3.

24 4 3
                                    

Spacerowałyśmy tak przez dobre kilkanaście minut, nie odzywając się do siebie ani słowem. Okolica była naprawdę bardzo przyjemna i przytulna. Panował w niej niesamowity spokój pomimo tego, że oddalona była od centrum o jedynie kilka kilometrów. Architektura Londynu urzekła mnie od razu. Mama była tu już wcześniej wiele razy więc nie przeżywała tego wszystkiego aż tak, jak ja, chociaż spoglądałam na nią czasem kątem oka i widziałam uśmiech na jej twarzy.
Szłyśmy teraz przez park, gdzie dużo młodych ludzi rozkładało koce na trawniku i czytało książkę lub po prostu leżało i odpoczywało. Było rownież bardzo dużo rolkarzy i wrotkarzy, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Kiedy wyszłyśmy już z parku, szłyśmy przez aleję domów jednorodzinnych, gdy nagle z jednego z nich wyszedł pewien chłopak. Wiedziałam, że skądś go kojarzę, ale nie mogłam przypomnieć sobie skąd. Pomyślałam sobie, że coś musiało mi się pomylić, bo jak miałabym rozpoznać kogoś stąd, jeśli jestem tu dopiero od dosłownie jednego dnia. Potrzebowałam jeszcze chwili namysłu, kiedy przypomniałam sobie, że to przecież chłopak z samolotu. Ten, który siedział pomiędzy mną a moją mamą. Dalej nie wiedziałam jakiej jest narodowości, ani ile ma lat. Ani nawet jak się nazywa.. Ale wiedziałam jedno - od początku wpadł mi w oko. Miał przepiękne niebieskie oczy, które od razu mnie urzekły. Najchętniej patrzyłabym na nie przez cały lot, gdyby nie to, że większość drogi przespał. Aż roześmiałam się w środku na to wspomnienie.
Nie wiem jak to się stało, ale potknęłam się o coś i leżałam właśnie na podłodze.
Oj, chyba trochę za bardzo się rozmarzyłam. Wracając do rzeczywistości, on dalej szedł przede mną. Od razu zwróciłam uwagę na jego niesamowity styl. Można było wywnioskować po nim, że interesuje się modą i nie boi się z nią eksperymentować, co wywarło na mnie duże wrażenie. Był wysoki, więc wywnioskowałam, że może być trochę starszy ode mnie.
Szłam tak za nim przez dłuższy czas, kiedy zorientowałam się, że zgubiłam mamę..
Ona najwidoczniej też zorientowała się właśnie, że mnie zgubiła, bo słyszałam głośne wołanie:
-Aurelko! Gdzie Ty się znowu podziałaś?
Po czym nagle wyszła z jednej z wąskich uliczek z lewej strony ulicy. Czyli najwidoczniej musiała skręcić, podczas kiedy ja szłam jak zaślepiona za wysokim brunetem.
Odwróciłam się w kierunku mamy, a chwilę potem straciłam chłopaka z pola widzenia. Mama była pełna energii i kazała mi iść za sobą. Skręciłyśmy ponownie w wąską uliczkę (tym razem wspólnie)
Byłam zachwycona. Dawno nie widziałam tak klimatycznej uliczki. Cała przepełniona kafejkami i radosnymi ludźmi, którzy w nich siedzieli. W jednej z kafejek były występy na żywo, więc postanowiłyśmy w niej usiąść. Mama zamówiła karmelową kawę, ja natomiast sok z owoców bo po pierwsze - miałam ochotę na coś orzeźwiającego, a po drugie postanowiłam ograniczyć spożycie kofeiny, bo ostatnio kawę pijałam kilka razy dziennie. W szczególności ubóstwiałam karmelową, więc mama zamawiając ją, musiała liczyć się z tym, że pomimo mojego postanowienia trochę od niej skosztuję. Tak zleciała nam ponad godzina. W międzyczasie domówiłyśmy sobie po kawałku ciastka marchewkowego, ciaglę słuchając występu na żywo.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hello, London!Where stories live. Discover now