— Co? Nie, dziękuję, nie trzeba.. Naprawdę. — odpowiedział, szybkim ruchem przecierając skórę pod oczami, w głębi duszy zastanawiając się, kim jest ten człowiek, który postanowił zwrócić na niego uwagę w porównaniu do innych przechodniów.

— Na pewno? A może jakiejś porady? Wiesz, po twoim wyglądzie podejrzewałbym coś poważniejszego, ale mogę się mylić i po prostu przeżywasz wydanie nowego albumu jakiegoś zespołu. — nieudolnie zażartował, próbując podnieść na duchu stojącego przed nim blondyna, który wyglądał na wyjątkowo przybitego. — Nie? W razie czego, jakbyś zmienił zdanie, to pracuję w tej kawiarni naprzeciwko. Do zobaczenia! — zawołał na pożegnanie, po czym odszedł powoli, zostawiając zdziwionego Xiumina za sobą.

Nieświadomie odprowadził go wzrokiem, pod sam koniec zauważając, że ten osobliwy mężczyzna miał wyjątkowo odstające uszy. Niczym wesoły elf, który obrał sobie za cel poprawę humoru przypadkowych ludzi napotkanych po drodze.

Czując, jak coraz bardziej ogarnia go chłód, wrócił do bezczynnego obserwowania padającego śniegu, odkrywając coraz to nowsze i trafniejsze spostrzeżenia na jego temat, które, co ciekawsze, zawsze pod jakimś względem zaprowadzały jego myśli z powrotem do Jongdae.

Bo i tak pomimo ich niezwykłego piękna, ich żywot zakańczał się niezwykle szybko.

—•—

Mężczyzna zafascynowany wpatrywał się w tańczące płomyki ognia w kominku. Przez swoją niezwykłą błękitną barwę, spowodowaną obecnością morskiej soli na drewnie i zdawałoby się własną duszę, której zawdzięczały możliwość poruszania się niczym żywe stworzenia, przykuły uwagę Minseoka na tyle, że przestał niecierpliwie zerkać na zegarek w oczekiwaniu na przybycie Chena.

Dopiero głośny dzwonek telefonu wyrwał go z zamyślenia i sprawił, że poderwał się gwałtownie, podbiegając do komórki pozostawionej na drewnianym stoliku.

— Dae-ah, za ile przyjedziesz, chcę Cię już zobaczyć! — powiedział niecierpliwie, z emocji przeskakując z jednej nogi na drugą.

— Och, Minnie... Praktyki mi się przesunęły i- Mogę nie zdążyć. — chłopak wymamrotał cicho, będąc zły na siebie, że znowu zawiedzie swojego partnera.

— Ale jak to? Obiecałeś! Nie mogę uwierzyć, że ta sytuacja się powtarza! Rozumiem, że one są dla Ciebie ważne, ale naprawdę! — zdenerwowany rzucił do słuchawki. — Przecież to nasza pierwsza rocznica... — dodał już cichszym głosem, zrezygnowany osuwając się po ścianie na chłodną podłogę, która do reszty ostudziła jego podekscytowanie.

Po drugiej stronie słuchawki zapadła dłuższa cisza. Jongdae bił się z myślami, zupełnie nie wiedząc, co mógłby powiedzieć mężczyźnie, aby chociaż troszkę podnieść go na duchu.

Westchnął cicho i odezwał się markotnie do telefonu.

— Min, idź proszę do klubu beze mnie. Lubisz tańczyć, wyszalej się za wszystkie czasy. — Uśmiechnął się delikatnie, ponieważ samo wspomnienie tak radosnego, tak wolnego Xiumina, jakim stawał się podczas tej czynności, poprawiała mu zdecydowanie humor. — Jeżeli uda się, to dołączę do Ciebie. Pamiętaj, kocham Cię. — wyszeptał jeszcze na pożegnanie.

Niestety jasnowłosy nie usłyszał już tej ważnej informacji, ponieważ jego komórka wyłączona wylądowała na kanapie, a on sam przepełniony negatywnymi emocjami poszedł do sypialni. Po co?

(in)sensitive ➵ xiuchenWhere stories live. Discover now