Rozdział 15

5K 220 49
                                    


Skróć serce


Pojawiają się sceny erotyczne - czytasz na własną odpowiedzialność.


Dni mijały, a ja cieszyłam się z każdej chmury, która na chwilę się odsunęła, aby pokazać ludziom słońce. Po tym, co dowiedziałam się od Jacka, było mi trochę ciężko oswoić się z tym, że mój ulubiony szef wkrótce zamknie swoją firmę, jednak postanowiłam nie tracić wiary w lepsze zakończenie. Opowiedziałam to wszystko Castielowi i również wydawał się tym faktem smutny. Powiedział jedynie, że mam się nie przejmować. W końcu w każdym problemie zawsze można znaleźć iskrę nadziei.

Postanowiłam więc podnieść wysoko głowę i szukać słońca na niebie. Coraz częściej mi się to udawało.

W środę zadzwoniła do mnie ciocia i rozmawiając z nią przez Skype, płakała i przepraszała mnie na przemian za to, że mi wcześniej nie wyznała prawdy. Powiedziałam jej, że nie chowam do niej urazy. Akurat wtedy przyszedł do mnie w odwiedziny Castiel. Hannah była prze-szczęśliwa, widząc go. Zawołała wujka i... Zaczęli rozmawiać z moim facetem. Ja zaś przez ten czas zrobiłam dla nas herbatę, kolację i obejrzałam końcówkę Szansy na sukces, choć zupełnie nie wiedziałam, o co tam chodzi.

W końcu się pożegnali i poprosili mnie na dosłownie sekundę, aby mi pomachać. Kiedy przerwaliśmy połączenie, w żartobliwym tonie ochrzaniłam Castiela, że zabrał mi wujostwo. Nawet walnęłam go parę razy pięścią w ramię, ale go to oczywiście nie wzruszyło...

Kochaliśmy się w ramach przeprosin przez niemalże pół nocy. Rano natomiast nie byłam pewna, czy to on mnie przepraszał, czy ja jego za nabawienie się siniaków. Cóż... Ja za to byłam mocno obolała. Wtedy także musiał mnie przeprosić.

W czwartek ledwo zdążyłam – przez niego! - do pracy. Nie mieliśmy się dzisiaj widzieć, bo musiał podjechać do kuzyna, który gościł właśnie u nas w mieście. Zapytał się, czy będę chciała z nim jechać, ale sam nie wiedział, ile odwiedziny będą trwały. Prawdopodobnie do następnego dnia. A więc, choć chciałam poznać jego rodzinę, tak jak on poznał moją, postanowiłam odwlec ten moment w czasie. Świat nie kończył się na tym dniu, a ja rano szłam do pracy.

Poprosił mnie więc, żebym w piątek się z nim widziała. Z przykrością odmówiłam, bo... Miałam zamiar iść do Dark Flowers, aby zebrać myśli. Nie planowałam nawet pić – no dobra, może jednego, ewentualnie trzy drinki – ale chciałam usiąść w odizolowanym miejscu, przy jakimś stoliku, których pełno jest na jednej z sal, i zastanowić się nad sprawami, którymi na ogół ostatnio w ciągu tygodnia nie zaprzątałam sobie głowy. DF mi w pewnym sensie pomagało. Może to tam wpadnę na pomysł, jak postawić na nogi JackBody? Kto wie...

Castiel chyba się na mnie wkurzył. W piątek rano nie dostałam żadnej odpowiedzi. Przestraszyłam się, że może tak tylko mówił, a tak naprawdę denerwuje go mocno fakt, że postanowiłam uczęszczać do klubu?

Nie wiedziałam co zrobić. Mimo że wybijała godzina siódma, ja już byłam na nogach. Miałam trzy godziny do pracy i zero rzeczy, do których mogłabym włożyć drżące z zaniepokojenia dłonie. Nie wiedziałam, co w tej sytuacji zrobić. Zadzwonić do niego i przeprosić? Napisać do niego i przeprosić? Ale nie miałam zamiaru go przepraszać. Nie zrobiłam nic złego, aby się przed nim płaszczyć. Był kochany, ale nie chciałam z tego względu już na początku naszego związku zrywać swoich przyzwyczajeń. Czułam się tam dobrze i powinien to zaakceptować.

Ale mimo wszystko w sercu gromadził się ból, że tak po prostu – bez wiadomości – mnie odtrącił. Już dawno nie byłam w poważnym związku – o ile poważne były poprzednie. W końcu to były młodzieńcze miłostki, nie warte zapamiętania. Nie wiedziałam więc, jak postąpić.

Ostatni oddech (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz