Rozdział 4.

18 3 0
                                    

W moim pokoju nagle pojawiło się 4 uzbrojonych chłopaków.

- Leslie, odłóż broń. - powiedział spokojnie Niall.

- NIE SŁYSZAŁAŚ?! RZUĆ TĄ BROŃ! - Malik wydarł się nie miłosiernie głośno. Zignorowałam to, ale po chwili upadłam na ziemię. Powaliło mnie straszne uczucie jakby ktoś potraktował mnie paralizatorem.

W tym momencie do pomieszczenia wszedł Evan. Liam wstał i otrzepał się, a ja nie mogłam się ruszyć. Leżałam wykręcona w nienaturalnej pozycji.

- Oj Leslie, Leslie... Wiedziałem, że będą z Tobą problemy. - kucnął obok mnie i uśmiechnął się szyderczo. W jego oczach widziałam sztuczne współczucie.

- Może mi ktoś wyjaśnić co tu sie stało? - wycedził przez śnieżnobiałe zęby Zayn.

- A więc tak. - powiedział Evan wstając. - Leslie ma wszczepiony mikrochip z paralizatorem. Każde naciśnięcie tego przycisku. - wskazał na pilota, którego miał w ręku. - Pada na ziemię i macie 5 minut na obezwładnienie jej. - powiedział wyciągając broń z mojej dłoni. - A teraz Liam, dlaczego się na Ciebie rzuciła?

- Powiedziałem jej o szkoleniu. Wściekła się Suka... - tu Evan mu przerwał.

- No! Uważaj. Paraliż zaraz ustąpi. - chciał zaprotestować gdy Liam mnie obraził.

- Wściekła się i rzuciła się nie mnie z krzykiem. - dokończył szatyn.

- A Ty sie dałeś jak dziecko? - zaśmiał się drwiąc z niego, a chłopaki mu wtórowali.

- Zaskoczyła mnie! - oburzył się Payne.

- Nie jeden was jeszcze zaskoczy. A na nią - wskazał mnie palcem. - Musicie uważać w szczególności, nie zapominajcie, że ona była PUŁKOWNIKIEM w SEALS'ACH.

Paraliż puszczał. Wreszcie mogłam usiąść. Czułam się upokorzona. Przywłaszczyli mnie sobie. Nie dali broni. Mam zakaz wychodzenia pod groźbą zastrzelenia. I jeszcze ten jebany czip. Siedziałam na podłodze, oparta o łóżko i masowałam nadgarstki.

- Harry - zawołał starszy brunet. - Trzymaj. -przekazał Styles'owi pilota, a następnie zwrócił się do nich wszystkich. -Każdy z was będzie miał za zadanie przez tydzień czasu pilnować, żeby ta, o to mała brunetka nie pozabijała was wszystkich. Pamiętajcie, że jest po amnezji i na silnych lekach, których nie chce brać. - tu spojrzał na mnie z karcącym wzrokiem. - a one trochę początkowo mieszają w głowie. Pierwszy tydzień jest Harrego, później Liam, Louis, Niall i Zayn. Powodzenia. - i wyszedł.

- Piękna popisówa suko. - warknął Zayn.

- Zamknij ryj dupku! - wrzasnęłam i wstałam energicznie.

- Aaa. - Harry pomachał pilotem.

- Dobra, wypierdalać. - warknęłam. I zatrzasnęłam za nimi drzwi. Zajebiście, jako jedyna nie mam zamka...

Wyszłam na balkon i od razu rozpaliłam papierosa. Mam dosyć mojego pieprzonego życia. Usiadłam przy ścianie domu. Czułam, że łzy cisną mi się do oczu. Kurwa Leslie musisz być silna. Spojrzałam na bliznę na nadgarstku po moim tatuażu. Co ja w życiu najlepszego zrobiłam?

Siedziałam na tym balkonie dobre dwie godziny. Było około północy. Nawet nie wiem, bo telefonu tez nie mam kurwa. Nic nie mam. Wszystko mi kurwa zabrali. Wszystko. Wzięłam paczkę i spojrzałam, że zostały mi dwa papierosy. Zajebiście.

Już miałam odpalać następnego gdy usłyszałam otwierane drzwi. Wychyliłam się delikatnie za ścianę i zobaczyłam bruneta. Malika. Zerwałam się na równe nogi.

- O nieee mój drogi. - czułam jak sie we mnie gotuje. Chciałam być sama. - Wypierdalasz.

Zaśmiał się ignorując mnie.

- Głuchy jesteś kurwa? - ruszyłam w jego stronę.

- Nie radzę. - pomachał pilotem. Mój świat coraz bardziej rozsypywał się na kawałki. Wiedziałam, że jeden mój fałszywy ruch i znowu ląduje na ziemi.

Odwróciłam się na pięcie i wróciłam na balkon. Usiadłam na poprzednim miejscu i odpaliłam papierosa. A ten skurwiel stał oparty o balkon. Gołymi rękoma nie byłam wstanie zdążyć go zabić za nim by nacisnął jebany guzik.

- Boisz się. - powiedziałam bawiąc się dymem.

- Ciebie kruszynko? - zaśmiał się gardłowo nawet na mnie nie patrząc.

- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? O albo to co miało miejsce jakieś 2 godziny temu, gdy Twój kumpel leżał i kwiczał? - zapytałam stając obok niego. - A to ustrojstwo? Gdybyś sie nie bał przyszedł byś tu bez tego. Nie możesz palić przez okno?

- Nie boję się Ciebie. Znasz powiedzenie, że z gównem się nie bije? - zaśmiał się wypuszczając mi dym w twarz.

- Jesteś dupkiem Zayn. - warknęłam.

Bloods. Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum