39.

326 28 21
                                    

Podczas prawie dwumiesięcznego pobytu we Włoszech opracowałam plan dla kadry, wszyscy pracujemy na wspólny cel. Te dwa miesiące pozwoliły mi zapomnieć, poukładać sobie wszystko w głowie, złapać dystans do ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w moim życiu. Na prawdę nie było mi łatwo, były momenty załamania, ale wtedy mogłam liczyć na pomoc Arka, Jessici oraz Piotrka.

Dziś czeka chłopaków ostatni mecz w Neapolu, a jutro lecimy już do Warszawy na kilka dni, a następnie już tylko do Rosji. Mam obawy jak to będzie stanąć znowu twarzą w twarz z Mariuszem, ale nie uniknę tego prędzej czy później i tak by to nastąpiło, dla mnie jest już wszystko jasne, nie chcę słuchać tłumaczeń, tu zwyczajnie nie ma co tłumaczyć. Zachowanie Mariusza było... Nie będę mówić jakie... 

Razem z Jessicą pojechałam na stadion, tłumy wiwatujących kibiców pozytywnie nastawiały nie tylko nas, ale przede wszystkim  piłkarzy Napoli. Miałam nadzieję, że i nasza kadra sobie świetnie poradzi, ba byłam tego pewna! 

-O czym myślisz?- zapytała Jess. 

-O naszej kadrze, myślę jak im jeszcze pomóc i co wymyślić, żeby tak mocno wierzyli w swoje siły... 

-Oni wierzą, w swoje siły i dzięki tobie uda im się zobaczysz! 

-Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się, spojrzałam na chłopaków, pomachali mi z dołu. Pokazałam im, że trzymam kciuki. 

-Ewcia, coś się stało?- zapytała Jessica spoglądając mi w oczy. 

-Szczerze powiedziawszy nie mam ochoty spotkać się z Mariuszem, ale wiem, że to jest nieuniknione i prędzej czy później to musi nastąpić... Niby wszystko sobie już poukładałam w głowie, ale to jest jeszcze zbyt świeże, żeby tak od zapomnieć... 

-Rozumiem cię i tak świetnie sobie radzisz, na prawdę. 

-Wszystko dzięki wam- uśmiechnęłam się szczerze. 

-To przede wszystkim twoja zasługa. -uśmiechnęła się. 

Spojrzałam na boisko i właśnie wtedy gola strzelił Arek, szeroko się uśmiechnął, a my cieszyłyśmy się jego sukcesem. 

-Spójrz na Arka, twoje rozmowy z nim i wsparcie i wiara w jego możliwości pozwoliły mu na nowo uwierzyć w siebie, robić swoje, nie przejmując się tym co mówią inni.

-Ciesze się, to dobrze, że byłam pomocna i moje rozmowy przyniosły efekty. 

-Jestem pewna, że cała kadra dzięki tobie uwierzy w swoje siły i stanie na wysokości zadania, mają najlepszego trenera i wsparcie najlepszego psychologa. 

-Bez przesady- zarumieniłam się. 

-Jak będziesz na zgrupowaniu, a będziesz chciała pogadać to dzwoń, ja muszę tu zostać, ale będę na meczach w Rosji. - uśmiechnęła się. 

-Dziękuję, co ja bym bez was zrobiła?- przytuliłam ją mocno. 

-Nie ma za co!  Ooo, mamy kolejnego gola!- ucieszyła się. 

Drugiego gola zdobył Piotrek, po meczu chłopaki byli bardzo zmęczeni, więc pojechaliśmy do domu, poszłam na górę i zaczęłam się pakować, zrobiło mi się trochę smutno, że opuszczę moich przyjaciół, ale taka jest kolej rzeczy. Spakowałam już wszystkie rzeczy, poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. 

******

Następnego dnia wcześnie rano razem z Arkiem udaliśmy się na lotnisko, gdzie przeszliśmy odprawę i wraz z Piotrkiem i zajęliśmy miejsce w samolocie. Muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia co do tego wszystkiego, cieszyłam się na spotkanie z chłopakami, na prawdę bardzo ich lubię praca z nimi to czysta przyjemność. 

Patrzyłam przez szybę samolotu, widziałam tylko obłoki, odwróciłam głowę i spojrzałam na Arka, a on spojrzał na mnie przejętym wzrokiem. 

-Ewuś, coś się stało?- zapytał. 

-Nie tylko trochę się denerwuje. 

-Wiem, że to będzie trudne, ale my jesteśmy z tobą wszyscy, nawet pan Adam. 

-Pan Adam?- zapytałam zdziwiona. 

-Tak, pan Adam też. 

-Tego bym się nie spodziewała-spojrzałam na Arka.

-Widzisz wsztsvy cię kochają.

-Tak zauważyłam.

Po trzech godzinach cała nasza trójka dotarła do hotelu, gdzie już od wejścia wszyscy ptzybiegli, żeby się ze mną przywitać.

Podszedł do mnie Pan Adam i mocno mbie wysciskal.

-Jestem z tobą tak samo jak kadra. -powiedział.

-Dziękuję! -przytulilam Pana Adama.

Dostaliśmy klucze i każdy z nas poszedł do swoich pokoi. Decyzją Pana Adana pokój obok mnie miał Sławek, Lewy po prawej po lewej Arek i Piotrek. Na przeciwko Wojtek i Grzesiek. 

Bartek z Mariuszem mieli pokój piętro niżej.

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz