^12^

6.7K 309 28
                                    

Z góry przepraszam za błędy .

Jestem w pokoju, jest ciemno. Przez okno wpada cień światła.
Nie wiem co się dzieje, ani gdzie jestem. Podchodzę do drzwi i je otwieram. Wychodzę na korytarz. Rozglądam się ale nie widzę nikogo. Idę korytarzem do następnych drzwi, które są na jego końcu. Kiedy jestem w połowie drogi, słyszę jakaś rozmowę. Podchodzę do drzwi i je otwieram. W tym pokoju również jest ciemno. Zapalam światło a moim oczom ukazuje się ona. Patrzy na mnie z pogardą i uśmiecha się złośliwie.
Nagle z kąta wychodzi druga osoba a jest nią on. Podchodzi do niej i kładzie na jej plecach swoją dłoń. Po chwili kobieta wyciąga pistolet z tyłu spodni i celuje nim we mnie. Nie mogę się ruszyć, nie mogę drgnąć nic kompletnie nic. Łzy wpływają mi z oczu jak na nich patrze. Chce je zamknąć, lecz nie daje rady.

- Teraz w końcu się ciebie po z będę. - mówi. Próbuje krzyczeć, ale na marne. On patrzy ostatni raz w moją stronę a ona naciska spust.

Budzę się cała spocona i przestraszona. Znowu śni mi się ona. I znowu kolejny raz ten sam sen. Patrzę na zegarek, który wskazuje 6:43. Nie opłaca mi się już zasnąć a poza tym bym nawet nie dała rady. Wstaje z łóżka i podchodzę do komody z której wyciągam nową bieliznę i idę pod prysznic.

Po niecałej pół gdzie wychodzę z łazienki, przebrana w bieliznę i szlafrok. Wychodzę z pokoju i kieruje się do kuchni. Mojemu zdziwieniu brunet tam nie ma.
Zaparzam sobie kawę po czym siadam przy wyspie kuchennej i zaczynam ją pić. W mojej głowę powraca wczorajszy wieczór. Najpierw kolacja, telefon, że mama wylądowała w szpitalu a na koniec James pocieszający mnie, że wszystko będzie dobrze bo on będzie przy mnie. Co to w ogóle miało znaczyć. Nie chce tego, że omami mnie czułymi słowami, nie chce być jego kolejna zabawka o nie.
Nie wiem ile tak siedziałam dopóki nie ocknął mnie głos szefa.

- Widać, iż jesteś rannym ptaszkiem.- mówi. Patrzę na niego sama nie wiem czemu.

- No jak widzisz, obudziłam się i nie dałam rady już zasnąć więc przyszłam do kuchni. - odpowiadam znosząc szklankę do zlewu i zaczynam ją myć.

- A właśnie spotkanie jest przełożone na 10:30.- patrzy na mnie a ja zaczynam czuć się nie swojo.

- Dobrze.- nic więcej już nie mówię. Wycieram ręce w ścieżkę i kieruje się do siebie. Lecz kiedy chce to zrobić brunet niespodziewanie łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie.

- To co ci powiedziałem wczoraj wieczorem, to było szczere. Będę przy tobie zawsze. Działasz na mnie jak nikt inny i to mi się bardzo podoba. - odpowiada przybliżają swoją twarz do mojej. Lilly albo skończysz to teraz, albo będzie się to ciągło dalej mówi mój rozum.

- James ja..ja mam chłopaka.- po tych słowach chłopak momentalnie cofa się ode mnie a jego mina jest jak kamień. Nie wyraża w tym momencie nic.
Cisza między nami jest nie spokojna. Po paru minutach pierwszy zabiera głos on.

- Za dwie i pół godziny masz być gotowa do wyjścia. - mówi zimno i wychodzi z kuchni.

Czy ja naprawdę chciałam, żeby tak to się potoczyło. Sama siebie okłamuje czuje do niego coś więcej. Tak właśnie Lilly Collins prawdopodobnie zakochała się we własnym szefie...











-------------------

Jeju kto wiedział, że się to tak potoczy albo inaczej. Piszcie w komentarzach i oczywiście dajcie gwiazdki.


In love with the boss  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz