Powód

4.2K 431 61
                                    

Nico obudził się z krzykiem na ustach i przerażeniem w oczach. Szybko podniósł się i zrzucił cienką kołdrę, w której zaplątały się jego kostki. Wyciągnął rękę w kierunku cienia, który rzucany był przez niską szafkę, stojącą przy łóżku. W napadzie paniki chciał przenieść się do Podziemia jednak, gdy jego ręka zaczęła się rozmywać ciepłe ramię objęło go w pasie nie pozwalając zniknąć w mroku. Nico odwrócił się w drugą stronę i ujrzał śpiącego Willa, którego złote włosy rozsypały się w nieładzie na poduszce. Oddech czarnowłosego powoli zaczął się uspokajać, gdy patrzył na klatkę piersiową Willa, unoszącą się w miarowym rytmie. Opuszkami palców dotknął jego twarzy, która upstrzona była małymi piegami. Zdziwiony patrzył na chłopaka, nadal pogrążonego we śnie pomimo jego wcześniejszego krzyku.

Przez szparę w ciemnych zasłonach zaczęły przedzierać się pierwsze promienie słońca, zwiastujące kolejny poranek. W delikatnym świetle wirowały drobinki kurzu, Nico podnosząc z ziemi kołdrę wprawił je w szaleńczy taniec. Wyplątał się z uścisku Willa, próbując go przy tym nie obudzić i na powrót okrył ich ciała cienkim materiałem, na który wpełzł chłód ciemnego drewna, którym wyłożona była podłoga.

Syn Hadesa przerzucał między palcami złote kosmyki, opierając głowę na drugiej ręce. Od Willa emanowała ciepła poświata i Nikowi przez chwilę zdawało się, że blondyn naprawdę świeci w ciepłych promieniach słońca. Wciągnął głęboko powietrze nosem, napawając się delikatnym zapachem ziół, który bił od blondyna. Nadal nie potrafił uwierzyć, że ktoś taki jak Will zwrócił na niego uwagę, nie potrafił uwierzyć, że się go nie bał, że poświęcał mu tyle swojego czasu i uwagi, podczas, gdy większość osób najzwyczajniej w świecie go unikała. Było to dla niego czymś niepojętym.

- Will, jesteś powodem dzięki, któremu nie uciekam codziennie do Podziemia - Nico wyszeptał cicho te słowa, patrząc na spokojną twarz chłopaka.

Odpowiedział mu cichy pomruk i błękit nieba, gdy Will otworzył swoje oczy zbudzony głosem czarnowłosego. Patrzył się na niego przez chwilę podziwiając, jak jego zmierzwione włosy okalają bladą twarz. Wyciągnął dłoń spod poduszki i splótł swoje ciepłe palce z tymi chłodnymi, należącymi do Nica.

- Nico, jesteś powodem, dzięki któremu codziennie się uśmiecham.

Słońce w południeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz