Rozdział 3

11.3K 346 23
                                    

Rodzina ponad wszystko

Sobotę spędziłam na kacu, pogrążona we własnych myślach i wspomnieniach zeszłej nocy. W niedzielę w końcu zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni, aby wstawić sobie wodę na kawę. Działałam już automatycznie, wsypałam dwie łyżki kawy do swojego ulubionego, czerwonego kubka i dodałam dwie kostki cukru. Słońce świeciło w najlepsze, ale delikatna migrena zmusiła mnie do zasłonięcia okien. Byłam już na chodzie, nie tak jak wczoraj, lecz wciąż czułam pieczenie między nogami. Ponadto byłam osłabiona i jaskrawe światło za bardzo mnie oślepiało. Co na to poradzić? Wcale nie byłam zdziwiona moim stanem. Przebalowałam całą noc, pieprzyłam się dziko do ósmej nad ranem, aż w końcu zabrzmiał dzwonek informujący o zakończeniu imprezy. Byłam zmęczona, ale jednocześnie rozbudzona, kiedy żegnałam się z nieznajomym. Na ,,do widzenia" pocałował mnie w policzek i odszedł, nie oglądając się za siebie.

Tym sposobem trafiłam do monopolowego i wypiłam sama ćwiartkę wódki rozcieńczoną z colą. W domu upiłam się i zasnęłam, budząc się wczesnym wieczorem z bolesnym bólem głowy i nudnościami. Zawsze miałam dość słabą głowę, gdy mieszałam.

Ale dzisiaj już od godziny dziewiątej byłam na nogach. Postanowiłam wstać, ogarnąć się i wyjść na miasto. Musiałam jakoś zapełnić swój wolny dzień. W każdą niedzielę wybierałam się na zakupy i przy okazji spotykałam się ze starymi znajomymi. Na to popołudnie jednak miałam wolny terminarz.

Zalałam już ugotowaną wodę i skierowałam się do niewielkiego salonu, w którym najczęściej przesiadywałam w wolnych chwilach. Uwielbiałam widok ściany zapełnionej masą książek, pod którymi uginały się półki. Przy oknie stał telewizor trzydziestosiedmiocalowy. Taki w zupełności mi wystarczał, aby oglądnąć poranne wiadomości lub powtórki seriali.

Włączyłam telewizor i postawiłam kawę na małym stoliku. Zasiadłam na bordowym fotelu i podwinęłam pod siebie nogi. W tej pozycji najbardziej czułam się komfortowo.

Już chciałam sięgnąć po swój kofeinowy napój, kiedy usłyszałam dobiegający z kuchni dźwięk mojej komórki, więc szybko wstałam, aby odczytać wiadomość.

Jesteś dziś wolna? Jestem w mieście. Charles

Widząc SMSa od mojego kuzyna, którego nie widziałam od ponad trzech miesięcy, uśmiechnęłam się szeroko. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, bo pracując jako kaskader w branży filmowej był rozchwytywany w całych stanach. Już jako dziecko nie mógł ustać w jednym miejscu, więc taki zawód stanowczo do niego pasował.

Usiadłam na fotelu i wystukałam wiadomość na ekranie dotykowym.

Żyję. Nie mam planów, więc wpadnij, albo spotkamy się na mieście.

Specjalnie zaznaczyłam, że jestem wśród żywych, bo po ostatnim razie, kiedy zobaczył mnie skacowaną – impreza może skończyła się o ósmej, ale ja zabalowałam u nieznajomego do kolejnego wieczora – postanowił nie widzieć się ze mną, kiedy rzygam jak głupia. Charles był dobry, miły i przyjazny, ale nie należał do osób, które z chęcią przytrzymują mi włosy, gdy zaglądam do muszli klozetowej.

Zrób mi śniadanie. Będę za dziesięć minut. Później coś się wymyśli. Jestem cały twój dzisiejszego dnia.

Uśmiechnęłam się szeroko i upiwszy łyk kawy, znowu wstałam i skierowałam się do kuchni. Postanowiłam zrobić mu jego ulubione omlety z sosem klonowym. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki i z dobrym humorem zaczęłam przygotowywać posiłek.

Charles był synem mojego wujka od strony mamy. Kiedyś mieszkaliśmy obok siebie, dzięki czemu nawiązał się między nami niesamowity kontakt. Byliśmy podobni z charakteru, mieliśmy identyczne upodobania. Często wybieraliśmy się nad rzeczkę i skakaliśmy do wody z miejscowej liny. Chodziliśmy razem na imprezy i na podwójne randki. Jako dzieci zazwyczaj nocowaliśmy u siebie, nie chcąc się rozdzielić. Później, kiedy dorośliśmy, wymykaliśmy się z domu i spędzaliśmy razem szaloną noc, podróżując autostopem do miejscowych pubów. Byliśmy jak papużki nierozłączki. Tym bardziej, kiedy w wieku siedemnastu lat straciłam rodziców w wypadku samochodowym. Wprowadziłam się wtedy do cioci Hannah i wujka Jordana, po czym, jako osiemnastolatka, zdecydowałam się wyprowadzić do innego miasta, aby samemu rozpocząć życie.

Ostatni oddech (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now