Rozdział 9

442 55 70
                                    

Na początku po prostu bardzo chciało mi się spać. Drżałam z zimna, brakło mi powietrza. Nie byłam zdziwiona, że nie udało mi się wydostać. Karma po mnie przyszła i tyle. Czułam się, jakbym mogła tu umrzeć.

Po godzinie dryfowania w nicości postanowiłam pójść spać. Zamknęłam oczy. Poczułam, jak cała determinacja ze mnie zeszła.

- Pobudka! - Usłyszałam tak znajomy mi głos.

- Czego chcesz? - zapytałam, nawet nie unosząc powiek. - I tak chciałeś mojej zguby. Jestem pewna, że ninja już dawno zniszczyli miecz. Nie ma dla mnie szansy. Czy możesz iść pognębić kogoś innego? Próbuję spać.

- Och, widzę, że trzeba ci sporo opowiedzieć, młoda damo - mruknął Nadakhan.

- Mów, co musisz i spadaj.

- Po pierwsze, nigdzie się nie ruszam bez ciebie. Po drugie, teraz otworzysz oczy i będziesz dokładnie słuchać moich słów.

Westchnęłam i postanowiłam posłuchać jego rozkazów.

- Kiedy uwolniłaś ninja z miecza, próbowali cię odratować.

- Szlachetnie z ich strony - skomentowałam.

- Nie przerywaj - syknął. - Wtedy ich odnalazłem. Dobrze wiedziałem, że zostałaś w mieczu. Postanowiłem rozwiać ich nadzieje. Powiedziałem, że nie ma szans na uratowanie ciebie. Wtedy jeden z nich bez wahania rozwalił miecz. Myślał, że nie kłamię i stwierdził, że lepiej, aby miecz nie dostał się w moje ręce ponownie. A tak naprawdę wystarczyło, żeby któryś z nich wbił w siebie miecz, tak jak przedtem ty to zrobiłaś.

- Dziękuję za potwierdzenie moich słów. Teraz mam pewność, że tu utknęłam po wieki.

- Czekaj chwilę. - Nadakhan się roześmiał. - Zostały ci dwa życzenia i mam pomysł, jak mogłabyś je wykorzystać.

- A no właśnie. Możesz mnie stąd wydostać? - zapytałam z niekrytą nadzieją.

- Nie. Ten miecz był magiczny i jest jeden sposób, by się z niego wydostać. Czary tu nie pomogą. A owy sposób ninja już zmarnowali.

- Okej. Więc co mi proponujesz? Słucham.

Nadakhan się nieco zasępił.

- Zauważyłaś, że ta... pustka się nieco pomniejszyła?

Kiwnęłam głową.

- Kiedy zielony rozbił miecz, zostałaś uwięziona w jedym jego kawałku.

- Fajnie.

- Czy możesz przestać się tak zachowywać? Próbuję ci pomóc. Doceń to.

Uniosłam ręce w geście obrony.

- Okej, okej. Przepraszam. Zazwyczaj się tak zachowuję, gdy nie ma już dla mnie nadziei.

- Po prostu słuchaj dalej. - Przewrócił oczami. - Zostałaś uwięziona w kawałku ostrza przy rękojeści. Zostałaś czymś w rodzaju sztyletu.

- Nigdy bym nie pomyślała, że zostanę bronią.

- Ułamany miecz do niczego się ninja nie nada. Byłabyś słabą bronią.

- No dzięki.

- Ale mogę sprawić, żeby cię widzieli w ostrzu.

- I na co im to?

Nadakhan wzruszył ramionami.

- Chcesz czy nie?

Przez chwilę naprawdę się nad tym zastanawiałam, jednak szybko odrzuciłam ten pomysł.

- A nie możesz po prostu mnie zabić?

- Nie można sobie życzyć śmierci.

- Nawet własnej?!

- Posłuchaj. - Położył dłoń na moim ramieniu. - Widziałem swoją przyszłość. Ninja mnie pokonają, cokolwiek bym nie zrobił. A wiesz dlaczego?

- Bo zło zawsze przegrywa z dobrem?

- Właśnie. - Nadakhan rozprostował się, a cień cierpienia wdarł się na jego oblicze.

- I dlatego próbujesz mi pomóc? - zapytałam.

- Tak. Jeśli ma być happy end, to niech chociaż będzie pełny.

Prychnęłam.

- Człowieku! To znaczy, dżinie. Najwidoczniej mało wiesz o świecie. Happy end nigdy nie będzie pełny. Nieważne, że Kopciuszek poślubił księcia, skoro jej siostry pozostały nieszczęśliwe. Niektórzy powiedzą, że zasłużyły na taki los, ale to nieprawda. Jak długo mają cierpieć za to, że kilka razy po prostu były złośliwe? Czasem nawet mordercy nie idą na dożywocie i cierpią mniej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pozostanie nieszczęśliwy. I tyle. Happy end nie istnieje.

- Rozumiem, ale chyba lepiej by było, gdybyś wróciła do swoich ninja?

- Tak. Byłoby lepiej. Ale to niemożliwe. Najwidoczniej w tej historii za mało osób pozostało nieszczęśliwych, więc trzeba było dodać do listy jeszcze mnie!

- Ty już za dużo się wycierpiałaś.

- Co z tego? Nadakhanie... Zrozumiałam już wszystko. Zostały mi dwa życzenia. Czy mogę je teraz wykorzystać?

- Oczywiście. Po to tu jestem. Ba, do tego zostałem stworzony.

- Moim drugim życzeniem jest ciepła kurtka. Zimno tu.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Nagle na moim ciele pojawiła się kurtka. Naprawdę ciepła kurtka.

- Dzięki, Nads.

- Nie wierzę, że tak wykorzystałaś swoje życzenie!

- A moim ostatnim życzeniem jest to, byś przeszedł na dobrą stronę mocy. Naprawisz Ninjago i będziesz dobry.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Nadakhan wyglądał na naprawdę zdziwionego, kiedy wypowiadał te słowa.

- Mam nadzieję, że uczciwie spełniłeś moje życzenie.

Nadakhan zniknął. I nie pojawił się nigdy więcej.

~~

Krótko i praktycznie same dialogi. W dodatku zrobiłam z Nadakhana ciepłe kluchy i nie wydostałam głupiej merysójki z miecza. Chyba się wypaliłam XD

Publikuję to tylko dlatego, że bizon69 tylko czeka na to, żeby mi wpierdolić. Teraz już nie masz powodu, żeby to zrobić, hehe.

Nie waż się marzyć • Mistrzyni Mowy 3 {Ninjago}Where stories live. Discover now