Rozdział 7

202 12 0
                                    

*Ada*

Gdy już wyszliśmy z domu Gregora, żałowałam, że nie wyciszyłam telefonu. Co teraz z Gregorem? Nie wiem, ale chyba jutro umówimy się u niego. Chyba, że nie będzie chciał.
- Ada odezwij się. Wyrwał mnie z zamyślenia TEN głos przez którego jeszcze 20 minut temu mogłam wskoczyć w ogień.
- Co teraz będzie? Co ja powiem chłopakom? Maćkowi? Że byłam u ciebie?
- Chyba prawda jest lepsza niż kłamstwo. Piotrek przecież zna prawdę. Powiedział.
- No niby tak, ale nie wie tego co się między nami wydarzyło. Myśli, że jesteśmy przyjaciółmi.
- A nie jesteśmy? Zapytał Schlierenzauer piskliwym głosem.
- Schlieri - przerwałam i pogładziłam jego policzek - jesteśmy chyba już nie tylko przyjaciółmi.
Na moje słowa rozpromienił się tak jak na widok mojego uśmiechu podczas rozmowy z Kutinem.
- Spotkamy się jutro? Zapytał Gregor.
- Chciałam Ci to samo zaproponować. Chłopcy jutro wyjeżdżają w góry, a ja miałam zostać sama więc wpadnę do ciebie koło 10.
- Ada, koło 10? Ja jeszcze o tej godzinie śpię. Powiedział z miną zbitego psa.
- Koło 10. Niestety się nie wyśpisz.
- No dobrze, będę już na Ciebie czekać. Powiedział po czym mnie pocałował. Odjeżdżając z podjazdu spojrzałam na ekran telefonu na godzine. 21:57. Kurwa. Długo u niego siedziałam. Podczas drogi gadaliśmy o wszystkim jak to zawsze. Żegnając się z nim całusem w policzek po czym opuściłam pojazd. Koło 22:30 przyszedł do mnie Maciek.
- Cześć Ada. Powiedział smutnym głosem.
- Hej, nie powinieneś iść już spać? Jutro o 9:30 jedziecie w góry z Austriakami.
- Powinienem, ale muszę Ci coś wyjaśnić.
- Zamieniam się w słuch. Mówiąc to zdanie zmywałam mój już rozmazany makijaż.
- No bo wiesz, co do tego co mówiłem rano.. emmm.. przepraszam. Nie chcę psuć tej przyjaźni. Powiedział skruszony.
- Ja też nie Kocie.
- Czyli między nami jest okej? Mówił już z uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, że tak.
- A i mam jeszcze jedno pytanie. Przerwał patrząc na mnie upewniając się, że słucham kontynuował. - Jedziesz jutro z nami w góry?
- Maciek jutro.. nie mogę. Spotkałam dzisiaj tę Aśkę, tę z 3d liceum co się tu przeprowadziła. Umówiłyśmy się na ploteczki. Powiedziałam okłamując go w połowie. Serio spotkałam Asie, ale jadę do Schlieriego.
- No dobra, pozdrów ją od Kocura. Poruszył śmiesznie brwiami na co razem zanieśliśmy
się głośnym śmiechem. Pożegnaliśmy się i wyszedł. Życzyłam mu miłej podróży, bo rano na śniadaniu już ich nie będzie.
Rozebrałam się i wskoczyłam pod ciepluteńką kołderkę. Wystukałam jeszcze szybkie Dobranoc Gregor x i zasnęłam nie odczytując już odpowiedzi na moją wiadomość.
***
Wstałam rano koło 8:30. Ubrałam się szybko i stwierdziłam, że nie jestem głodna. Zjemy razem z Gregorem. Odczytałam wczorajszą wiadomość i się uśmiechnęłam. Napisałam tylko Ok i wyszłam, by złapać jeszcze chłopaków. Pożyczyłam auto od Kamila, który właśnie nim przyjechał z Piotrkiem. Postanowiłam jeszcze wstąpić do marketu po coś na śniadanie dla nas obojga. Kupiłam świeżutkie bułeczki, serek ze szczypiorkiem, pomidory i ogórki, a i do tego 2 soki: pomarańczowy i jabłkowy. Płacąc za to zauważyłam Asie, która także stała w kolejce by zapłacić za swoje zakupy. Poczekałam za nią by się przywitać i przekazać pozdrowienia od KOCURA na co ona się zaśmiała i także kazała mi go pozdrowić. Podałam jej numer mojego przyjaciela i grzecznie się pożegnałam, bo dochodziło wpół do 10. Ruszyłam samochodem w stronę domu Schlierenzauera. Zaparkowałam i ruszyłam z zakupami w stronę drzwi, gdy chciałam już pukać otworzył mi drzwi z uśmiechem od ucha do ucha. Pocałowałam go w policzek i wszedliśmy głębiej. Ściągnęłam kurtkę, a mój przyjaciel zaniósł zakupy do kuchni. Gdy do niego dołączyłam zaczął mi oddawać pieniądze za zakupy, których oczywiście nie przyjęłam. Razem jedliśmy śniadanie i razem się śmialiśmy. Tym razem wyciszyłam mój telefon. Gdy włożył brudne naczynia do zmywarki usiadł koło mnie. Nie spodziewałam się tego. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

*Gregor*

Włożyłem brudne naczynia do zmywarki i wstawiłem ją. Przede mną ważne pytanie które chce jej zadać. Mam nadzieję, że się zgodzi.
- Ada, bo ja mam do ciebie pytanko. Powiedziałem z poważną miną ma co ona tylko spojrzała na mnie pytająco.
- No.. bo.. wiem, że znamy się bodajże 4 dni zdążyłem się już w Tobie zakochać. Chciałabyś zostać.. moją dziewczyną? Wydusiłem to z siebie. Teraz tylko czekać na jej reakcje. Jej twarz była przerażona, ale oczy mówiły coś innego. Tylko jeszcze musiała to potwierdzić.
- Gregor..- zaczęła - będę zaszczycona. Po tych słowach na moich i jej ustach zagościł uśmiech. Od razu ją pocałowałem. Już nie była przyjaciółką. Była teraz moją kobietą. Moją dziewczyną. Wstałem, a ona zrobiła to samo. Ciągle się całowaliśmy. Wziąłem ją w ramiona, a ona się we mnie wtuliła. Złapałem ją za rękę i zaprowadziłem na kanapę. Usiadła, po czym ja zrobiłem to samo, ale nie na długo siedzieliśmy koło siebie. Od razu usiadła się tak jak wczoraj. Ma dzisiaj koszulę więc będzie łatwiej. Wyciszyłem mojego smartfona, gdy ona powiedziała, że już to zrobiła. Zaczęła ciągnąć mnie za końcówki włosów, a ja calowałem jej szyję. Miała taką delikatna skórę. Po kolei rozpinałem jej koszulę a ona ściągnęła mi moją.
- Nie rób nic teraz. Powiedziała co mnie zbiło z tropu. Zaczęła spuszczać swoje ramiączka po kolei. Byłem zachwycony. Gdy już pozwoliła mi się dotknąć odpiąłem jej stanik. Zaczęliśmy się znowu całować. Dotykałem jej, a ona mnie. Chyba poczuła, że jestem podniecony, gdyż mruknęła uwodzicielsko. Wziąłem ją w ramiona i zaniosłem do swojej sypialni. Kładąc się na łóżko pozbyliśmy się reszty naszych ubrań.
***
Po wspaniałym spędzonym we dwoje południu, wyszliśmy z sypialni w wspaniałych humorach. Ja zszedłem do kuchni przygotować coś na szybko na obiad, a moja już oficjalnie dziewczyna poszła pod prysznic. Zrobiłem spaghetti z sosem slodko-kwaśnym i kurczakiem. Widząc schodzącą po schodach Adę od razu się uśmiechnąłem. Dałem jej szybkiego buziaka i popędziłem wyciągnąć makaron z garnka. Nałożyłem go od razu na talerze i polałem sosem. Nalałem nam do szklanek soku jabłkowego i zasieśliśmy do obiadu. Podczas posiłku nikt się nie odzywał.
- Wspaniale gotujesz mój drogi.
- A ty wczoraj we mnie nie wierzyłaś. Robiąc smutną minę spojrzałem w jej oczy.
- Ale jeszcze nie wiedziałam jak gotujesz.
- No już dobrze, wybaczę Ci. Zaśmiałem się.
- A czy ty w ogóle się na mnie obraziłeś? Także się zaśmiała.
- Po dzisiejszym poranku mogłem się na ciebie obrazić? Zapytałem poruszając brwiami.
- Chyba nie. Jesteś dzikusem muszę ci powiedzieć.
- Serio? Zaskoczyła mnie. Nie wiedziałem.
- Nie skarbie. Pasujesz do mnie idealnie dominatorze. Rzekła i puściła mi oczko. Po godzinie 13:30 włączyliśmy nasze telefony komórkowe. Nikt nie pisał, nie dzwonił. Idealnie. Mogliśmy rozkoszować się swoim towarzystwem do 16, gdyż zawitał w moim mieszkaniu Kraft. Zapomniałem, że miał mi dzisiaj przywieść plan skoków i wyjazdów. Dobrze chociaż, że nie zastał nas nago w salonie.
- Adrianna, ale mów mi Ada.
- Stefan Kraft, mów mi Stefi, albo Krafti. Jak ci się bardziej podoba. Puścił jej oczko na co ona zachichotała.
- Nie romansuj z moją dziewczyną. Powiedziałem po czym spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.
- Dziewczynie? To szczęścia stary. Przybił mi piątkę i pokazał okejkę, na co Ada się zaśmiała. Odprowadziłem go do drzwi, kiedy mój skarb oznajmił mi, że też musi lecieć. Zrobiło mi się trochę przykro, ale przecież jutro się zobaczymy na próbnej serii. Tylko jest jeden problem. Nikt poza Kraftem nic o naszym związku nie wiedział.

Zaufaj mi ~ SchlierenzauerTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang