- Jakieś pytania?

- Uprzedzę kolegów i koleżanki zadając to pytanie... - zaczęłam, ledwo kryjąc uśmiech cisnący mi się na usta, - kiedy poprawa?

×

Nie byłam jakaś wybitna. Raczej bardziej przeciętna, ale kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że nie wykorzystuję pełni swoich możliwości, a jestem naprawdę inteligentną osobą. Może i Orihara miał rację, ale teraz... nie mogłabym się do tego przyznać, bo w końcu... miałam ku temu powody.

×

Szłam właśnie z koleżankami z klasy w kierunku księgarni, gdyż jedna z nich chciała coś kupić, gdy dostrzegłam w oddali znajomą sylwetkę.

- Izaya... - wyszeptałam, zatrzymując się w pół kroku i skupiając wzrok na oddalającym się powoli chłopaku.

- Kim jest ten cały Izaya?

- Ha? To przedstawiciel rasy ułomnej. Ten gatunek posiada tez kilka odmian, ale większość oznacza się takimi samymi cechami jak: leniwy, samolubny, czasami wredny, upierdliwy, chamski... - wymieniałam bez ogródek, puki nie zostałam uderzona w głowę jakimś tomiszczem.

- Przestań uciekać od tematu - mruknęła blondynka, oglądając okładkę romansu. - Pytamy poważnie, kim on jest?

Odruchowo zagryzłam wargę i zacisnęłam dłonie na ramiączku torby. Nie bardzo uśmiechało mi się przyznawać kim dla mnie był, ale zdecydowałam się ukryć przed nimi co nieco.

- To mój... - przerwałam by zebrać myśli i wypaść naturalniej - były przyjaciel... - poprawiłam się szybko.

- Jak to były? - dziewczyna przerwała szukanie upragnionej książki i zaczęła się we mnie wyczekująco wpatrywać.

- Były i tyle - odparłam. - Kiedyś bardzo dobrze się dogadywaliśmy, ale pod koniec gimnazjum okropnie się pokłóciliśmy i nie zamieniliśmy ze sobą słowa od tamtej pory - dokończyłam i sama zaczęłam przeglądać regały zapełnione kryminałami i powieściami fantasy. Omiotłam wzrokiem półkę wypełnioną książkami, które nieraz czytał Orihara.

Starałam się odgonić myśli związane z chłopakiem, ale z każdą chwilą w mojej głowie pojawiał się natłok wszystkich wspólnie spędzonych chwil, kiedy to razem śmialiśmy się i żartowaliśmy, szukaliśmy powodów, by nie być na zajęciach na basenie... Wszystkie te wspomnienia, choć starałam się ich pozbyć, nieustannie powracały, powodując niewytłumaczalny ból i smutek.

  Nie będę brała tej książki - pomyślałam, nieco niechętnie odkładając kuszącą mnie już samą okładką książkę, a następnie dołączyłam do koleżanek, które stały już przy kasie i piszczały na samą myśl przeczytania jakiegoś taniego romansu z wampirem w roli głównej. Według mnie nawet nie dało się zagłębić w lekturę, kiedy główna bohaterka to typowa Mary Sue, idealna pod każdym względem, piękna, niby typ samotniczki, ale zawsze zakocha się w niej jakiś cudowny mężczyzna lub w ogóle wampir albo wilkołak, bo ona będzie ,,inna niż wszyscy". Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze, ale taki najwyraźniej miały moje koleżanki gust.

×

Szłam tuż za dwiema śliniącymi się do okładki dziewczynami i błagałam w duchu, a nawet rozważałam ucieczkę, by uwolnić się od tych katuszy.

- Ej, przestańcie łasić się do Hrabiego Blady Ryj i chodźmy wreszcie do tej kawiarni. - westchnęłam przeciągle, patrząc na nie ze złością, gdyż do tej pory mnie ignorowały.

- Odezwała się ta, co wygląda jak wampir odkąd zobaczyła tego... jak mu to było - zamyśliła się na moment i przymknęła piwne oczy - Izuya!

Crimson glance 「Drrr!!」Where stories live. Discover now