5

169K 8.8K 11.6K
                                    




Emma

Patrząc w małe lusterko w pokoju Dantego staram się jak tylko mogę wysuszyć swoje włosy mając do dyspozycji jedynie, już lekko mokry, ręcznik czarnowłosego. Mokre dżinsy kleją mi się do ciała i wrzynają w naprawdę delikatne części mojego ciała. Po dzisiejszym zdarzeniu przynajmniej wiem, że mój tusz do rzęs jest naprawdę wodoodporny i wytrzyma naprawdę wszystko.

Nawet niespodziewaną kąpiel w basenie.

Co do reszty makijażu to na pewno najbardziej ucierpiały moje krzaczaste brwi. Żel nie zdał testu i włoski stoją mi na wszystkie strony. Reszta twarzy ujdzie. Podkład co prawda nie wygląda już tak dobrze, ale w sumie nie ma się mu co dziwić. Jedyne co przebrałam to górę. Mój biały top dałam na grzejnik, a w zamian zamieniłam go na czarną bluzę Dantego z podpisem STAR WARS. Nigdy nic z tego uniwersum nie oglądałam, ale naprawdę mi to nie przeszkadza. Ważne, że bluza jest ciepła i sucha.

— Boże drogi, czy on naprawdę nie posiada w swojej szafie nic normalnego? — dobiega mnie głos Crossa z toalety. Ciekawość bierze u mnie górę i nachylam się żeby zerknąć na niego zza uchylonych drzwi. Chłopak stoi przy umywalce, przeglądając się w lustrze. Jego włosy zdążyły mu już podeschnąć ale za sprawą wilgoci końcówki mu się lekko zakręciły tworząc delikatne, brązowe loki opadające mu na skronie i czoło. — Co to w ogóle jest? Iron-man?

— Darth Vader, ignorancie. — burczę w jego stronę. — Ciesz się, że Dante nam, cokolwiek, w ogóle, dał na przebranie. Równie dobrze moglibyśmy wrócić do swoich domów wyglądając jak dwie zmokłe kury.

Cross skanuje mnie wzrokiem od góry do dołu.

— Ty i tak wyglądasz jak zmokła kura. Jedyna różnica jest taka, że już nic ci nie prześwituje.

Przekręcam oczami, pokazuje mu środkowy palec, a następnie wracam do dalszego suszenia włosów. Nie wiem dlaczego myślałam, że uda nam się normalnie dzisiaj pogadać. Nawet kiedy my się staramy to wszechświat za wszelką cenę i tak chce nam udowodnić, że to nie ma najmniejszego sensu.

— Pogadaj lepiej jutro ze swoją psychol..., znaczy dziewczyną. — nie zamierzam codziennie znosić jej humorków. Czy jej się to podoba czy nie będę przykuta do jej faceta przez następny miesiąc i lepiej dla nas obu żeby jak najszybciej przetrawiła sobie tą informację. — Wystarczysz mi ty i kłótnie z tobą. Jej naprawdę mogę nie wytrzymać.

Nie odpowiada mi od razu więc po chwili przestaję czekać na jego odpowiedź. Zamiast tego skanuje wzrokiem pokój czarnowłosego w poszukiwaniu jakiejkolwiek szczotki. Czy faceci w ogóle używają czegoś takiego?

— Williams. — słyszę nagle jego głos za plecami. Odwracam się w jego stronę. — Zamierzam się dostosować do tego o co mnie prosiłaś. — mówi poważnym głosem co lekko mnie zbija z tropu. — I wiem jaki ja mam warunek. — patrzę na niego w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Kiedy nie ciągnie tematu unoszę demonstracyjnie brwi żeby go zachęcić do dokończenia myśli. Cross podchodzi do zaścielonego łóżka przyjaciela i siada na nim. — Chciałbym żebyś nie zadawała mi głupich pytań typu: czy wszystko dobrze, albo jak się czuję. Nie graj zmartwionej bohaterki. Nie potrzebuję tego, jasne?

Zaciskam wargi. Zdążyłam się już na przestrzeni tych wszystkich lat domyśleć, że jedyne co wywołują w nim takie pytania to gniew. Wiem też, że mimo minionych lat i tego, że, czysto teoretycznie, wyszli z matką na prostą, to nic nie jest w porządku.

Wiem też, że nie jestem osobą z którą chce na te tematy rozmawiać.

— Nie masz się o co martwić. — wzruszam ramionami. — Żeby pytać o takie rzeczy to musiałoby mi jeszcze na tobie jakkolwiek zależeć. A nie zależy.

Forever hate YouWhere stories live. Discover now