Czubki jego starych trampek dotykały wody, burząc jej nieruchomą taflę, w której odbijały się gwiazdy i jasny sierp księżyca, otoczony lśniącą łuną światła. W oddali dało się słyszeć ruch ulicy i dźwięki klaksonów. Most, na którym siedzieli znajdował się na obrzeżach Sydney, więc samochody przejeżdżały tędy zaledwie co kilka minut. A mimo to, Ashton czuł się niepewnie i mimowolnie utrzymywał dystans.
Michael podał mu do ręki butelkę szampana, a Ashton bez słowa wziął z niej jeden, spory łyk i ponownie utkwił spojrzenie w rozmazanym odbiciu księżyca na rzece. Po chwili odstawił butelkę na chodnik i odparł głowę na ramieniu Michaela.
Jego płuca opuściło westchnięcie ulgi. Miał obok siebie wszystko, czego potrzebował. Wszystko, co kochał. Oddałby wszystko, żeby zostać tutaj na zawsze. Przecież mogli, prawda?
- Chciałbym móc cię poślubić. - szepnął Michael tak, aby tylko Ashton był w stanie go usłyszeć.
Drugi chłopak przysunął się bliżej i ukrył twarz w szyi Michaela, łapiąc go za rękę.
- Nie mów tak. - mruknął Ashton, a Mike poczuł jego łzy spływające po jego szyi. Clifford bez zastanowienia objął niższego chłopaka w pasie i pocałował go w czoło.
- Ale to prawda. - dodał, uśmiechając się delikatnie i kątem oka patrząc na zmieniający się wyraz twarzy Irwina. - Chciałbym spędzić resztę życia z tobą.
- Przestań. - powtórzył Ashton, choć tym razem jego policzki przybrały czerwoną barwę, a kąciki ust uniosły się nieznacznie do góry.
- Może kupimy jacht. - kontynuował Michael, jakby wcale nie usłyszał Ashtona. - Będziemy pływać po świecie i nikt nie będzie nam mówił, jak mamy żyć. I moglibyśmy kupić psa.
- Pies na jachcie? - Ashton nie był w stanie powstrzymać cichego śmiechu.
- W takim razie kupimy rybkę. Przywiążemy ją do jachtu na smyczy i będzie pływać razem z nami.
Ashton sam nie wiedział, kiedy jego brzuch zaczął boleć od ciągłego śmiechu. Czuł się tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy i wewnątrz siebie prosił Boga, aby pozwolił mu być tak szczęśliwym już zawsze. Nie marzył o niczym innym.
CZYTASZ
broken line → mashton
Fanfiction"Ashton nie bał się śmierci. Bał się, że przeżyje i będzie musiał dalej zmagać się z życiem. Bycie martwym wydawało mu się łatwiejsze". czyli mashton w uniwersum the walking dead