Rozdział 26

174K 6.8K 17.1K
                                    

Muzyka później!

Stanęłam w miejscu i rozejrzałam się dookoła, gdy w miedzy czasie William wyjmował z kieszeni foliowe opakowanie. Oboje są zdenerwowani - Zack nerwowo rusza nogami i podskakuje w miejscu, oddychając przy tym ciężko a William, pomimo swojej spokojnej postawy jaką próbuje zachować, to widzę, że jest zdenerwowany i się stresuje.

Na samą myśl, że to to miejsce, właśnie w tym miejscu to zrobimy, mam bolesne i dziwne uczucie w ciele. To właśnie tutaj rok temu William i Zack wzięli tabletki. To właśnie tutaj rok temu moja miłość ode mnie odeszła. Dlaczego? Dlaczego tutaj? 

– W-Will..? – odezwałam się, poprawiając jeansową kurtkę.

– Jesteście kompletnymi idiotami... – rzucił Zack, kręcąc głową – Nie mam pojęcia co tu jeszcze robię.

– Ale się zgodziłeś. – spojrzałam w jego stronę. 

Niebieskie tęczówki spotkały się z moim spojrzeniem. Nie odezwał się, chociaż rozchylił już wargi, aby coś powiedzieć, jednak westchnął, kręcąc głową i odwrócił ode mnie zrezygnowany wzrok. 

– Jane... – usłyszałam Williama.

– Tak? – spojrzałam w jego oczy. Był kompletnie zdenerwowany i zestresowany. Widzę, jak przegryza wewnętrzną część policzka i zaciska dłonie w pięści, powstrzymując przy tym ich drżenie.

– Jesteś tego pewna..? – zapytał, przyglądając mi się uważnie. W dłoni już trzymał otwarte foliowe opakowanie, a w środku znajdowały się trzy tabletki.

Spuściłam głowę w dół, zaciskając ręce w piąstki. Czy jestem tego pewna? Nie, nie jestem tego pewna. Nie jestem pewna tego co będziemy robić, jak będziemy się zachowywać i co czuć - ale właśnie - co będziemy czuć? Tego chcę spróbować i tego jestem pewna. Chcę spróbować z Williamem. Boję się, to oczywiste, bo... Wróciłam do tego, to okropne, że jeszcze z własnej woli do tego wróciłam i na dodatek poprosiłam osobę, która przez to zniszczyła nam związek. Wszyscy mamy uraz i złe wspomnienia z narkotykami, które teraz we trójkę zażyjemy. To popieprzone, popierdolone.

– J-Ja... Ja chcę spróbować, Will... – powoli uniosłam niewinny wzrok na jego osobę – Z tobą.

– Dobrze. – odparł, przyglądając mi się – Spróbujemy, ale...

– Proszę, miejmy to z głowy... – denerwował się Zack – Jeszcze musieliśmy tutaj przyjechać, kurwa... Will, nie wolałeś innego miejsca? 

– Nie. – odpowiedział, patrząc w moje oczy.

Blondyn burknął coś pod nosem, a ja przełknęłam ślinę i poczułam grzejącą się krew w ciele, gdy Will wyciągnął rękę przed siebie i wysypał trzy białe tabletki z nieokreślonym wzorem na środku. Doskonale je poznaję. James także je brał, a ja raz. Efekt rozpoczyna się dokładnie po dwudziestu sekundach, a kończy się po trzech godzinach. Nie działa tak samo na wszystkim, bo organizm każdego człowieka jest inny i inaczej wszystko przyjmuje. Stresuję się, bo nie mam pojęcia co oczekiwać, ja się... nawet boję.

 – Robię to ostatni raz i tylko ze względu na ciebie, Jane. – powiedział Zack, który wziął tabletkę i nerwowo obracał nią w dłoni.

Nie odezwałam się. Dziwny supeł zaczął robić mi się w gardle, kiedy spojrzałam na pozostałe dwie tabletki. Moje i Williama. Dla mnie i dla niego. Przełykam ponownie ślinę i przegryzam wewnętrzną część policzka, czując przy okazji uginające się pod sobą kolana. Ręce mi się trzęsą i nie mogę nad tym zapanować i nad uczuciem, które przejęło nade mną kontrolę. Chcę tego spróbować, a się boję, bardzo się boję. Na dodatek wszystko potęguje to, że znajdujemy się w tym samym miejscu, gdzie to właśnie rok temu wszystko się zaczęło, a jednocześnie zakończyło.

Kochamy siebieWhere stories live. Discover now