Taehyung stał przed lustrem ze szczotką w ręku, ale zamiast czesać włosy, używał jej w zupełnie innym celu. Przysunął jej górną część bliżej ust, po czym pozwolił ponieść się melodii puszczonej z jego iphona i zaczął śpiewać. Zamknął oczy i delikatnie kołysał się w rytm muzyki, olewając głośny trzask drzwi, który dobiegł z wnętrza korytarza. Był pewien, że to jego mama, która wróciła wcześniej z dyżuru w szpitalu. A tą pewność nabył w momencie, kiedy nikt mu nie przerwał. Kobieta wiedziała, że Taehyung ćwiczy na przesłuchania do miejscowej kafejki. Sama go namawiała, że powinien jakoś wykorzystać swój potencjał, a jeśli dodatkowo pozwoli mu to nieco zarobić stanie się bardziej niezależny. Miał już dwadzieścia dwa lata i mimo, że większość jego czasu dnia zabierały studia powinien myśleć bardziej przyszłościowo. Kiedy do końca piosenki został mu do wykonania jedynie wysoki dźwięk, wymagający od niego więcej skupienia, otworzył oczy. Nabrał powietrza w płuca, ale zamiast doprowadzić czysto dźwięk, głos mu się załamał, po czym pisnął przerażony. Wciąż patrzył w lustro, mrugając nieprzerwanie, chcąc się przekonać, czy widok, który mu ono serwuje jest aby na pewno prawdziwy. Bo niby co miałby tu robić o tej porze Jungkook? A nawet jeśli, miał jakiś powód, to powinien po prostu mu przerwać, zamiast stać oparty o futrynę, z założonymi na piersi rękami i z wzrokiem wgapionym w niego.
- Nie przeszkadzaj sobie, śpiewaj dalej. Lubię słuchać twojego pięknego głosu – odezwał się Jungkook niskim głosem, co zaskoczyło Tae na tyle, by wystraszony odskoczył do tyłu potykając się niezdarnie o swoje własne nogi. Utrzymał jednak równowagę dzięki czemu nie wyłożył się przed przyjacielem.
- Jungkookie, co ty tu robisz? – zapytał wciąż zaskoczony Tae, stojąc z rozdziawioną buzią – Chcesz czegoś? – Zauważył, jak na te słowa kąciki ust Jungkooka wykrzywiły się w uśmiechu.
- I owszem – odpowiedział, i wciąż z delikatnym uśmiechem na ustach podniósł dłoń, by powolnym gestem rozpiąć górny guzik koszuli.
- Dziś jest tutaj dość ciepło co? – zapytał zmieszany Tae, walcząc z narastającym stresem. Jungkook wyglądał zbyt dobrze i musiał się dość mocno pilnować, by nie zapomnieć o oddychaniu. Chociaż... może było by lepiej gdyby po prostu zemdlał?
Gdy Jungkook zrobił krok w jego stronę, mimowolnie ponownie cofnął się w tył.
- Co ci jest słodziaku? Boisz się mnie?
- Nie, tylko powiedz mi co tu robisz. Byłem trochę zajęty, ćwiczyłem na audycję i... - Pytania Jungkooka skutecznie wyprowadzały starszego z równowagi coraz bardziej i ciężko było mu na nie odpowiadać. – I no... ćwiczyłem – dokończył zmieszany.
- Ah, więc z tego co usłyszałem, masz problem z wyciąganiem wysokich dźwięków. Może mógłbym ci jakoś w tym pomóc? – zaśmiał się Jungkook i poruszył brwiami w kokieteryjny sposób, na co twarzyczka Tae przybrała koloru dojrzałego pomidora, a z otwartych szeroko ust nie wydobył się żaden sensowny dźwięk. – Okej, Taehyung. Widzę, że nie bawi cię ta gra w kotka i myszkę. I dobrze, bo mnie też nie. Dlaczego podmieniłeś mój numer telefonu na ulotkach?
- Co? Ja nie, ja przecież... to nie tak jak myślisz. – Niemal na jednym wydechu wysypał z siebie ten lakoniczny zbiór słów, co wywołało u młodszego jeszcze większy uśmiech.
- Jesteś pewny, że wiesz co myślę? – Jungkook zbliżył się do niego, by chwilę potem odwrócić się na pięcie i zniknąć w korytarzu.
Tae ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy poszedł w jego kierunku, ale nim doszedł do drzwi oddzielających salon od korytarza, w którym zniknął Jungkook, chłopak ponownie się w nich pojawił. Tym razem z czymś w dłoniach. Obracał to przez dłuższą chwilę, by następnie tak po prostu podejść do blondyna i założyć mu to na głowę.
CZYTASZ
not only brotherly love || vkook
FanfictionTaehyung cierpi po kolejnym nieudanym związku i zaczyna wątpić w to czy kiedykolwiek uda mu się spotkać kogoś odpowiedniego dla siebie. Jest jednak ktoś, kto zawsze potrafi podnieść go na duchu, a tą osobą jest jego najlepszy przyjaciel, Jeon Jungko...