Rozdział 8

2.4K 72 8
                                    

Od przyjęcia minęło kilka dni, a Pan dalej się do mnie nie odzywał. Było widać, że był zajęty pracą, gdyż często wychodził, ale ja nigdy nie pytałem co idzie zrobić. Może i jestem jego zabawką, ale martwiłem się, gdy na noc nie wracał do domu. Dobrze wiedziałem czym się zajmuje, dlatego nic dziwnego, że miałem swoje obawy. Ale czemu? Przecież, gdyby zginął to bym był wolny i mógłbym wrócić do normalnego życia. Czy naprawdę tak by było? Odizolowany od swojego społeczeństwa nie potrafiłbym się tak szybko na nowo odnaleźć w świecie, który mi odebrano. Dzisiaj było jednak inaczej, zbliżał się wieczór, a Pan cały dzień przesiedział w domu. Widać, że był zmęczony, ale nie odpuszczał sobie towarzystwa przyjaciół, którzy działali tak samo jak on.

- Twój pupilek jest naprawdę uroczy, może dopuszczę swoje pieska do niego? - uśmiechnęła się zadziornie czarnowłosa kobieta, która jako jedyna była w tym kręgu spotkań dziewczyną. Zarumieniłem się lekko, gdyż przechodziłem koło nich, aby nalać im ponownie wino, które pili w sporych ilościach. Niby wytrawne, a jednak można pić jak zwykłe sake.

- Dobry pomysł, myślę, że byłoby to naprawdę niesamowite widowisko dla nas, jak i dla innych. Ustalimy termin oraz miejsce ich spotkania - odezwał się Pan, więc wzdrygnąłem się na jego słowa. Nie sądziłem, że będzie chciał mnie oddać innej zabawce. Słyszałem nie raz, że seks pomiędzy pupilkami jest bardzo popularne i opłacalne. Dalej jednak boli mnie fakt, że traktują nas jak zwykłe zwierzęta.

Rozmowy między nimi trwały w najlepsze, kiedy to ja zajmowałem się przekąskami. Przechodząc do salonu potknąłem się o krawędź i upadłem z hukiem na podłogę, rozbijając porcelanowy talerz ze smażonymi krewetkami w cieście. Wszystkie oczy padły na mnie, jednakże ja spojrzałem na Pana, który wściekle wbijał we mnie wzrok.

- J-już sprzątam.... prze-przepraszam - wymamrotałem i zacząłem zbierać odłamki porcelany, które szybo wyrzuciłem do kosza. Zamiotłem wszystko i umyłem część podłogi, aby nie został żaden ślad. Nie rozumiałem dlaczego Eiji wyglądał na tak wściekłego. Przecież każdemu może się zdarzy i to nawet mi. Na szczęście wszystko wróciło do normy, a goście zebrali się koło jedenastej w nocy, zostawiając mnie i Pana samego, który złapał mnie za ramię i pociągnął do kuchni, kopnął kosz, który się przewrócił i spojrzał na mnie groźnie.

- Liczysz każdy kawałek stłuczonej porcelany. Myślisz, że coś takiego pójdzie ci w niepamięć! To była pamiątka, więc kara cię nie ominie, licz - powiedział, zakładając rękę na rękę i przyglądał mnie się uważnie. Przerażony przykucnąłem i zacząłem wybierać kawałki porcelany. Wydawało mi się, że wziąłem wszystkie, ale Pan i tak tego nie sprawdzi. Zajęło mi to około dziesięć minut, gdyż miałem do policzenia te najdrobniejsze kawałki. Spojrzałem na Pana, który wyczekiwał mojej odpowiedzi.

- D-dwadzieścia trz-trzy, Panie - wyjęczałem, po czym przełknąłem gulę w gardle. Ten uśmiechnął się szeroko i przykucnął łapiąc mój podbródek.

- Doskonale, posprzątaj to i udaj się pod prysznic nagi, zaraz dołączę do ciebie - powiedziałem stanowczo i poklepał po policzku, aby zaraz gdzieś zniknąć. Miałem złe przeczucia, ale nie zamierzałem w tym momencie się sprzeciwiać, gdyż to wyjdzie bardziej a moją niekorzyść. Posprzątałem cały bałagan, po czym udałem się do łazienki i zdjąłem z siebie ubrania. Wszedłem pod natrysk z ciepłą wodą, patrząc się cały czas w stronę drzwi czy przypadkiem Pan nie przychodzi. Nie musiałem długo czekać, ale przeraziłem się, że Eiji trzyma w dłoni skórzany pejcz z kilkoma sznurkami.

- P-panie... ja przepraszam! N-nie chciałem tego zrobić, to nie było specjalnie! - zacząłem się tłumaczyć, gdyż dotarło do mnie po co było liczenie tych wszystkich odłamków. Pan jedynie podszedł do mnie i złapał nadgarstki, które związał ciasno szorstkim sznurem i przywiązał do haczyka przy ścianie. Zapomniałem, że to tutaj jest. Stałem do Pana tyłem, więc nie widziałem co robi, ale musiałem stanąć szerzej, gdyż poklepał mnie po nogach. Znałem każdy jego gest, więc wiedziałem co mam kiedy zrobić.

- A teraz czeka cię kara - szepnął do mojego ucha z niesamowitą satysfakcją, po czym poczułem silne uderzenie w pośladki. Ciepła woda jedynie parzyła gorące miejsce, więc dodawało to jeszcze większego bólu.

- Ahhh! - jęknąłem z bólu czując kolejne dwa uderzenia. Łzy zaczęły spływać po policzkach, czując następne uderzenia, które dostarczały coraz większego bólu. Pan raz za razem dotykał mocno pejczem mojej skóry przez co krzyczałem na tyle głośno, że każdy w posiadłości mógł nas usłyszeć - na szczęście tylko my tu byliśmy.

- Zostało tylko dziesięć uderzeń, no chyba że się pomylę - zaśmiał się, kiedy to ja wygiąłem ciało z kolejnym - czternastym uderzeniem.

- P-panie... boli... przepraszam - wymamrotałem, ledwo utrzymując się na nogach. Piekło jak cholera, ale Eiji dalej nie przestawał uderzać mnie po udach, pośladkach czy plecach. Czułem jak skórzane paski uderzają na początku lekko, a później jakby nagle nabrały siły.

W końcu dotarliśmy do końcowej liczby, a ja nie miałem w ogóle siły. Wiedziałem, że nie tylko woda, a krew również po mnie spływa, bo na dnie pływała różowa plama.

- To jeszcze nie koniec, kochany - szepnął do mojego ucha, po czym rozchylił moje pośladki by bez przygotowania wejść we mnie.

- Aaaa! Bb-boli! Pa-panie.. n-nie - wymamrotałem. Nie robiliśmy tego przez te kilka dni, kiedy był zapracowany, więc teraz moje ścianki były rozrywane przez mężczyznę, doprowadzając do bólu. Poruszał się we mnie szybko, brutalnie, palcami drażniąc moje sutki, w których widniały kolczyki. Nie czekałem długo aż mężczyzna dojdzie, jednakże nawet po tym nie przestawał się poruszać. - Ahh... hahh, panie - jęknąłem, czując jak bardzo nie mam siły na sprzeciwianie się. Nie przestawałem krzyczeć, ale również nie przestawałem pojękiwać, gdyż z czasem zrobiło się przyjemniej. Pan po raz drugi skończył we mnie, pozwalając mi również na dojście, po czym mocno klepnął mnie w ranny pośladek na co zawyłem z bólu. Zakręcił wodę i rozwiązał moje nadgarstki. Skrzywił się, widząc poobcieraną skórę do krwi, ale sam jest tego autorem.

- Mam nadzieję, że to nauczy cię dbać o cudze rzeczy - powiedział łagodniej i owinął mnie w swoją koszulę by wziąć mnie na ręce i zaprowadzić do sypialni, gdzie na początku położył koc, abym nie ubrudził krwią pościeli. - Zaraz wrócę - szepnął, po czym zostawił mnie samego. Nie na długo, ale nawet nie miałem siły sprawdzić co takiego do mnie niesie. Po chwili jednak poczułem coś zimnego na ranach, więc zrozumiałem, że jest to tylko maść. W końcu nie chce by na moim ciele zostały jakiekolwiek blizny.

Kiedy skończył, wyczyścił mój odbyt i ubrał w swoją koszulkę, abym nie zmarzł. Trzęsłem się z każdym jego dotykiem, gdyż bałem się, że na tym nie skończy. Na szczęście zostawił mnie samego w sypialni, wcześniej przykrywając ciepłą kołdrą. Zacząłem płakać do poduszki, gdyż pomimo tego, że maść nieco złagodziła ból to i tak było mi przykro, że zostałem tak potraktowany. Już wolałbym umrzeć jak moi rodzice... Czemu musiał akurat mnie oszczędzić? Mógł mnie sprzedać albo również zabić! Tak było dla mnie najlepiej. W końcu jednak usnąłem, a może po prosu straciłem przytomność. Nie wiem.

---

kolejny rozdziałek pojawił się po dłuższym czasie za co przepraszam, ale chciałem nieco potorturować biednego Shuzo i mam nadzieję, że chociaż trochę mi to wyszło :/

od razu mówię, że rozdziały nie będę pojawiać się często, gdyż na wymyślanie różnych scenek tej dwójki nie mam aż tyle czasu, dlatego mam nadzieję, że zrozumiecie i mimo tego zostanie ze mną ♥ Bym był bardzo wdzięczny ~^^

You are my prey ❀On viuen les histories. Descobreix ara