- To wszystko to jakaś cholernie głupia telenowela, serio - powiedział Liam, zatrzymując się na parkingu pod blokiem mieszkalnym. Posłałem przyjacielowi znaczące spojrzenie, lecz ten nawet nie zwrócił na to uwagi. Dopiero kiedy zgasił silnik samochodu, odwrócił twarz w moją stronę. - Jest już późno. Prawie dziesiąta. Naprawdę uważasz, że to dobry pomysł, by iść do niej teraz?

Przygryzłem wewnętrzną stronę lewego policzka, zastanawiając się nad odpowiedzią. W końcu dotarło do mnie to, że w dalszym ciągu byłem pewien tego, co chciałem zrobić. Obawiałem się porażki, ale nie zamierzałem rezygnować. Na pewno nie tylko i wyłącznie dlatego, że „było już późno". Nie bez powodu poprosiłem Liama, żeby przyjechał ze mną dopiero o tej porze.

- Już ci mówiłem - zacząłem, chcąc po raz kolejny wytłumaczyć mu mój pomysł. - Ally wróciła z kawiarni o dziewiętnastej, a ponieważ jest środa, Diana wyszła o dziewiątej i wróci dopiero jutro po południu.

Payne znów spojrzał na mnie dziwnie, na co ja jedynie wzruszyłem ramionami. Sam byłem zaskoczony swoją wiedzą o takich drobnostkach, chociaż też nie było to nic aż tak dziwnego. Przed zerwaniem byliśmy z Ally niemalże nierozłączni. Znałem jej grafik prawie na pamięć, a ponieważ często bywaliśmy u niej, wiedziałem także, kiedy wychodziła jej współlokatorka. Miałem pewność, że Diana odwiedza swoją młodszą siostrę akurat w środy. Było mi to całkowicie na rękę, ponieważ chciałem porozmawiać z Ally sam.

- No dobra. W takim razie idź, Romeo. Tylko nie palnij czegoś durnego, bo wtedy twoja Julia na pewno już na ciebie nie spojrzy - powiedział z uśmiechem, na co prychnąłem. Ten zaczął się śmiać.

- Ale zabawne - rzuciłem, otwierając drzwi samochodu. Po chwili wyszedłem z niego i ruszyłem w stronę bloku.

Będzie dobrze, Styles.

Kiedy wszedłem na trzecie piętro, zatrzymałem się pod drzwiami z numerem dziesięć. Wahałem się przez chwilę, lecz w końcu zdecydowałem się zapukać. Przez dłuższy czas odpowiadała mi jedynie cisza, co lekko mnie zaniepokoiło. Ally zazwyczaj nie wychodziła nigdzie o tej porze, ponieważ wolała czuć się wypoczęta w pracy. Ciężko było wyciągnąć ją z mieszkania w ciągu tygodnia, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?

Już miałem sobie pójść. Czekałem ponad pięć minut i nikt nie otwierał, więc dalsze stanie pod drzwiami nie miało najmniejszego sensu. Moja stopa już opadła na szary schodek, kiedy nagle usłyszałem przekręcający się zamek w drzwiach. Gwałtownie odwróciłem się do tyłu i odczułem ulgę, widząc, że otwierają się drzwi z numerem dziesięć. Ruszyłem w stronę tego mieszkania, a rozczarowanie trafiło we mnie jak grom z jasnego nieba. To nie Ally otworzyła mi drzwi.

- Diana? Co ty tutaj robisz? - zapytałem, kiedy ona zmierzyła mnie zdezorientowanym spojrzeniem. Skrzyżowała ramiona i zrobiła kwaśną minę, dając mi tym do zrozumienia, że nie cieszy się z powodu moich odwiedzin.

- Zapewne mieszkam - odparowała, wywracając szarymi oczami. - Pytanie powinno brzmieć: co ty tutaj robisz?

- Przyszedłem do Ally - odpowiedziałem. Wtedy spojrzała na mnie jak na debila. Miałem dość. - Wpuścisz mnie?

- Ona nie chce z tobą rozmawiać. Lepiej będzie, jeśli sobie pójdziesz.

Zabolało mnie to, że wypowiedziała te słowa z tak wielkim przekonaniem. Może i wcześniej zdawałem sobie sprawę z tego, że Ally nie chce słuchać mnie ani moich wyjaśnień, jednak dopiero gdy ktoś powiedział o tym głośno, dotarła do mnie cała powaga tej sytuacji. Sam jesteś sobie winien, pomyślałem. Mimo to, nie zamierzałem odpuścić.

• Half a Heart • hs Where stories live. Discover now