This first meeting.. part 12

48 12 8
                                    

T.O.P.

Tak się ciesze, że odważyłem się zaprosić ją na randkę! Pomyślałem, że nie mam nic do stracenia.. Bo nawet gdyby mi odmówiła dalej starał bym się coś osiągnąć pomiędzy mną a Kim. A fakt, że się zgodziła sprawił, że drastycznie podniósł się poziom euforii! To co wtedy czułem nie jest takie proste do wytłumaczenia.

- Co tak myślisz? - jej głos.. Wyrwał mnie z tego pewnego rodzaju transu w którym się znajdywałem.

- Eh.. Myślałem o.. O tym co kupić Ci na urodziny. - skłamałem

- Nie chce nic! Ważne, że mi życzenia złożysz i spędzimy miło dzień. - odpowiedziała.. Heh.. Śmieszne. Każda dziewczyna zawsze tak mówi a gdy chłopak nic nie kupuje to się obraża. Muszę wymyślić coś serio super!

- Smakuje Ci? - zapytałem zmieniając temat. - Bo coś cienko idzie Ci to jedzenie.

- Nie lubię jeść tak wszystkiego naraz jak to Wy mężczyźni! Wole zjeść powoli. - powiedziała dziewczyna miło się uśmiechając. - A tobie pewnie smakowało.

- Tak. - odpowiedziałem strzepując niewidzialny pył z rękawa garnituru. Spojrzałem na nią ona tylko miło się zaśmiała i wzięła kolejny kęs swojego dania. Ja napiłem się jedynie soku i przetarłem usta serwetką nie odrywając wzroku od Kimberly. Jejku.. Nie umiem opisać tego jak zainteresowałem się jej osobą. Tak z dnia na dzień! W drodze do Nowego Yorku nie myślałem nawet o tym, że mógłbym tu poznać taką osobę która stanie się tak ważną częścią mojego życia.  Życie jest nieprzewidywalne. - Mam pomysł aby zabrać Cię na molo. Lubisz tego typu rzeczy prawda? - zapytałem z nadzieją, że lubi. Od dziecka chodziłem tam z rodzicami czy kumplami u mnie w Korei. Wygrywało się jakieś głupie prezenty i dawało dziewczynom aby to zrobić na nich wrażenie. Ach.. Czy jeśli wygram dla ciebie miśka to Ci zaimponuje.

- Jak najbardziej- powiedziała z powagą w głosie

- Ciesze się. - odpowiedziałem delikatnie się uśmiechając. Gdy skończyliśmy kolacje posiedzieliśmy tam jeszcze chwile rozmawiając. Jest bardzo inteligentna.

Zapłaciłem za kolacje pozostawiając napiwek i razem z Kimberly wyszliśmy z restauracji. Na zewnątrz było mnóstwo paparazzi, nie czekając na jej reakcje dałem swoje okulary przeciwsłoneczne i razem ruszyliśmy w stronę samochodu. Otworzyłem jej drzwi jak na dżentelmena przystało a ta wsiadła do środka. Chwile później znalazłem się tuż obok niej. Jechaliśmy w ciszy.. Tak dokładniej to leciała jakaś muzyka w radiu ale zbytnio nie zdawałem sobie sprawy co to za piosenka. Starałem się wyglądać dobrze prowadząc samochód. Gdy zerkałem na Kim ta uciekała wzrokiem co mnie trochę rozbawiło.

- Ale zerkasz hyba Ci sie podoba.

- Hę..? - Chyba nie zrozumiała mojej aluzji. Definitywnie chodziło o mnie.

- Nic nic bejbiczku. - To słowo wprost wymknęło mi się z ust. Spojrzałem na nią aby sprawdzić czy nie odebrała tego jakoś złośliwie a ta jedynie patrzyła do mnie z rozychlonymi ustami i delikatnym rumieńcem. - Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz. - powiedziałem. Kimberly zarumieniła się jeszcze bardziej. - Co ty na to, aby jeszcze kiedyś to powtórzyć? -zapytałem z nadzieją, że się zgodzi.

- Pewnie.

- To jutro. - powiedziałem miło się uśmiechając. Zmieniając bieg położyłem swoją rękę na jej kolanie co sprawiło, że poczułem jakby zadrżała.. Mam nadzieje, że nie zraziłem jej tym do siebie.

Byliśmy już na miejscu, wysiedliśmy z samochodu i pokierowaliśmy się stronę molo. Szliśmy aż zauważyłem, że w jednej z budek jest do wygrania ogromna panda. Chwyciłem Kim za rękę i podeszliśmy do tej budki. Zapłaciłem za grę i starałem się trafić obręczą na butelkę. Za pierwszym razem trafiłem. Za drugim też. I teraz tylko trzeba trafić za trzecim i panda jest moja! W senie Kim.. Bo każda dziewczyna lubi pluszaki. A ta padna jest ogromna! Miło by było gdybym wygrał dla niej tą pandę. Spała by sobie z nią.. A skoro ten pluszak były ode mnie to tak trochę jakby spała ze mną. Takie tam rozkminianie. I.. Trafiłem za trzecim razem! Gdy tylko dostałem w ręce ogromną pandę podałem ją Kim. Dziewczyna ucieszyła się. - Dostanę coś w zamian? - zapytałem nachylając się nad nią.

Trust me | BIG BANGWhere stories live. Discover now