Cz II Rozdział 6 "Wcale go nie kocham"

Mulai dari awal
                                    

- Na co masz ochotę? - zapytała z uśmiechem. Wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się dookoła. Wszystko wciąż było takie same. Sprzedawczynie krzyczały między sobą, klienci kłócili się ze sobą, a gdzieniegdzie ktoś coś kradł. Standardowe w życie Dolinie Potępionych i to raczej nigdy się nie zmieni. Mój wzrok przykuła Jadłodajnia Goblinów. To miejsce budziło wspomnienia. Ohydna speluna, gdzie zawsze było mroczno i śmierdziało zgniłymi warzywami. Grymaśne Gobliny były wredne i przeważnie pluły gościom do jedzenia lub naśmiewali się z klientów w tylko dla nich zrozumiały sposób, ponieważ nikt nie umiał ani nie rozumiał goblińskiego.

-Możemy iść tam.- wskazałam na Jadłodajnie Goblinów. Jagódka pokiwała głową na znak zgody. Udałyśmy się w jej kierunku. Pchnęłam stare drewniane drzwi, które głośno zaskrzypiały. Obie weszłyśmy do środka rozglądając się dookoła. Jak na tak popularne miejsce było dość mało ludzi. Wydawało mi się trochę dziwne i przez chwilę miałam wrażenie, że trafiłam do innej rzeczywistości. Podeszłyśmy z Evie do lady barowej.

-Dwie mocne błotniste kawy.- Krzyknęła córka Złej Królowej. Pomimo tego, że mieszkamy w Dolinie Potępionych, czyli dawnym Auradonie i żyliśmy na luksusach, niektóre nawyki się nie zmieniały. Goblin, który przyjął nasze zamówienie był wyjątkowo grymaśny, wystawił Evie język i mruknął coś pod swoim krzywym nosem. Jagódka warknęła za nim, ale wątpiłam, że to usłyszał. Dość długo siedziałyśmy w ciszy. Miałam wrażenie jakby miały godziny,a nie minuty.

- Rozmawialiście o tym co się stało na Wyspie? - zapytałam, chcąc zacząć jakiś temat. Evie zacisnęła usta w cienką linię.

- Unikamy tematu jak ognia. Prawie wcale nie rozmawiamy jakby ta podróż między nami coś zniszczyła. - westchnęła. Goblin przyniósł nam dwie kawy. Córka Złej Królowej więzła łyk krzywiąc się przy tym.

- A co z Mal? - zapytałam cicho obracając kubek w dłoniach. Jagódka wzruszyła ramionami.

- Nie widziałam jej odkąd wróciliśmy. Uciekła do zamku i tyle ją widziałam... - przerwała, ponieważ drzwi do Jadłodajni otworzyły się z hukiem. Przez próg do środka wszedł Gil, syn Gastona razem ze swoim przyjacielem, a także wiernym sługą synem LeFou, Nicolasem.

- Jedno piwo kremowe! - zawołał Gil po czym zwrócił się do Nicolasa. - Dlaczego? - zawył – Wytłumacz mi, dlaczego ona mnie odrzuca? - westchnął ciężko. Domyśliłam się, że chodziło o Mal. To było oczywiste. Syn LeFou, był niskim, grubszym chłopcem dla którego Gil był przykładem. Traktował go jak starszego brata, którego nie miał.

- Nie poddawaj się tak łatwo – odezwał się Nicolas. Jego głos był dość piskliwy.

- Czy ona nie widzi tego, że jestem przystojny, mądry, wspaniały i pasujemy do siebie jak nikt inny ponieważ jesteśmy równie przebiegli. - Goblin przyniósł mu kufel piwa. Chłopak wypił całą zawartość naraz. - Muszę zrobić coś wyjątkowego, chcę aby najładniejsza dziewczyna w Dolinie była moja – oświadczył.

- Może problem tkwi w tym, że córka Czarownicy wciąż kocha syna Bestii... - odezwał się chicho Nicolas.

- Nie waż się o nim mówić w mojej obecności – warknął Gil łapiąc syna LeFou za kołnierzyk jego koszuli. Chłopak się przestraszył.

- Może zapomnij o Mal – zaproponował wnuczka Złej Macochy, Sydney, która pojawiła się tak nagle.

- Nigdy tego nie zrobię. Ona zamieszkuje moje serce. - powiedział łapiąc się za klatkę piersiową. Odwróciłam się do Evie.

- To jest żałosne – mruknęłam cicho, a Evie kiwnęła głową, przyznając mi rację.

Drzwi ponownie się otworzyły i do środka wszedł Leo, który przykuł uwagę wszystkich, ponieważ zrobił szum swoim wejściem. Wolnym krokiem nie zważając na to, że wszyscy na niego patrzą podszedł do lady. Usiadł na krześle obok nas. Co prawda, nie znam go za dobrze, prawie wcale nie rozmawialiśmy, ale widziałam po nim, ze coś nie gra. Był jakiś taki inny, zamyślony i nieobecny .

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang