Rozdział VIII

2.1K 76 18
                                    

- O czym? – nie zrozumiała.
- Nie wiesz co to? – zdziwiła się niebotycznie Ruda.
- Nie. Moglibyście mi to wytłumaczyć?
- Widzisz, Hermiono, w świecie czarodziejów istnieją rody z najczystszą krwią, które nigdy nie splamiły swego honoru ślubem z mugolem czy mugolakiem. Nawet jeśli zdarzały się takie incydenty, to osoby te szybko były wymazywane z rodów – powiedział pan Weasley. – My też należymy do takiego rodu, lecz przez to, że nie kryjemy swoich uczuć do mugoli, jesteśmy nazywani zdrajcami krwi. Nic jednak nie można nam uczynić, bo jesteśmy nienaruszalni i posiadamy wpływy w naszym świecie.
- Już rozumiem... – Hermiona pokiwała domyślnie głową. – Brownowie nie należą do tej Dwudziestki, tak?
- Dwudziestki Ósemki – poprawił ją Blaise. – I tak, nie należą.
- Mamo – odezwał się George, korzystając z chwili ciszy. – Musimy wam z Angeliną powiedzieć coś ważnego.
- George! Ty również będziesz mieć dziecko? – zdumiała się pani Weasley.
- Kiedyś na pewno, ale jeszcze nie teraz – rudzielec uśmiechnął się do niej rozbrajająco. – Nie, po prostu Angelina dostała ofertę pracy we Włoszech, a Magiczne Dowcipy Weasley’ów możliwość rozwoju na włoskim rynku, dlatego też chcemy na jakiś czas wyjechać z kraju.
- Zaskakujecie nas dzisiaj wszyscy!... Fred?!
- Tak, mamo? – zapytał przestraszony chłopak.
- Czy i wy macie coś zamiar nam dzisiaj jeszcze ogłosić?
- Nie. My jesteśmy grzeczni!
- Tak, bo cię nie znam od dwudziestu lat – prychnęła Molly, wywołując ogólną ryk śmiechu. – Wy żadko, kiedy byliście grzeczni! Dużo rzeczy się teraz zmieni... Zostaniemy w końcu sami z ojcem w tym domu...
- Przecież będziemy was odwiedzać – powiedziała poważnie Ginny i przytuliła się do matki.
- Inaczej bym cię stąd nie wypuściła, moja panno! – kobieta pocałowała córkę w czoło. – Pociesza mnie w tym wszystkim tylko myśl, że jesteście szczęśliwi, a nasza rodzina za niedługi czas się powiększy.
- Ród Weasley’ów tak szybko nie zginie! – zaśmiał się George, rozładowując napiętą atmosferę.

Dwa tygodnie później.
- Wyglądasz pięknie, Ginny – powiedziała pani Weasley, z zachwytem patrząc na córkę ubraną w kremowo – złotą suknię ślubną.

– Hermiona naprawdę się postarała!- Dziękuję bardzo, pani Weasley

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Hermiona naprawdę się postarała!
- Dziękuję bardzo, pani Weasley. – Gryfonka weszła właśnie do pokoiku przyjaciółki z niewielkim bukiecikiem frezji w ręku. – Starałam się.
- Wspaniale ci wyszedł ten makijaż – uśmiechnęła się starsza kobieta. – Zostawiam was, pogruchajcie sobie jeszcze.
I wyszła, zostawiając dziewczyny razem.
- A jeśli Blaise stchórzy i jednak się nie zjawi? – zaczęła histeryzować Ruda.
- Na mózg ci padło? Przecież Blaise cię kocha, nie zostawi cię z dzieckiem. Poza tym on już tu jest razem ze swoją matką i tą wkurzającą fretką. Twoi walnięci bracia właśnie zajmują się Zabinim.
- W jakim sensie? – wystraszyła się Ginny.
- Nie w takim, w jakim myślisz – zaśmiała się kasztanowowłosa. – Rozmawiają z nim tylko.
- „I raczej nie wygląda na to, by mieli zamiar zrobić mu jakąś krzywdę” – usłyszały od drzwi.
- Malfoy... – powiedziała Hermiona, patrząc na przystojnego blondyna, który w cudnie skrojonym garniturze wyglądał dużo przystojniej, niż w czarnych szatach Hogwartu.
- Granger... Nieźle wyglądasz – przywitał się z nią szarmancko, całując jej dłoń. – Powiem szczerze, że tak ładnej chyba jeszcze cię nie widziałem...
- Lepiej się już szykujcie, dziewczyny, bo za chwilę moja mała siostrzyczka stanie się panią Zabini – powiedział Bill, stając w drzwiach. Draco wycofał się z pokoju, gdy do rudzielca dołączyli pozostali bracia Wiewióry. Zauważył dziwne spojrzenie Łasica, które ten posłał Granger i postanowił mieć tego kretyna na oku. W końcu w pewnym sensie był odpowiedzialny za tę irytującą Gryfonkę i nie miał zbytniej ochoty na pojedynek z jej chłopakiem. Hermiona dołączyła do niego po chwili. Wspólnie zeszli do salonu, na schodach mijając się ze zestresowanym państwem Weasley. Blondyn uśmiechnął się pocieszająco do przyjaciela, który stał przy oknie wychodzącym na ogród, a minę miał bardziej, niż wisielczą.
- Jak ona wygląda? – zapytał zachrypniętym głosem.
- Przepięknie — powiedziała natychmiast Hermiona. - I jest równie zdenerwowana, co ty.
- Także, jeśli tylko oboje się nie zatniecie podczas przysięgi, to wszystko będzie dobrze. - Malfoy wyszczerzył się do przyjaciela.
-"Hermiono" - usłyszeli za sobą głos Freda. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę z szerokim uśmiechem,

Fremione [Zakończone/Poprawione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz