"Początek".

368 33 4
                                    


Moja wędrówka zdawała się dobiegać końca. W oddali ujrzałem upragniony cel, zacząłem biec w jego stronę. Wszystkie przygody, smutki, cierpienia oraz szczęśliwe chwile, stawały się powoli odległymi wspomnieniami. Musiałem się śpieszyć, nie miałem już wiele czasu. Dobiegłem do lustra, ustawiłem odpowiednio kryształy i krzyknąłem:
- Zwierciadło! ... - usłyszałem łomotanie zegarka. Serce biło mi tak szybko, łzy mimowolnie spływały po mych policzkach. W tym momencie upadłem.

Cofnijmy się w czasie, do początku tej opowieści. Opowieści o przygodach oraz przyjaźni, najcenniejszej więzi w moim życiu. W naszym świecie trudno jest ocenić, komu można zaufać. Żyjemy w niebezpiecznych czasach. Na szczęście, mogłem liczyć na Ninę, moją najdroższą przyjaciółkę. Opowiem, jak wyglądał dzień, w którym ją poznałem. Dzień ten okazał się także początkiem naszej wspólnej przygody.

Wybiła późna godzina. Zegar wskazywał już porę odpoczynku. Niebo niczym ocean smutku zmienił swoją barwę z granatowej, na czarną, niczym smoła. Miasto zawsze tętniące życiem, dawno już ucichło. To czas, gdy mrok i niepewność dominują w ludzkich sercach. Pod osłoną ciemności w mroku skrywała się postać. Postacią tą byłem ja. Zmierzałem dalej, przed siebie, wyznaczoną drogą, wchodząc w coraz to głębszą ciemność. Podróżowałem zawsze samotnie, wolałem nie wplątywać w swoje życie innych. Nie chciałem, by ktoś był narażony na niebezpieczeństwo. W mojej pracy, można napotkać na swojej drodze demona, upadłego anioła, nekromantę, czy też beboka. Pracę zaczynam po zmroku, nie chcę bowiem niepokoić ludzi w ciągu dnia. Niektórzy mogliby, przedwcześnie umrzeć ze strachu...

Mój zegarek kieszonkowy załomotał kilkukrotnie, wiedziałem co to oznacza. Ktoś właśnie umarł, a ja musiałem się tym zająć. Każda śmierć inaczej zbiera swe żniwa. Ja wymyśliłem sprawiedliwy i prosty sposób, by dobrze załatwić sprawę. Dla ludzi, śmierć jest dosyć drastycznym przeżyciem, co powoduje, że po niej ludzie pragną żyć dalej. Moje zadanie jest proste, zagonić duszyczkę do podziemnego świata zmarłych. Jednak, by to zrobić muszę uświadomić duszę, że już nie może żyć w świecie żywych. Niektórzy nie chcą iść ze mną, namawiam wtedy do rozmowy podczas której, człowiek może sam zadecydować, co się z nim stanie. Spełnię jego prośbę pod warunkiem, że uznam jego życie, za dobre i spełnione. Sam wymyśliłem takie zasady, to moim zdaniem najsprawiedliwsze wyjście. Jeśli chodzi o kwestię, co stanie się z umarłym... opcji jest dużo. Ode mnie zależy, co się stanie.

Kryształowe lustro Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora