Muzyka pod koniec!
I mamy już środę. Powrót do akademiku był straszny - musiałam się rozstać z wygodą w domu, z tym pięknym zapachem, z tą przyjemną i miłą atmosferą, po prostu z rodziną, którą kocham i za którą bardzo tęsknie. Wieść, że ojciec akceptuje mój związek z Williamem, który jest i tak jeszcze nieoficjalnie zatwierdzony, to i tak mnie cieszy. Zaakceptował go w pełni, chociaż dalej czuję, że poniekąd ma problem z tym. Jego wzrok w niedzielny poranek na półnagiego Williama w moim pokoju był bezcenny...
Rachel nie udało się mnie obudzić z rana, nawet nie dała rady, bo ignorowałam jej pobudki i mocne szturchania moim ciałem. Chciałam spać, byłam strasznie śpiąca, bo poszłam spać o trzeciej rano, a przez kogo? Profesor Anderson wlepiła mi za nic dodatkową pracę z matematyki na prawie czternaście stron. Teraz biegnę do sali, w której odbywa się lekcja od ponad trzydziestu minut. Jestem spóźniona, pięknie, kurwa mać, kolejne dodatkowe godziny z panną Jane Anderson - lesbijką, która patrzy w mój dekolt. Wariatka.
Otwieram z hukiem masywne drzwi i spoglądam na profesor, której wzrok już padł na moją osobę. Mój oddech jest przyspieszony i nie mogę go unormować, a także dziwnego stresu, który nagle opanował mój organizm. Wszystkich wzrok patrzy prosto na mnie, w tym błękitne, piękne oczy. Uśmiecham się w stronę Williama, który od razu to odwzajemnia, ale po chwili powraca do swojej czynności - dokuczania Zack'owi, który jęczy z dezaprobatą i stara się bronić.
– Henderson... – mruknęła wykładowczyni, spoglądając na mnie z cwaniackim wyrazem twarzy.
– Przepraszam. – wykrztusiłam i powędrowałam w stronę ławki ze spuszczoną głową w dół, aby tylko zignorować jej wzrok.
– Zaczekaj, młoda damo.
Zatrzymuje się, przymykając oczy i wciągając więcej powietrza do płuc. Odwracam się w stronę kobiety i moje serce momentalnie przyspieszyło, gdy stała metr ode mnie.
– T-Tak? – odzywam się.
– Po lekcjach przyjdź do mnie na godzinę. – cały czas spogląda w moje oczy.
– Dobrze. – burknęłam.
– Czy masz notatki? – zapytała.
– Tak, mam. – sięgnęłam do torby i wystawiłam pracę w jej stronę.
– Bardzo... – chwyciła za dokumenty. Przez całe moje ciało przeszedł nieprzyjemny prąd, gdy poczułam jej dłoń przykrywającą moją – ...się cieszę. – mruknęła, spoglądając intensywniej w moje oczy.
Nie odpowiedziałam, a jeszcze popatrzałam dokładnie trzy sekundy w jej oczy, po czym zabrałam rękę i odwróciłam się w stronę studentów, spoglądając w dół kompletnie przestraszona tym, co się właśnie stało. Idę prosto do swojego miejsca i czuję, jak moje ręce drżą, nie mogę tego w ogóle uspokoić, to straszne.
– A gdzie buzi?
Spojrzałam na Williama, który już nastawiał policzek w moją stronę. Jedyny potrafi mnie uspokoić, a wystarczy już jego widok i obecność tutaj. Naprawdę się rozluźniłam. Nachyliłam się nad nim i już miałam zamiar pocałować, ale jego ruch był szybszy i złączył nasze usta w czuły pocałunek, pomimo tego, że pani Anderson surowo zabroniła nam czułości na wykładach. Pieprzyć ją.
Ujął mój policzek i pogłębił pocałunek, którego oddawałam. Czule, leniwie i spokojnie jak lubię. Dodatkową przyjemność nie tylko sprawia ruch naszych ust, jego miękkich i ciepłych ust, ale jego męska dłoń, która mnie dotyka w sposób, który kocham.
– Jesteście tacy słodcy... – usłyszałam rozczulający głos Zacka.
Oderwałam się od Williama i zaśmiałam pod nosem, rumieniąc się. Niebieskie tęczówki spoglądają w naszą stronę i wzdychają na nasz widok rozczulająco jak w jakimś filmie. Wzrokiem przejechałam - nie wiem czemu - w stronę Liv i jej dwóch przyjaciół. Czarnowłosa przepisywała notatki z Harrym, a wzrok James'a był wbity prosto we mnie. Mój wyraz twarzy zmienił się, momentalnie ucichłam i nie odezwałam się, czując dziwne skrępowanie. Jego niebieskie oczy są wgapione prosto we mnie, nie ukazując żadnych emocji. Dlaczego na mnie tak się gapi?
CZYTASZ
Kochamy siebie
RomanceOna go nienawidzi i chce zapomnieć, ale on robi wszystko, aby ją odzyskać. Czy na pewno uda jej się o wszystkim zapomnieć? Czy zapomni o uczuciu, które ich łączyło? Jest to druga część opowiadania ,,Nienawidzimy siebie'' Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w t...