2.

32 3 3
                                    

Obudziłam się rano, przez promienie słońca, które dobijały się do mojego pokoju. Leżałam w swoim łóżku przykryta kołdrą i nie do końca wiedziałam, gdzie jestem.
Słyszałam szelesty dobiegające z kuchni i radio w którym właśnie leciała jedna z moich ulubionych piosenek.
Mama zajrzała do mnie, po czym uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że się już obudziłam. Spytała:
-Aurelko, Ty wiesz która już godzina? Czeka nas dzisiaj bardzo ciekawy i długi dzień więc radziłabym Ci zacząć już przygotowywać się do wyjścia, a ja zajmę się śniadaniem. Zjesz tosty francuskie?
Odpowiedziałam:
-To pytanie retoryczne, mamo?
Po czym obydwie wpadłyśmy w śmiech, bo mama dobrze wiedziała, że tosty francuskie to coś, co mogłabym jeść na okrągło i nigdy mi się nie znudzi.
Nie wiedziałam dokładnie, która jest godzina, a kiedy sprawdziłam wyświetlacz telefonu naprawdę się zdziwiłam. Było kilka minut przed 13.
Nie lubię aż tak późno wstawać, bo mam potem wyrzuty sumienia ile to ja pożytecznych rzeczy mogłam zrobić podczas tego gdy spokojnie sobie drzemałam. Chociaż stop. Nawet gdy wstanę wcześniej i zaplanuję sobie wiele rzeczy to i tak kończy się na tym, że leżę w łóżku i oglądam seriale. Jakby na to nie patrząc - wyszło na to samo.

Zwlokłam się wreszcie z łóżka, wybrałam ciuchy (których dalej nie rozpakowałam z walizek), wzięłam ręcznik i kosmetyczkę po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający, zimny prysznic, po którym od razu poczułam się o wiele lepiej. Założyłam moją ulubioną bluzę i spodnie z dziurami. Włosy - totalnie mi się nie układały, więc po dłuższej walce z nimi postanowiłam po prostu związać je w niedbałego koka. Przemyłam jeszcze twarz po czym nałożyłam delikatny podkład oraz pomalowałam rzęsy. Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki i udałam się w stronę kuchni, gdzie czekała na mnie mama, która niestety nie oparła się swoim tostom francuskim i zjadła swoją porcję nie czekając na mnie.
Po śniadaniu, mama musiała wziąć jeszcze szybko prysznic i rownież się przebrać, więc miałam trochę wolnego czasu podczas którego zaczęłam rozpakowywać walizki i urządzać swój pokój. Szczerze mówiąc, nie wzięłam nawet połowy moich rzeczy, ale mama powiedziała, że dokupimy coś na miejscu. Bardzo się ucieszyłam, bo naprawdę kochałam zakupy.
Dopiero, kiedy postanowiłam posłuchać muzyki na telefonie, zobaczyłam ile mam wiadomości od Leny - mojej najlepszej przyjaciółki z Gdańska.
No tak, obiecałam jej, że jak tylko dolecę na miejsce dam jej znać i opowiem o wszystkich szczegółach.
Miałyśmy ze sobą bardzo dobry kontakt, mieszkałyśmy blisko siebie i spotykałyśmy się prawie codziennie. Nikt tak świetnie nie rozumiał mnie jak ona, a nie wspomnę już o poczuciu humoru które miałyśmy wręcz identyczne. Poznałyśmy się w przedszkolu, więc znałyśmy się przez większość swojego życia. Nasi rodzice, rownież świetnie się dogadywali dlatego wszystkie okazje typu; sylwester spędzaliśmy zawsze wszyscy razem. Na te wspomnienia, już lekko zaczęłam tęsknić za Polską.
Wraz z moją przyjaciółką bardzo bałyśmy się tego, że po wyjeździe do Londynu nasz kontakt się urwie.
Postanowiłyśmy, że codziennie będziemy ze sobą pisać, a nawet ustaliłyśmy dni w których będziemy rozmawiać wspólnie na skype.
-Aurelia, jestem gotowa! Zakładaj buty i wychodzimy. - krzyknęła z holu mama
Założyłam szybko swoje ulubione żółte converse i wyszłyśmy.
Pogoda dzisiaj była znacznie lepsza. Było w miarę ciepło i słonecznie, co bardzo ucieszyło nas obydwie.

Hello, London!Where stories live. Discover now