Rozdział 5: You are my liar

755 107 20
                                    


- ... I wtedy tych dwóch osiłków podeszło do mnie i zaczęło mi wygrażać, ale nie zląkłem się. Musiałem bronić mojej siostry, nawet jeśli z własnej winy wdepnęła w to gówno. No i z całą swoją stanowczością jaką posiadam odpowiedziałem im groźnie, że mają się wynieść dopóki jeszcze nie postanowiłem użyć siły, a kiedy nie zareagowali podciągnąłem rękawy i już w mig ich nie było. Wystraszyli się. – Hoseok zaśmiał się dźwięcznie, ale kiedy zarejestrował że jego śmiech był jedyny zmarkotniał. – Taehyung, słuchasz mnie w ogóle?

- Co? Mhm, jasne. Mów dalej.

- No i wiesz, było ciemno. Żałowałem, że tego nie nagrałem, żeby móc pokazać kumplom, jak godnie potrafię bronić swojej rodziny. Ale okazało się, że nawet nie musiałem. Nawet sobie nie wyobrażasz, co mnie czekało jak następnego dnia poszedłem na uczelnię. No zgaduj. – Hobi ponownie skierował swój uśmiech do chłopaka siedzącego na przeciwko. Co prawda wpatrywał się w starszego, ale Hoseok miał poważne obawy co do tego czy faktycznie go słucha. – Spróbujesz zgadnąć? – zapytał ponownie, gdy odpowiedziała mu głucha cisza.

- Eh – Taehyung zamrugał kilkakrotnie i ponownie spojrzał na swojego towarzysza. – Jestem kiepski w zgadywanki. Po prostu opowiadaj – mruknął nieco zniecierpliwiony, jakby irytowało go, że Hoseok wymaga od niego czegoś więcej niż biernego siedzenia.

- No więc... - zaczął ponownie brązowowłosy chłopak, jednak z o wiele mniejszym entuzjazmem, niż wcześniej. – Wchodzę do szkoły, a tam wszyscy znajomi rzucają się na mnie i gratulują męskiej postawy. Pewnie moja siostra podkoloryzowała tę historię. Chłopaki zaczęli się śmiać, że teraz to ja powinienem zastąpić Jungkooka na pozycji kapitana w drużynie.

- Co? – Taehyung potrząsnął nagle głową. – Mówiłeś coś o Jungkooku?

- Tylko o nim wspomniałem. Posłuchaj Tae, naprawdę cię lubię, ale nie tak wygląda spotkanie dwójki ludzi która ma się ku sobie. Kompletnie mnie nie słuchasz i nie wygląda, żebyś cieszył się z mojego towarzystwa. – Hoseok miał dość udawania, że postawa Tae względem niego jest w porządku.

- Przepraszam cię Hobi. Faktycznie w tym momencie ktoś inny zaprząta moje myśli.

- Niech zgadnę. Jungkook? - Odpowiedziało mu tylko skinięcie głowy z drugiej strony stolika. - Cóż, jak widać ja w przeciwieństwie do ciebie jestem całkiem niezły w zagadkach. O co chodzi między tobą, a Jungkookiem? Pokłóciliście się? Wiem, że pewnie boisz się mi zwierzyć, bo jest moim kumplem, ale naprawdę nic nie powiem.

Taehyung od dłuższego już czasu czuł, że musi się otworzyć przed kimś ze swoich uczuć do najlepszego przyjaciela, ale Hoseok chyba nie był dobrym wyborem. Nawet jeśli nie miał nikogo innego, to jak właśnie jemu miałby powiedzieć, że rzeczą której pragnął teraz najbardziej na świecie, było to by siedział przed nim nie on, a właśnie Jeon Jungkook. By to on opowiadał te wyssane z palca historie, choć w przypadku Kooka miały by one choć cień szansy nie być zmyślone. Blondyn wciąż bez słowa patrzył na Hoseoka, który z kolei wpatrywał się w niego wyczekiwaniem w oczach. Nagle szatyn złapał jego dłoń leżącą na stole i ścisnął pokrzepiająco.

- W porządku. Nie musisz nic mówić. Rozumiem. – Hoseok obracał delikatną dłoń Taehyunga jeszcze dłuższą chwilę, po czym odezwał się ponownie. – Zawsze się cieszyłem, że Jungkook woli dziewczyny, bo przynajmniej nie wkraczał na moje terytorium. Nie spodziewałem się, że odbierze mi nawet potencjalnego chłopaka – zaśmiał się. – Chyba jednak farciarz ma dar. No nic, nie będę cię tu zatrzymywać, bo to nie ma zbytnio sensu. I może zabrzmię nieco jak desperat, ale gdybyś jednak zmienił kiedyś zdanie, a ja wciąż będę wolny, to dzwoń. – Hoseok wstał zostawiając Tae samego przy stoliku i opuścił przytulną kawiarenkę umiejscowioną w samym centrum miasta.

not only brotherly love || vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz