^11^

6.5K 314 39
                                    

Rozdział nie sprawdzony.

- To na co masz ochotę ?- Pyta James patrząc na kartę dań.

Już od ponad 10 minut nie mogę zdecydować się co zamówić.

- Jeszcze, nie a ty już wiesz ?- Zerkam na niego. Wydaje się być spokojny i opanowany, lecz czuje, że tak nie jest.

- Tak, wezmę sushi. - Odpowiedział a gestem ręki przywołał kelnera. Co za kretyn nawet nie zaczekał aż ja coś wybiorę.

- Już państwo widzą co by chcieli ? - Zapytał uprzejmie blondyn. No nie powiem ,że nie jest przystojny, ponieważ bym wtedy skłamałam. Już miała powiedz, żeby dał nam jeszcze troszkę czasu, lecz przed mną wtrącił się brunet.

- Tak ja poproszę sushi a ty ?- pytanie skierował do mnie. - Ja po proszę to samo. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do kelnera. Ten odwzajemnił uśmiech i puścił mi oczko. James' owi chyba się to nie spodobało. Popatrzył na chłopaka tak jak by chciał go zabić.

- Jutro mamy jakieś spotkanie ?- spoglądam na niego.

- Tak jutro o 11. Musze podpisać umowę dotyczącą tutejszej firmy. - więcej już nic nie odpowiada.

Po mału zaczyna mi się nudzić. Brunet pochłonięty jest w swoich myślach, przynajmniej ja to tak widzę, a naszych zamówień jeszcze nie ma. Więc nie zostaje mi nic więcej jak porozglądać się po restauracji.
Jest ona dość duża i przestrzena.
Praktycznie wszystkie ściany są innego koloru, ale są one łagodne. Z myślenia wyrywa mnie dźwięk telefonu. Wyciągam go z torebki a na wyświetlaczu wyświetla mi się numer mojego brata.

- Halo.- mówię.

- Cześć siostra, wiesz co nie chce cię martwić, bo wiem ,że masz prace, ale mama jest w szpitalu. - odpowiada a ja czuję jak wszystko we mnie zamiera.

- Ale jak to ? Co się stało ?- zarzuca go pytaniami. A w ty samym czasie kelner przynosi zamówienia.

- Narzekała już od paru dni na głowę i boleści w klatce piersiowej. A dzisiaj zemndlała i jest w szpitalu. - wzdycha.

- Jak się teraz czuję ? - mama raz już tak miała ale mówiła ,że to nic i ze mamy się nie martwić.

- Jak na razie jest dobrze,  moją zostawić ją na parę dni na obserwacji.

- Mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze. A teraz przepraszam Cię ale musze juz kończyć. - mówię i rozłączam się.

- Wszystko dobrze ? - patrzy na mnie James. A ja kiwa głową na znak, iż jest dobrze.

Przez całą kolacje nie odezwałam się ani jednym słowem do bruneta. Cały czas myślałam o mamie. Czemu nie poszła zrobić tych cholernych badań. Przecież każdy ją o to prosił. Ale ona nie zawsze było to głupie NIE, NIC MI NIE JEST. A teraz ma swoje nic mi nie jest.

Wchodząc do pokoju razem z mężczyzną. Udaje się od razu do mojego. Rozbieram się do bielizny i kładę się do łóżka, przykrywając się kołdrą.

Po paru minutach czuje jak ktoś wchodzi do pokoju i siada na skraju łóżka. A ja mogę się tylko domyślić kto to.

- Powiesz mi co się stało ? Przez cały wieczór nie odzywałaś się byłaś taka nie obecna. - mówi cicho. Jest ciemno a przez to nie mogę zobaczyć jego wyrazu twarzy.

- Moja matka jest w szpitalu. - siadam i krzyżuje nogi tak że siedzę teraz po turecku.

- Przykro mi.- chyta moja dłoń w swoją.

- Dość często narzekała na bóle głowy i w klatce piersiowej. Każdy mówił jej żeby w końcu zrobiła te piepszone badania, ale ona nie chciała. A teraz leży w szpitalu bo zemndlała.- nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

Za to co zrobił James, bardzo mnie zaskoczyło. Przytulił mnie.
Tak bardzo chciałam żeby ta chwila trwała, lecz nic nie trwa wiecznie.

- Będzie dobrze zobaczysz będę przy tobie. A teraz położył się już spać. - oderwał się ode mnie, starł z mojego policzka łzę a po tem pocałował w czoło i wyszedł...




-----------------------

Hejoooo, mam nadzieję, że się z tęskniliście bo ja bardzo. A oto wasz rozdział i przepraszam za długa nie obecność.

In love with the boss  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz