie spierdol tego, ona już wystarczająco nacierpiała się przeze mnie. Ale wiesz co?- Uśmiechnął się kpiąco.- Nie jestem głupi. Dzieciak nie jest twój.

Tego tematu obawiałem się najbardziej, ale jeżeli czytał o związku moim i Caroline w internecie, to musiał też natrafić na informacje o Mollie. Na szczęście byłem na to przygotowany.

- O czym ty mówisz?- zapytałem, udając, że nie mam pojęcia, o co mu chodzi, jednak on nie dał się nabrać.

- Umiem dodawać. To nie może być twoje dziecko. Ona jest moja, prawda? Po twojej minie sądzę, że tak.

Zagotowało się we mnie. Zacisnąłem dłonie w pięści, powstrzymując się od rzucenia na niego. Mogłem sobie jedynie wyobrażać, jak bardzo na mojej twarzy wypisana jest nienawiść.

- Nie liczy się to, kto jest biologicznym ojcem Mollie. To ja jestem jej ojcem. To ja dałem jej dom, wychowuję ją i kocham ją nad życie.

Nie odpowiedział. Mierzyliśmy się spojrzeniami przez kilka najbliższych sekund bez słowa, aż w końcu on nagle wstał i narzucił na ramiona skórzaną kurtkę. Sam pospiesznie stanąłem na równe nogi, łapiąc go za rękaw i zwracając jego sylwetkę w swoją stronę.

- Cała nasza trójka jest szczęśliwa. Nie odbieraj nam tego- powiedziałem, ale w moim tonie nie było ani krzty prośby. To był rozkaz.

Mike prychnął.

- Za kilka dni wyjeżdżam do pracy do Australii. Pozwólcie mi się tylko zobaczyć z małą. Niczego więcej nie chcę.

Kochaj nas || H.S. sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz