Czy ja umarłam?
Nie.
Czuję ból.
- Chyba się budzi. - usłyszałam męski głos.
- Zgłupiałeś? Przecież się nie rusza. - usłyszałam drugi, bardziej piskliwy.
Nie mogłam otworzyć oczu. Cała byłam odrętwiała. Po kilku próbach wreszcie się udało. Ostre światło raziło moje źrenice.
- Budzi się. - odezwał się trzeci głos. - Wołajcie Evana.
Evan. Coś mi mówi to imię. Ale nic nie mogę sobie przypomnieć.
- Gdzie ja jestem? - otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam bruneta, szatyna i blondyna siedzących wokół mnie.
- W moim pokoju. - odezwał się blondyn. Dostrzegłam starszego od nich faceta, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Witamy. - rozłożył ręce w powitalnym geście. - Jak się spało Pułkowniku? - zaśmiał się gardłowo.
- Kim jesteście? - zapytałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się cholernie. Nie wyglądali przyjaźnie. Podejrzewam, że ten facet ma na imię Evan. Miał bliznę na poliku i zbliżał się powoli. Usiadł obok mojego łóżka.
- Żartujesz sobie? - zapytał mnie mężczyzna. - Przecież doskonale wiesz.
- Nie wiem. Nie wiem kim ja jestem... - właśnie. Kim jestem? Co ja tu robię? Kim oni do cholery są? Czułam jak nerwy przejmują nade mną kontrolę. - Kim ja jestem?! Kim Wy jesteście?! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Liam! Hydroksyzyna! - usłyszałam i zobaczyłam jak szatyn podchodzi do mnie ze strzykawką. Nie mogłam zabrać ręki, miałam je przykute do łóżka. W lewej ręce dostrzegłam wenflon. Brunet wstrzyknął mi jakąś substancje, która momentalnie mnie uspokoiła.
- Chłopaki, mamy problem. Ona ma amnezje. - odezwał się najstarszy z nich.
Wstał, a szatyn zastąpił jego miejsce.
- Nazywasz się Leslie Cortez. Masz 20 lat. Urodziłaś się 17 sierpnia'97 roku w Puerto Rico, następnie w '98 musiałaś uciekać do Chicago, w '02 przeniosłaś się z rodzicami do Los Angeles, w którym mieszkasz do dziś. Twoi rodzice nie żyją od kiedy ukończyłaś 16 lat. Zginęli w wypadku samochodowym. Zaopiekował się Tobą Generał dywizji Ian Hops. Wstąpiłaś do wojska. Jesteś Pułkownikiem. Ian rok temu wysłał Cię jako kreta do Latin'ów. Najgroźniejszego gangu w LA. Tam byłaś prawą ręką Diego, szefa gangu. On się o wszystkim dowiedział i wygnał Cię. Biegłaś przez nasze lasy. Więc jeden z naszych uderzył Cię w głowę. To było dokładnie tydzień temu. Teraz jesteś tutaj. Witamy wśród Bloods'ów. - to co powiedział szatyn docierało do mnie powoli, a niektóre fakty zaczęły się ze sobą wiązać. Przypomniał mi się Manuel, który okazał mi łaskę.
- Leslie... - wyszeptałam. - Dlaczego tu jestem?
- Bo jesteś nam potrzebna. - wyjaśnił szatyn.
- Z tą amnezją? - prychnął surowo młodszy brunet.
- Zayn. Wiesz doskonale, że amnezja to najmniejszy problem. Kilka tygodni i wszystko sobie przypomni. - odezwał się Evan.
Podszedł do mnie i położył mi rękę na policzku. - A teraz śpij Słonce. - drugą ręką coś mi wstrzyknął.
Zasnęłam.
YOU ARE READING
Bloods.
FanfictionW świecie morderstw, amfetaminy i gwałtu, była wojskowa Leslie Cortez mająca latynowskie korzenie, zostaje odeslana do gangu wladajacego całym Los Angeles - Latin Kings. Niestety Kings'i dowiadują się o krecie. Ich szef - Diego nakazuje "pozbyć sie"...