I don't wanna live anymore.

29 4 4
                                    

Jane POV.

Obudziłam się w ciemnym pokoju pełnym pustych butelek po piwach, wódce. Wszędzie był bałagan. Wtedy zauważyłam, że jestem przywiązana czymś do rury od kaloryfera. Nie mogłam ruszać rękoma, czułam się jak na haju. Wtedy zobaczyłam jego posturę. Stał na przeciwko mnie. Przełknęłam głośno ślinę. Podszedł bliżej, kucając przy mnie. Pogłaskał mnie po policzku, patrząc na mnie jak na zdobycz. Skrzywiłam się, odwracając lekko głowę w bok. Nie chciałam go zdenerwować. Podsunął dłoń do mnie jeszcze raz. Szarpnął moją głową, tym razem mocno i szybko w swoją stronę przez co poczułam kłujący ból w klatce piersiowej. Przypomniałam sobie, że nie wzięłam leków na serce. Ale to teraz nie miało znaczenia, bo widziałam jego straszną twarz. Oblizał usta, a kiedy zamknęłam oczy, prychnął głośno. Wstał. Słyszałam kliknięcie, co oznaczało, że zdjął pasek od spodni. O nie, tylko nie to. Nie znowu, błagam...Otworzyłam przerażona oczy. Podniósł rękę, zamachując się i trafił prosto w moje udo. Posiniaczone udo. Zaczęłam płakać, błagając Boga o zbawienie, chociaż nawet w niego nie wierzyłam. Zamachnął się drugi raz, a kiedy poczułam okropny ból na policzku zaczął się śmiać. 

-Tatusiu, proszę przestań...- usłyszałam swój przerażony głos. 

Za trzecim uderzeniem, szybko zerwałam się z łóżka. Otworzyłam szeroko oczy. Wszystko było rozmazane, dusiłam się, a ból przeszywający moje plecy nie pozwalał mi racjonalnie myśleć. Kasłałam jak chory na gruźlicę, nie miałam pojęcia co się dzieje. Zgięłam się w pół, chwytając za brzuch. Oddychałam tak spokojnie, jak tylko potrafiłam. Nie wiem ile siedziałam na podłodze, ale po jakimś czasie wszystko zaczęło wracać do normy. Mrugnęłam szybko wiele razy, odzyskując wyraźny obraz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to mój pokój. Wstałam i nagle przez oczy przeszedł mi obraz jak przypinali mnie na siłę do łóżka. Jęknęłam zmieszana, chwytając się za tył głowy, łapiąc w palce włosy i ciągnąc za nie. Kolejne wydarzenie stanęło mi przed oczami. Krzyczałam, wierciłam się, rzucałam, a stos potworów idiotów trzymał mnie bardzo mocno. Chwyciłam ręką poręczy łóżka. Zaczęli mi wpychać rurkę do nosa, gdy ja płakałam. Zaczęłam odzyskiwać wspomnienia z tej cholernej nocy. 

Chris POV.

Nie widziałem jej przez kolejne dwa dni. Nie dawała znaku życia, nawet kiedy próbowałem wyciągnąć informacje z Aleks, szybko zmieniała temat. Aż do wczoraj. Słyszałem rozmowę Jeffrey'a i jakiegoś lekarza. Podsłuchiwałem bardzo długo i dowiedziałem się multum rzeczy o niej. Mówili, że będą wprowadzać jej sondę, by móc dostarczyć pokarm do organizmu, bo przez pobyt bardzo wiele schudła. Nie mogli stwierdzić, która opcja jest tą prawdziwą. "Albo ma anoreksję, albo chce popełnić samobójstwo przez głodowanie." Byłem w szoku, jednak dotarł do mnie sens sytuacji z opieką nad nią, kiedy była w łazience, w wannie. Krzyczała wczoraj niewyobrażalnie. Czułem się źle, czułem ból razem z nią, co było głupie bo przecież jej nie znam. Wiedziałem co się dzieje. Po raz pierwszy usłyszałem jej głos i to w takich okropnych okolicznościach. Ściskałem poduszkę na głowie, zakrywając z całej siły uszy, w nadziei, że dadzą już jej spokój. 

Z zamyśleń wyrwał mnie cień na podłodze, przed stolikiem, na którym stały nietknięte przeze mnie płatki. Podniosłem głowę i ją zobaczyłem. Była kierowana przez Aleks do krzesła. Miała bardzo podkrążone oczy, zapadłe policzki. Nosiła na sobie leginsy, buty i koszulkę na ramionka. Rozszerzyłem oczy na widok jej zmasakrowanego ciała. Jej skóra była podarta, zraniona, wszędzie były sine ślady i strupy. Usiadła przede mną. Wyglądała na taką obojętną. Patrzyła od niechcenia na drewnianą powłokę stołu. Kiedy przyszła pielęgniarka, wbiła jej igłę w szyję, wciskając w nią jakąś substancję, a ona nawet nie drgnęła.

