6. Cel wizyty

3.2K 264 14
                                    

Caroline z głośnym brzdękiem postawiła przed swoją matką filiżankę z herbatą, po czym przysiadła na kanapie po mojej lewej stronie. Patrząc na jej rozwścieczony wzrok, naprawdę zaczynałem się obawiać, czy nie dodała do napoju żadnej trutki na szczury albo innej szkodliwej substancji. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Zupełnie inaczej wygladała jej rodzicielka. Była wyraźnie rozluźniona i co chwilę posyłała w naszą stronę dziwne uśmieszki, przez co miałem wrażenie, że po prostu bawi ją zaistniała sytuacja.

- Nie chcę być niegrzeczny- zacząłem nieśmiało, a w tym samym czasie Caroline spojrzała na mnie z oburzeniem. Przełknąłem ślinę.- Czy może nam pani zdradzić cel swojej wizyty?

Miałem już dość tej chorej atmosfery. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, a do tego siedząca na moich kolanach Mollie zaczęła się niemiłosiernie wiercić. Rozumiałem, że obie kobiety nie przepadały za sobą, ale chciałem mieć już to wszystko za sobą.

- Oczywiście, nie myśl sobie, że siedzenie tutaj sprawia mi przyjemność- fuknęła, po czym, jakby na zaprzeczenie swoich słów, sięgnęła po filiżankę i zamieszała łyżeczką. Ewidentnie się nie spieszyła.

- Więc?- pospieszyła ją Caroline.

Ponieważ jej matka w dalszym ciągu nie wyrażała chęci do kontynuowania rozmowy, przyjrzałem się jej dokładniej. Uderzyło we mnie naprawdę duże podobieństwo. Caroline była jej młodszą wersją. Były tego samego wzrostu, podobnej postury, miały identyczne oczy, prawie takie same nosy, które obie marszczyły w ten sam sposób. Mollie też miała takie oczy.

- Naprawdę nie miałam zamiaru się z wami spotykać, w końcu już prawie zapomniałam, że kiedyś miałam córkę- stwierdziła w końcu, na co Caroline syknęła, a ja po prostu nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Jak można tak bardzo nienawidzić kiedyś tak bliską sobie osobę?- Jednak jakiś czas temu zobaczyłam wasze wspólne zdjęcie w telewizji. Poszperałam trochę w internecie i okazało się, że macie córkę.- Mówiąc to, wskazała palcem na Mollie, która aż zadrżała pod wpływem jej wzroku. Przytuliłem mocniej małą, nie chcąc, żeby się jej bała.- Z początku naprawdę myślałam, że złapałaś jakiegoś gwiazdora na dziecko, ale po jakimś czasie byłam już pewna, że to nieprawda.

Czułem, jak Caroline wciągnęła gwałtownie powietrze. Przybliżyła się i objęła moje ramię, wbijając w nie boleśnie paznokcie.

- Co masz na myśli?- zapytała, a jej głos drżał.

- Czy moja córka opowiadała ci kiedyś o swojej przeszłości?- tym razem kobieta zwróciła się do mnie, a ja już wtedy wiedziałem, o co jej chodzi. Krew odpłynęła z mojej twarzy, a kark oblał zimny pot.

- Tak, wiem wszystko- przyznałem, kładąc wolną dłoń na dłoni Caroline i ściskając ją lekko, żeby pokazać jej swoje wsparcie. Chciałem, żeby czuła we mnie podporę. Moje słowa lekko zaskoczyły jej matkę, ale ledwo dała to po sobie poznać. Poprawiła jednym ruchem włosy.

- Z dnia na dzień ta mała robi się coraz bardziej podobna do swojego ojca. Prawdziwego ojca.

Te słowa zawisły między nami, a atmosfera jeszcze bardziej się zagęściła. W głębi duszy cieszyłem się, że Mollie jest jeszcze za mała i nie rozumie, co jej babcia ma na myśli. Dziewczynka w ciszy wtulała się w moją klatkę piersiową, ściskając w piąstkach moją koszulę. Zerknąłem na Caroline i miałem ochotę porwać ją w ramiona i szeptać do ucha, żeby się nie przejmowała. Jej zbolały wzrok mnie dobijał. Oboje byliśmy przecież świadomi, że Mollie posiada geny swojego ojca, ale ja widziałem tylko jej podobieństwo do mamy. Nawet w tamtym momencie dostrzegałem, że jej odcień włosów przypomina ten od jej babci.

Caroline oddała mój uścisk, wzdychając ciężko. Spojrzeliśmy sobie w oczy i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Ona się obawiała mojej reakcji. Bała się, co ja mogę na to powiedzieć.

- Chyba powinna pani już iść- stwierdziłem w stronę jej matki, która westchnęła. Obserwowaliśmy ją w ciszy, gdy wstawała z fotela i zbierała swoje rzeczy. Kiedy zaczęła iść w stronę korytarza, Caroline chyba już nie wytrzymała.

- Tylko po to tu przyszłaś?- zawołała za nią, zrywając się na równe nogi. Kobieta zatrzymała się i odwróciła się na pięcie w naszą stronę.- Żeby uświadomić mi coś, o czym doskonale wiem?

- Dobrze, że mi przypomniałaś. Myślę, że powinniście o tym wiedzieć...- zaczęła i chyba pierwszy raz na jej twarzy dostrzegłem niepokój. A może nawet strach.- Kilka dni temu Mike wyszedł z więzienia.

Kochaj nas || H.S. sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz