C.Prevc/P.Prevc/D.Prevc

844 91 8
                                    

Uśmiechał się, gdy wracał do domu późną nocą.
Uśmiechał się, gdy siadł przy strumyku i zanurzył w nim stępiony topór, dziecięcymi dłońmi zmywając z niego krew.
Uśmiechał się, gdy zamknął drzwi, wziął prysznic i zaległ w łóżku.
Wtedy też się uśmiechał, będąc dumnym z tego, czego dokonał.
Oni nie byli uśmiechnięci.
Oni zalegali pod stertą liści, z głowami oddzielonymi od pokiereszowanych ciał.
Oni się nie uśmiechali.
Oni byli martwi.
Został tylko on.
Nareszcie przestanie być środkowym bratem, nareszcie przestanie być pomijany.
W końcu będzie brany pod uwagę, w końcu zacznie się liczyć.
Jak dobrze będzie wyjść z cienia, jak dobrze będzie móc żyć w blasku nie zastawianym przez braci.
Och Cene, trupy przecież nie rzucają cienia.
Trupy gniją, rozkładając się na czynniki pierwsze.
I co najważniejsze, trupy się nie uśmiechają.
Nie uśmiechają się tak, jak ty to robisz.

hymn for the winterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz