Rozdział 7

1.3K 111 13
                                    

Ubrałam buty i miałam iść szukać cioci, ale naprawdę nie miałam ochoty się stąd ruszać. Chociaż trudno było śledzić wzrokiem zielonookiego wśród tych wszystkich łyżwiarzy.
Jak na zawołanie, nagle znikąd pojawiła się ciocia.
- O mój Boże! Misaki, ty żyjesz! - powiedziała jakby to, że tu jestem było czymś niezwykłym.
- Eh?
- Przepraszaaaam! - jęknęła i schyliła głowę, zakrywając długimi, brązowymi włosami twarz.
- Za co? - spytałam zmieszana.
- Kompletnie zapomniałam, że dziś niedziela! Wszystko dobrze?
- Spokojnie, nic się nie stało - zapewniła ją - Nie masz wolnego w niedzielę?
Pokręciła głową.
- Jak widzisz w niedzielę nawet na lodowisku dla ,,elity" zbierają się tłumy. Póki sezon trwa pracujemy od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu.
Trochę się rozczarowałam. Poza lodowiskiem nie będę mogła spędzić z nią za dużo czasu...
- Ale! Powiedziałam szefowi, że przyjechała moja rodzina z Japonii i oznajmił, że od czasu do czasu mogę sobie wziąć trochę wolnego!
- Naprawdę!
- Yhm! A teraz chodź! - złapała mnie za rękę i porwała w stronę wyjścia.
- G...Gdzie idziemy? - w ostatniej chwili chwyciłam worek z łyżwami.
- Coś zjeść! Chyba jesteś głodna, nie?
Kiwnęłam głową i przyspieszyłam by dotrzymać jej kroku.
Mama już czekała i wyglądała na nieco zdenerwowaną.
- Nic ci nie jest? - spytała, gdy tylko znalazłyśmy się przy niej.
- Nie? - prychnęłam - Nie jestem małym dzieckiem.
Mama chciała coś dodać, ale całe szczęście ciocia ją powstrzymała.

❄❄❄

Tym razem padło na mniej elegancką restaurację, a właściwie bar.
Nawet nie wiem co jadłam. Byłam zajęta rozmyślaniem o tym co stanie się o 20:00 na lodowisku. To znaczy... Jak się tam w ogóle pojawię. Co chwilę sprawdzałam godzinę. 15:37...
- Eh? Nie poczekałaś na nas Misa-chan! - ciocia zrobiła uroczą podkówkę, kiedy zdała sobie sprawę, że na moim talerzu nic już nie ma, a ich jedzenie dopiero przyszło.
-Przepraszam...- uśmiechnęłam się lekko.
-Doprawdy Kotori zachowujesz się jak dziecko - zmarszczyła brwi mama, krojąc kawałek mięsa.
-A ty jak stara babcia - wystawiła jej język, na co obie zaczęłyśmy chichotać jak głupie, a po minie mamy można było wywnioskować, że ma ochotę przybić sobie piątkę z czołem.

- Co teraz będziemy robić? - spytałam wciąż rozbawiona.
- Cóż...Ja muszę wrócić do pracy... Myślałam, że wrócicie do hotelu i będziecie mogły odpocząć.
- To dobry pomysł - przytaknęła mama.
- Um... To nie za dużo czasu? No wiecie... Tak siedzieć...
- Dawno nie dzwoniłaś do Koharu, prawda? A z tatą to nie rozmawiałaś w ogóle od wyjazdu - podniosła brwi.
Chyba nie uda mi się dzisiaj przyjść... To wygląda jakby nie chciała mnie puścić na lodowisko. O co jej chodzi...?

❄❄❄

Gdy tylko weszłyśmy do pokoju padłam zmęczona na łóżko, jednak ani na chwilę nie przestałam myśleć o ponownym wyjściu na lodowisko.
- Mamo, ty jeździsz na łyżwach? - spytałam, patrząc się w sufit.
Nie doczekałam się odpowiedzi.
- Mamo?!
- Nie - odpowiedziała stanowczo, tym samym dając mi do zrozumienia, żebym nie poruszała tematu.
Dobrze ją znam i wiem, że jeśli będę naciskać to tylko pogorszę sytuację. Ale dlaczego jej zawsze zależało bym ja jeździła? Czemu tak mało mówiła o swojej siostrze?
Prychnęłam pod nosem i wyszłam z pokoju z telefonem w ręce.
Postanowiłam poczekać aż tata sam do mnie zadzwoni, więc oczywistym wyborem numeru w tej chwili był ten Koharu.
- Misaki...- usłyszałam jej trochę zachrypnięty głos.
- Hę? - przełknęłam ślinę i zaczęłam się zastanawiać czy coś zrobiłam źle.
- Wyjaśnij mi proszę...
- C...
- Dlaczego ta dziewczyna obok Victora na zdjęciu...Wygląda tak jak ty?!
Zamrugałam kilka razy oczami. No tak. Od momentu, kiedy Victor wstawił na Instagrama nasze zdjęcie, nie rozmawiałam z Koharu.
- No...Ten... Tak się złożyło jakoś...
- MISAKI!
- No łyżwy wypożyczał, a ja akurat pomagałam cioci i... - Nie mogłam dobrać słów.
- Jak mogłaś~?! - jęczała - A co ważniejsze czemu mi nie powiedziałaś?
- Przepraszam, ale zniknął tak szybko jak się pojawił...
- Czy moja szansa na autograf właśnie przepadła? - spytała głosem pełnym niepokoju.
- Ależ skąd! Przecież ci obiecałam, prawda?
Pociągnęła nosem i byłam pewna, że teraz się uśmiechnęła.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że go spotkałaś! Opowiedz jak to było!
- W sumie to... Dzwonię w trochę innej sprawie...
- Co jest?
Odpowiedziałam Koharu całą historię z chłopakiem ze szczegółami, a ona wydawała się coraz bardziej podekscytowana.
- Czyżby Misa-chan się zakochała?
- P-przestań! Nie da się w kimś tak od razu zakochać!
- Oczywiście, że się da! To się nazywa miłość od pierwszego wejrzenia! Z tego co mówisz właśnie tak jest.
Nie.Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie ma mowy, żebym teraz czuła coś więcej niż chęć poznania go bardziej.
- No to co mam w końcu zrobić?
- Nie masz daleko do lodowiska, nie?
- Yhm.
- A o której twoja mama idzie spać?
- W wolne...Dosyć wcześnie...
- No to chyba wszystko jasne.
- Ty chyba nie myślisz, że...
- Dokładnie.
- Nie ma mowy.
- 20:00 to wcale nie późno. Będzie dobrze.
Przygryzłam wargę, myśląc o tym jak niedojrzałe jest takie posunięcie. Ale od kiedy ja działam dojrzałe?
- Miłości nie powinno się powstrzymywać, Misaki.
- Uspokój się! Ekspert od miłości się znalazł.
- Lepiej się przygotuj. Tu nie ma miejsca na wpadki.
- Dlaczego brzmisz jakby moje życie od tego zależało...- westchnęłam.
- A jest inaczej? Dobra, muszę kończyć! Powodzenia!
Wróciłam do pokoju i powoli jeszcze raz przemyślałam tą całą sytuację. Jeśli mama mnie przyłapie to chyba nie jestem w stanie sobie wyobrazić jakie były by tego konsekwencje. Jeśli na lodowisku ciocia mnie przyłapie to albo po prostu będzie mnie kryć albo powie mamie. Mogę też jej nazmyślać, że mama mnie puściła, ale z drugiej strony wolałabym, żeby nikt się nie dowiedział. W końcu jeszcze nie dawno tak trudno było mniezaciągnąć na lód. Na pewno zaczną coś podejrzewać.
Jeśli nie pójdę dzisiaj na lodowisko mogę stracić jedyną szansę na pojeżdżenie z chłopakiem. Nie wiadomo kiedy następnym razem nadarzy się okazja.
W takim razie rzeczywiście wszytsko jasne... Idę na lodowisko.

Misaki On Ice Where stories live. Discover now