Rozdział dziesiąty

Start from the beginning
                                    

- Oczywiście. – Przystałam na jego propozycję bez krztyny wątpliwości, nie tylko dlatego, że wydawała mi się ona być wyjątkowo korzystna, lecz także przez wzgląd na bacznie obserwującego rozwój wydarzeń Sebastiana, którego obecność wpływała na mnie raczej krępująco.

- Doskonale. – Odstawił filiżankę na spodeczek i oparł brodę na splecionych dłoniach, łokcie kładąc na brzegu stołu. – Z relacji Sebastiana wynika, że mężczyzna, którego tak uparcie chciałaś śledzić, w gruncie rzeczy od początku śledził ciebie. To nie ty zobaczyłaś go na ulicy jako pierwsza, lecz on dojrzał ciebie – i czekał aż go zauważysz, mam rację?

Przytaknęłam powoli.

- Fakt, że do tej pory nie udało ci się odbyć z nim ani jednej zwyczajnej rozmowy prowadzi do dość oczywistej konkluzji, że zadaniem zarówno jego, jak i tamtych ludzi, którzy zdają się dla niego pracować było uprowadzenie ciebie.

- Uprowadzenie? – powtórzyłam, marszcząc brwi.

- Porwanie – wtrącił Sebastian, najwidoczniej gotów interweniować, gdybym nie była w stanie zrozumieć angielszczyzny Ciela.

Zastanowiłam się przez chwilę. Wniosek hrabiego był prosty i naraz całkowicie oczywisty, aż wzdrygnęłam się na myśl, że jednym z moich ostatnich lekkomyślnych pomysłów była samodzielna pogoń za tamtym człowiekiem w środku nocy przez opuszczone ulice Londynu.

- Zostawił mnie wtedy – zauważyłam, mając nadzieję, że chłopiec ma wyjaśnienie także i na to. – Pobił mnie i uciekł.

Zanim jednak zdążyłam uzyskać jakąkolwiek odpowiedź, mój wzrok odruchowo padł na kamerdynera, który teraz sprawiał wrażenie jeszcze bardziej zadowolonego z siebie niż zazwyczaj.

Oczywiście, skoro miał pod sobą ludzi wyposażonych w broń na demony, musiał zauważyć obecność Sebastiana i wiedząc, z czym miał do czynienia najzwyczajniej w świecie się go przestraszył, był to jedyny powód, dla którego wciąż byłam bezpieczna w rezydencji, a nie przetrzymywana nie wiadomo gdzie, albo w najgorszym przypadku nawet martwa.

- Próbował cię gdzieś wyprowadzić, możliwe, że miał przygotowaną pułapkę – kontynuował Ciel. – Przypuszczam, że zależało mu na dyskrecji. Sebastian zbadał tropy z baru, do którego się udaliście i zgodnie z nimi poprowadził cię na cmentarz, teraz jednak wiemy, że według ich planu to nie tam miałaś się udać, gdy próbowałaś podążać za tym człowiekiem.

- Jeden z nich – wtrąciłam, gdy hrabia zrobił krótką przerwę w swoich wyjaśnieniach, uznawszy, że tego faktu kamerdyner mógł nie znać i tym samym go nie zrelacjonować – podszedł do mnie, gdy byłam ranna w tamtym magazynie. Nie sprawiał wrażenia wrogo nastawionego, wręcz przeciwnie, powtarzał, że chce mi pomóc...

- Mimo to nie wzbudził twojego zaufania na tyle, byś choć minimalnie opuściła broń – dodał Sebastian.

- Wcześniej natomiast, kiedy mnie postrzelili, odniosłam wrażenie, że pokłócili się między sobą – kontynuowałam.

- Istotnie, o ile mnie słuch nie mylił to cała reszta była wyjątkowo sceptycznie nastawiona do tak nietrafionego strzału, wyraźnie zaplanowali przecież, by celować w nogi.

Przełknęłam ślinę.

- Co tylko potwierdza moją teorię – mruknął Ciel, opadając na miękkie oparcie krzesła. – Od początku do samego końca starali się gdzieś ciebie sprowadzić, jak nie perswazją to siłą.

Upiłam łyk chłodnej już kawy, czując, jak zaschło mi w gardle od tych niezbyt przyjemnych nowin. Mimo wszystko musiałam przyznać, że jak na dwie próby porwania czułam się raczej wolna.

Kuroshitsuji | Rewersja [ ZAWIESZONE ]Where stories live. Discover now