-Po kolejnej dawce nie będzie sprawiała kłopotów, będzie bardzo spokojna. Może nie reagować na słowa czy nawet dotyk przez jakiś czas. Później może nie pamiętać niektórych rzeczy, ale jest mała szansa, że coś powie nieświadomie. Wątpię jednak, że będą to prawdziwe informacje. Więc proszę się starać i próbować.- kobieta pogładziła Jane po głowie, tłumacząc cichym i spokojnym tonem wszystko Aleks. Na koniec uśmiechnęła się smutno do blondynki i wyszła. 

Brunetka podniosła wzrok na mnie. Spojrzała na mnie pierwszy raz. Nie chciałem, żeby patrzyła na mnie w ten sposób. 

Boże, czym ty sobie na to wszystko zasłużyłaś...

Jej wzrok był obojętny, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, jednak ja czułem jakby przeszywała mnie na wylot tymi brązowymi oczami. Nie odwracałem wzroku, ona także. Siedziała w takiej samej pozycji cały czas. 

-Zaraz wrócę, pójdę po leki i zrobię jej jeść. Przypilnujesz jej? - opiekunka spojrzała na mnie błagalnie. Kiwnąłem tylko głową, na znak, że się zgadzam. Kiedy widziałem jak odchodzi, znów powróciłem oczami do dziewczyny. Nie patrzyła już na mnie, jednak na moją wysuniętą lewą dłoń. Podniosła powoli prawą rękę, mrużąc oczy. Ułożyła ją na stole, na przeciwko mojej. Wytknąłem wskazujący palec, dotykając jej dłoni. Zrobiła to samo co ja. Patrzyłem jak zahipnotyzowany w mały złączony punkt, którym były nasze palce. Nie znałem jej, a czułem cholerny ból kiedy widziałem ją w takim wstanie. Brunetka stuknęła mnie lekko w kciuk, by chyba zwrócić na siebie uwagę. Ponownie wbiłem wzrok w jej twarz, oglądając ją dokładnie. Jest piękna, pomimo tego wszystkiego. Nagle strużka krwi poleciała jej z nosa. Spuściła głowę w dół, pozwalając krwi lecieć na wolną dłoń. Swoją nadal trzymała na mojej delikatnie. Co miałem zrobić? Wstać, czy zostać? Potrzebuje być może wsparcia, a ten dotyk to wołanie o pomoc?

Przestań tak wszystko analizować i jej pomóż idioto.

Zrezygnowany westchnąłem, zabierając powoli rękę spod jej, obserwując dokładnie jej reakcję. Nic. Krew już nie leciała, jednak gdy znów podniosła głowę, miała zamknięte oczy i brudną twarz. Wstałem po wacik, by go namoczyć. Podszedłem do niej, rozszerzając kolanem delikatnie jej nogi, by ustać między nimi. Pewnie gdyby nie była na prochach, nie pozwoliłaby mi na to. Dwoma palcami, podniosłem jej brodę do góry i musnąłem jej skórę kilka razy zmywając krew. Jęknęła cicho i otworzyła oczy. Patrzyłem na nią wyczekując jakiegokolwiek ruchu, czy słowa. Jej głowa obniżyła się, a lewą dłonią, dotknęła mojego palca. Chyba to polubiła. Chwyciłem ją, także obmywając. Ukucnąłem do jej poziomu tak, by nasze głowy były na równi i już trochę pewniej przyglądałem się najpierw jej ciału, potem twarzy. 

-Jane...- szepnąłem cicho, gładząc jej kolano. Bardzo było mi jej szkoda. 

-Chyba po raz pierwszy krzesła nie poszły w ruch, kiedy ktoś nowy ją dotknął.- mruknęła cicho Aleks, która opierała się o framugę, mierząc nas wzrokiem. Kąciki moich ust powędrowały do góry. 

-To jakiś postęp.- powiedziałem wstając na równe nogi i wyrzucając zużytą gazę. 

-Chris, chodź. Idziemy na artystyczne, a potem mamy tę terapię grupową.- w kuchni pojawił się Sheldon, nie bardzo uradowany z tego, co sam oznajmił. Chwyciłem kurtkę, spoglądając jeszcze raz na dziewczynę, po czym wyszedłem z kolegą.

Przecież to tylko przez prochy.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz