Wiatr zawiewał od rana, wyrywając liście z drzew, spowalniając ludzi na ulicach i sprawiając różne wypadki, o których Noora nie miała żadnego pojęcia. Promienie słoneczne powoli dobiegały do jej pokoju oświetlając go. Zmarszczyła brwi, wybudzając się, kiedy te dotarły do jej twarzy.
Nie chciała wstawać i patrzeć jak Eskild przyrządza, a raczej próbuje zrobić śniadanie w ich kuchni. Po prostu wpatrywała się w sufit leżąc na łóżku i myśląc o swoim śnie. Wciąż widziała tą twarz, kiedy przymykała powieki. Jej palce dalej czuły miękkość skóry, a nogi były zdrętwiałe od wyczerpującego tańca.
Uniosła rękę do góry, przyglądając się jej. Zgięła palce, a po chwili je rozprostowała. Jej paznokcie przyozdobione były ciemnoszarym lakierem, a na serdecznym palcu lśnił drobny pierścionek.
Wstała w końcu razem z dzwoniącym budzikiem i spojrzała na lustro. Zobaczyła lekko zgarbioną dziewczynę z rozczochranymi włosami i ciemnym cieniem pod nieobecnymi oczami. Jej koszula wręcz na niej wisiała ukazując blade ramię. Nogi drżały, próbując ją utrzymać.
Nałożyła maskę razem z czerwoną szminką na jej ustach.
![](https://img.wattpad.com/cover/95128773-288-k443055.jpg)
CZYTASZ
existing • noorhelm ✅
FanfictionNoora umarła. W prawdzie nie zewnętrznie, ale czuła się martwa i nikt nie mógł tego zrozumieć. Albo nikt nie chciał? William był jedyną osobą, która zapragnęła jej powrotu do życia. [lekcje polskiego mnie inspirują chociaż zazwyczaj niezbyt słucham...