"Miasto duchów".

31 11 0
                                    


Dwa tygodnie później doszliśmy do miasta duchów. Były tam same ruiny. Niestabilne kamienne bloki, opierające się o siebie w rozsypce.

- Gdzie mógłby być ten kryształ? - zapytała mnie.
- Nie mam pojęcia. W opowieści pominięto fakt, że jeden klejnot nie został dany pod opiekę boga. Możliwe, że kryształ ten jest tutaj, ale równie dobrze, mógłby zostać ukryty w innym miejscu.
- Ale musimy wierzyć, że odłożył go na miejsce - założyła.
- Jednak nie mamy pojęcia gdzie szukać.
- Co wiesz o krainie duchów?
- W dniu, kiedy powstałem, przestała istnieć.
- Ale kto zaprowadził te dusze do podziemi?
- Dobre pytanie. Musiał to zrobić ten, kto stworzył podziemia.
- Zaraz, mężczyzna z opowieści był człowiekiem?
- Tak - potwierdziłem.
- Więc musiałeś go kiedyś osądzić.
- Czyli, opowieść nie jest prawdziwa. Przykro mi Nina...
- W sumie to mógł znów poprosić lustro o nieśmiertelność. Ale w takim razie, czemu stworzył bogów? Mógł sam zająć się duszami.
- To za dużo dla jednej osoby. Powiem ci, że ta opowieść, ma dużo luk. Nie wiemy, co dokładnie się stało. Mogło być też tak, że kryształ schował razem z lustrem. Albo cała historia jest zmyślona.
- W takim razem, nie znałbyś jej.
- Masz rację, więc załóżmy, że legenda jest prawdziwa.
- Mężczyzna tutaj się zaszył, może po to, by pilnować kryształu i lustra? - głośno pomyślała Nina.
- Wtedy możliwe, że nadal jest nieśmiertelny.
- Rozejrzymy się, może coś znajdziemy.
- Ty tutaj poczekaj, ruiny mogą się zawalić - kazałem.
- Stoją tu z wieczność, więc postoją jeszcze trochę - wziąłem do ręki kamień, rzuciłem go bardzo mocno i daleko. Uderzenie spowodowało rozsypanie się jednej kamiennej ściany. Huk rozniósł się, aż do nas.
- Poczekam - powiedziała wystraszona hałasem.
- Zaraz wrócę.

Szukałem czegokolwiek związanego z opowieścią, ale niczego nie znalazłem. Wróciłem więc do Niny.

- I jak?
- I nic tu nie ma.
- To nie może być koniec - Nina uklękła.
- Co robisz? - zapytałem.
- Pożycz mi swój kryształ.
- Masz - dałem jej go do ręki - Nina położyła go przed siebie.
- Co robisz?
- Nie przeszkadzaj mi - uniosła rękę nad kryształ, który zaczął się mienić. Jej ręka zaczęła drżeć, a kryształ unosić się kilka centymetrów nad ziemią. Przesunęła rękę, a kryształ spadł. Oddała mi go i powiedziała:
- Wiem, gdzie jest kryształ, chodź za mną.
- Jak to zrobiłaś? A tak, ta cała magia.
Biegłem za Niną, stanęliśmy przed ogromną ścianą.
- Tu jest tylko ściana - powiedziałem. Nina wyciągnęła ręce przed siebie, kładąc na ścianę.
- Za nią jest pomieszczenie.
- Magia ci powiedziała?
- Wiem, że kryształ, jest dokładnie za tą ścianą.
- Dobra, rozwalę ją.
- Obejdzie się - mocno popchnęła ścianę, a ona przesunęła się na tyle, by udało nam się wejść. Zaniemówiłem.
- Spokojnie, to nie moja siła, ale magia.
- Wiem, ale nie sądziłem, że umiesz takie rzeczy.
- Mówiłam, że jeszcze pokażę, na co mnie stać.
- Miałaś rację. Jestem pod wrażeniem, szpanerko.
Weszliśmy razem do środka.
- To miejsce, wygląda jak jakaś kryjówka - powiedziała.
- Bardziej jak pokój.

Jedyne źródło światła, które tam było, to włączona latarka leżąca na drewnianym stole.
- To trochę dziwne, że latarka dalej działa, musi być magicznym przedmiotem - stwierdziłem.
- Poszukaj, czy nie ma tutaj lustra i kryształu.
- Widzę jakiś notes.
- Przeczytaj go, może jest tam coś ważnego - powiedziała entuzjastycznie.
- Na okładce jest napisane „Użyj prawdy". Jednak w środku jest pusty.
- Myślisz, że to jego?
- Cóż, na to wygląda. Wyjdźmy stąd, nic tu już nie ma.
- Tutaj musi być kryształ. Użyłam twojego, by magia wskazała mi taki sam i doprowadziła mnie tutaj.
Podszedłem do stolika po latarkę. Świeciłem nią w różne miejsca, ale na próżno, nic więcej tu nie było. Znudzony zacząłem kręcić latarkę w dłoni.
- I co teraz? - zapytała.
- Nie mam pojęcia - spojrzałem na latarkę i po chwili wiedziałem, co robić.
- Poczekaj, wpadłem na pomysł - położyłem notes na stole i otworzyłem go.
- Co tam robisz?
- Już da się to odczytać.
- Jak to zrobiłeś?
- Bawiąc się latarką, zauważyłem, że jest na niej napis: „oświetli prawdę". Kiedyś kryształy śmierci, nazywano kryształami prawdy. Skojarzyło mi się. Więc umocowałem kryształ w środku latarki, światło przenikając kryształ, zmieniło barwę. Oświetliłem nią stronicę notesu. Teraz widać na szkarłatnym tle białe litery.
- Odczytaj je!
- To chyba dziennik. Jest pewnie kontynuacją opowieści.
- Czytaj wszystko.

Kryształowe lustro Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz