Don't look at me.

32 4 0
                                    

Jane POV.

Obudziłam się w ciemnym pokoju. "Moim pokoju". Kiedy tylko otworzyłam oczy, pożałowałam tego. Nie chciałam się budzić. Ani teraz, ani nigdy. 

Zaczęłam przekręcać głowę na boki, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Moją uwagę przykuły kroplówki stojące obok łóżka, podłączone do moich rąk. Moich rąk. Kurwa, moje ręce. Pocięta skóra była wszędzie, wewnętrzna strona nadgarstków była zaklejona jakimiś plastrami i owinięta bandażem. Spojrzałam na swój brzuch. Miałam na sobie czarną bokserkę. Ktoś mnie przebrał. Ktoś mnie dotykał. Poczułam maksymalne obrzydzenie, wyobrażając sobie tego cipoffrey'a. Zmrużyłam oczy, starając sobie cokolwiek przypomnieć, bez skutku. Pamiętam jak przebiegłam obok jakiejś osoby prosto do kuchni, by zmyć krew. Potem pustka. 

Na stoliku leżały kolorowe tabletki i sok w małym kieliszku i jakaś woda. Obok była karteczka z napisem "zjedz mnie; wypij mnie". 

Jak kurwa, jak jakieś pnącza owijają moje ciało i nie mogę wstać?

Podniosłam się do pozycji siedzącej i natychmiast przygryzłam spierzchniętą dolną wargę, gdy poczułam mocny ból w tylnej części głowy. Oszołomiona chwyciłam rurkę i wyrwałam ją z żyły, następnie powtórzyłam czynność z drugą ręką. Usiadłam na podłodze próbując pozbierać moje myśli. Spojrzałam na białe drzwi w moim pokoju. Ciekawiło mnie, do czego one prowadzą. Wcześniej próbowałam je otworzyć, ale oczywiście były zamknięte. Podeszłam powoli do szafki, wyjmując z niej jasnoróżowy sweter i założyłam go szybko na siebie. Do pokoju weszła jakaś niska kobieta, a kiedy mnie zobaczyła podskoczyła zszokowana i z przerażeniem opuściła tackę z czymś, co w ogóle mnie nie interesowało i wybiegła na korytarz, nie fatygując się, by zamknąć drzwi spowrotem. Położyłam się na plecach na puchatym dywanie, patrząc tępo w sufit, bo zaczynało mi się mocno kręcić w głowie. 

-Jane, obudziłaś się już..- powiedziała cicho wysoka blondynka, kucając przy mnie, na co ja odsunęłam się od niej kilka centymetrów. 

Już? Z tego co widzę to jest 19:00, ale nie wiem jaki dzień.

Kobieta podążyła wzrokiem na obiekt mojego spojrzenia i westchnęła widząc zegar. 

-Długo spałaś. Jest następny dzień. Nie martw się, to po lekach.- szepnęła, jakby bała się, że ucieknę, kiedy usłyszę jej głos. Usiadłam po turecku, kładąc czoło na podłodze. Strasznie boli mnie głowa.

-Jeśli coś ci dolega, na stole są przeciwbólowe i jakby ci się chciało pić, jest sok i woda.- dotknęła opuszkami palców mojego ramienia, a ja jak poparzona odsunęłam natychmiast bark, patrząc na nią z szokiem zmieszanym z przerażeniem. Aleks - tak ma na plakietce - spojrzała na moją twarz, po czym uśmiechnęła się smutno, wstając na równe nogi. -Zjesz coś? Masz na coś ochotę?- patrzyła na mnie pełna nadziei. Pokręciłam przecząco głową, podchodząc do stolika. Wzięłam  jedną tabletkę i popiłam ją szklanką pełną soku. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo chciało mi się pić. Pomachałam pustym kartonikiem i wyrzuciłam go do kosza obok. -Przyniosę ci więcej.- odkręciła się na palcach z zamiarem wyjścia, jednak zatrzymała się odwracając głowę ponownie w moją stronę. - Te drzwi prowadzą do łazienki, ale chwilowo jest ona dla ciebie nieczynna, więc będziesz musiała korzystać na razie z tej na górze - wyjaśniła i wyszła. Westchnęłam wstając. Wzięłam ręcznik, leginsy oraz koszulę i skierowałam się na korytarz. Nie, nie wzięłam czystej bielizny, bo nie śpię w niej. 

Rozejrzałam się po holu, zajrzałam również do pustej kuchni. Wchodząc po schodach natknęłam się na wysokiego chłopaka, który szedł na dół. Patrzyłam na niego ułamek sekundy, po czym odwróciłam wzrok. Kiedy znajdowałam się na górze, szłam niepewnie przed siebie. Budynek wyglądał jak zwyczajny, jednak wielki dom. Odetchnęłam z ulgą, jak zobaczyłam drzwi z nalepką "WC". Zapukałam. Cisza. Weszłam do środka, zapalając światło i przekręcając kluczyk. Rozebrałam się, wrzuciłam ciuchy do kosza na pranie, po czym odkręciłam kran z gorącą wodą, zatykając również odpływ. Stałam naga patrząc na  swoje odbicie w lustrze. Wyglądam strasznie. Moja twarz jest wykończona, blada, mam wielkie wory pod oczami. Ciało jest podrapane, pełne ran i siniaków. Nie dziwię się. By umrzeć, próbowałam już chyba wszystkiego. Odkręciłam się do wanny, zakręcając kurek. Położyłam się wygodnie na plecach rozpływając się w bardzo gorącej wodzie. Zamknęłam oczy wsłuchując się w idealną ciszę. Podkurczyłam nogi sprawiając, że moja głowa znajdowała się pod powierzchnią wody. 

Chris POV

Słysząc krzyki, wyszedłem na korytarz. Po antydepresantach nie czułem się najlepiej, jednak nie mogłem zasnąć. Oparłem swój bok o ścianę patrząc na kłócące się pielęgniarki.

-Mówiłam, że ona potrzebuje całodobowej opieki! - wrzeszczała wściekła Aleks -Jane, skarbie, odezwij się proszę.- poszarpała klamkę, opierając głowę o szybę na drzwiach.

Z pokoju na przeciwko wyszedł zmieszany Maks, mrużąc oczy. 

-Co się dzieje?- spytał patrząc to na kobiety, to na mnie.

Wzruszyłem ramionami, wskazując ruchem głowy na telefon leżący na szafce. Chłopak otworzył je szeroko, posyłając mi wdzięczne spojrzenie. Podszedł po cichu do niego uważając, by nikt go nie przyłapał. Wziął go i zbiegł na dół.

On nie zachowuje się najlepiej, więc nie ma zbyt wielu udogodzeń. Skorzystanie z telefonu to dla niego wielka rozrywka, więc mu się nie dziwię. Wszyscy się uciszyli i zwrócili wzrok na otwierające się drzwi. Stanęła w nich brunetka, trzymająca w ręku kosz na pranie. Zmierzyła wszystkie kobiety obojętnym spojrzeniem. 

-Dzięki Bogu.- Aleks głośno wypuściła powietrze ustami, padając na kolana. 

Jane spojrzała z góry na jej posturę, odsuwając nogi od jej osoby. Rita wzięła od niej kosz, tłumacząc coś. Dziewczyna odwróciła się w moim kierunku, ale nie patrzyła na mnie. Zignorowała słowa skierowane do niej i zaczęła iść prosto do schodów. Jej długie, mokre włosy sprawiły, że koszula przyległa jej miejscami do ciała. Przełknąłem głośno ślinę zauważając, że nie ma na sobie stanika. Wyjęła z ręki słuchawki, odpalając mp3 i zeszła na dół, a jej śladami podążyła Rita. 

Szkoda mi było Aleks. Stara się o dobro dla nas wszystkich, ale sama się na to zdecydowała. Przygryzłem dolną wargę spoglądając na opiekunkę. Zaczepiłem przechodzącą pielęgniarkę, prosząc o leki nasenne, bo wiedziałem, że bez nich nie dam rady. Wymamrotała coś pod nosem i dała mi klucze do ich pokoju. Dała mi je w zaufaniu, bo trochę już tu jestem i starałem się nie pogarszać swojej sytuacji, więc lekarze jak i wszyscy tutaj mnie tolerowali. Zszedłem schodami na dół, by przejść do wybranego miejsca. Chwyciłem parę tabletek w razie, gdyby takie noce się znów wydarzyły. A na pewno się wydarzą. 

Kiedy wracałem do swojego pokoju zauważyłem światło w salonie. Myślałem, że wszyscy poszli już spać, bo było grubo po 22:00 i ktoś zapomniał wyłączyć światła. Wszedłem więc do niego z zamiarem wyłączenia lampki ale zobaczyłem siedzącą przy kominku Jane.

Serio? Na dworze jak i w domu jest tak piekielnie gorąco, a ona siedzi przy kominku?

Siedziała tyłem do mnie, a ja mogłem usłyszeć jej głębokie oddechy i pociąganie nosem. Miała w uszach nadal słuchawki, więc prawdopodobnie nie zauważyła mnie. Przechyliła się powoli na prawy bok, kładąc się jeszcze bliżej ognia. Patrzyłem na jej ciało unoszące się nierówno za sprawą płaczu. Wziąłem do ręki poduszkę leżącą na kanapie i zacząłem iść w jej stronę. Zatrzymałem się, kiedy dziewczyna zerwała się, opierając o łokieć, bo pewnie wyczuła moją obecność. Nie chcąc jej zadręczać podsunąłem  nogą puchaty materiał. Nadal była odwrócona tyłem do mnie. Wyciągnęła rękę chwytając poduszkę i ułożyła się na niej wygodnie. Wziąłem dwa wdechy, po czym wróciłem na górę czując, jak leki zaczynają działać.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz