Rozdział 5

40 9 0
                                    

- Jestem tutaj aby wam pomóc! Mogę sprawić że wszystko o czym marzycie się spełni...
- Może mi Pani załatwić kucyka? - zażartowałam.
- Alekso...
Powiedziała a ja poczułam, że lepiej było się nie odzywać. Nagle zmaterializowałam się tuż obok niej. Okazało się że chłopcy też są blisko. Znaleźliśmy się na samym skraju korytarzyków. Babcia uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła karty. Po cztery dla każdego z nas.
- Jeśli odmówicie wybrania podstawowej karty przemiany, to weźmiemy dodatkową. Piotrze. Ty pierwszy. Wybierasz kartę?
- Nie. Nic mi nie możesz zrobić kobieto!
Staruszka odsłoniła jedną z czterech kart przeznaczonych dla Piotra.
- Będziesz już zawsze walczył, zawsze z Nickiem.
- Twoja kolej Nicku. Wybierzesz?
Spojrzałam na Nicka. Miał dosyć białą twarz.
- Nie.
- Co za szkoda... - powiedziała i odsłoniła kartę. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Ta jest dla Was wszystkich. Nigdy nie będziecie pamiętać siebie, ani tej sytuacji po każdym przejściu. Po 2 latach od urodzenia Aleksy zapomnicie o wszystkim.
- Że co??? - to akurat ja powiedziałam.
- Twoja kolej. Wybierasz?
Pokręciłam przecząco głową. Nie chciałam wybierać.
- No dobrze.
Obróciła jedną z moich kart. Przełknęłam ślinę.
- Będziesz już zawsze wyglądać tak, jak teraz.
To chyba nie było takie złe... Wiecie, wyglądać zawsze tak samo, zawsze młodo.

- Dobrze kochani, zaczynamy od nowa. Piotrze wybierasz? - spytała znów staruszka.

Zaprzeczył z bladym wyrazem twarzy. Z kompletnie załamanym wyrazem twarzy. Ona odkryła kartę i coś powiedziała, po czym on stał się jeszcze bardziej blady.

Następnie zwróciła się do Nicka. On także zaprzeczył głową. Nie słyszałam słów, nie rozumiałam co oni mówią. Odkryła kartę i powiedziała coś... Coś po czym Nick się wyprostował jakby przygotowywał się na cios. Ostateczny cios.

Teraz zwróciła się do mnie. Spytała:

- Wybierasz?

Zdziwiłam się, że to usłyszałam. Skinęłam głową. Byłam już zbyt wystraszona, żeby zaprzeczyć.

- Wskaż kartę.

Wskazałam na tę pośrodku. Ukazywała liczbę 101 i szkielet.

- Będziesz żyła 101 razy, za każdym razem wyglądając tak samo, lecz nie pamiętając swojej przeszłości po 2 roku życia.

Piotr wybrał dopiero w następnej kolejce, za to Nick wybrał już w ostatniej rundzie. Po czym oboje zniknęli spowici mgłą, a ja stałam  samotna na środku polanki. Nie było domku czarownicy, nawet śladu po nim. Pobiegłam do domu, lecz tam zastałam moją rodzinę płaczącą nad czymś... To coś to było moje ciało... Więc ja... Teraz... Byłam tylko duchem?! Rodzina zaczęła się oddalać. Ja się oddalałam. Nie protestowałam. Byłam po prostu zbyt zdruzgotana... Zbyt załamana, by walczyć...

Wcielenie nr 77On viuen les histories. Descobreix ara