Wiecie, co było groteskowo zabawne w tej sytuacji?

Mijający go przechodnie rzeczywiście myśleli, że mężczyzna postradał zmysły. Nikt oprócz Chanyeola nie zatrzymał się, aby mu pomóc, zapytać, co się stało. Nikt.

Jak bardzo boli zwykła, ludzka obojętność.

Nie mogąc już ustać, kiedy stracił czucie w nogach, osunął się powoli po ścianie, drżącymi ustami wydychając parę, która uleciała w górę, w stronę powoli pojawiających się zza chmur gwiazd.

Aż dziwne, że w takim momencie natura nadal potrafiła w nim wzbudzać zachwyt nad jej pięknem.

Ostatkiem sił utrzymał głowę w górze, chcąc, aby zanim zamknie oczy ten widok był ostatnim, który zobaczy.

Widok gwiazd i spadających płatków śniegu. Szkoda, że nie był to uśmiech Chena.

Powoli opuścił powieki, instynktownie wiedząc, że więcej już ich nie otworzy.

—•—

Jongdae w trzęsących się dłoniach czytał artykuł na pierwszej stronie gazety, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

Mężczyzna umarł na oczach ludzi, bez żadnej pomocy z ich strony, głosił nagłówek. Jego śmierć była spowodowana wyziębieniem organizmu. Znamy jego tożsamość. Był to osiemnastoletni Kim Minseok. Co dziwniejsze, [...]

Brunet nie czytał już dalej. Nie był do tego fizycznie i psychicznie zdolny. Miał wrażenie, jakby resztki serca, które mu pozostały, po prostu znikły. Za dużo bólu, za dużo cierpienia.

Nieprzytomny otworzył wielkie okno, wpuszczając do pomieszczenia trochę świeżego powietrza. Od zimna zaczęły przechodzić go delikatne dreszcze.

— A więc tak czuł się Xiumin.. — wymamrotał cicho do siebie.

— Nie dość Ci? — krzyknął nagle, czując jak ogarnia go wewnętrzna furia. — Już dosyć sprawiłeś cierpienia! Nie masz dosyć czasem! Nie, oczywiście, że nie! — chłopak zaśmiał się histerycznie, właściwie nie wiedząc do kogo kieruje te słowa.

W życiu przeżył dostatecznie wiele. Odejście ojca, zdrada Minseoka.. Niemalże wybaczył mu, kiedy... Kiedy on już nie żyje.

— Jest martwy... — wyszeptał, gwałtownie pojmując całą okrutną prawdę. Zgrabiałymi dłońmi podciągnął się na parapet i wystawił nogi za krawędź budynku, spoglądając w coraz bardziej kuszący go dół. Nie zostało mu wiele do przemyślenia.

Żegnajcie.

Odepchnął się od ściany i runął w dół, bez żadnego strachu.

W tym momencie przestał padać śnieg.






























ZAKOŃCZENIE VER.2 (it's a praaank brooo)

— Minseok! Minseok, otwórz oczy!

Donośne wołanie jakby skądś znanego mu głosu i ręce trzęsące jego ciałem sprawiły, że powoli zaczął wybudzać się ze snu, możnaby się spodziewać już ostatniego. Ale nie, na ziemi nadal pozostaje jedna osoba, która nie pozwoliłaby mu tak łatwo odejść.

—  J-Jongdae? Cz-czy to już niebo, że tu jesteś? — wynamrotał na tyle, ile mu pozwoliły szczękające zęby, kiedy ku swojemu zaskoczeniu nad sobą ujrzał mężczyznę, którego tak bardzo zranił.

— Umarłem?

— Nie, Minnie, nie. Żyjesz i jesteś ze mną tutaj. Mieliśmy wielkie szczęście, że postanowiłem się przejść na spacer. Żyjesz. — brunet zaśmiał się przez łzy, nie dowierzając temu, jak blisko był stracenia swojego ukochanego. Szybko uklęknął przy nim i objął ciasno ramionami, jakby bał się, że gdy go puści, ten zniknie i już nie powróci.

— Chen, p-przepraszam Cię. — szepnął do ucha przytulającego go chłopaka, będąc głęboko przekonany, że tamten płacze, przez to, co mu zrobił. Nie chciał, aby kiedykolwiek więcej był powodem smutku swojego Dae, nie mógłby znieść tego więcej. Sięgnął zesztywniałą ręką w górę i otarł mokry ślad na policzku drugiego, delikatnie gładząc to miejsce kciukiem. — Tak bardzo Cię przepraszam.

Ten podniósł swój wzrok i mimowolnie uśmiechając się przez gest jasnowłosego, który spoczywał przed nim, spojrzał na niego uważnie.

— Nie przepraszaj już. Ja... To co zrobiłeś, bardzo mnie zabolało, nadal boli, ale jeszcze bardziej zabolała mnie myśl, że mógłbym Cię stracić. Byłem przerażony, widząc Cię tutaj w takim stanie. To uświadomiło mi, że bez względu na wszystko i tak.. I tak będę Cię kochać.

— Och.. Ja... Chen, co Ty robisz? — zdziwiony zapytał, kiedy za sprawą swojego chłopaka poderwał się do góry, trzymany niczym panna młoda. Wzrokiem wyrażającym zupełne niezrozumienie zerknął na mężczyznę i po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnął się, odganiając wszelkie zmartwienia na bok.

— Pozwoliłbyś mi też dokończyć. — pociągnął delikatnie go za brodę, przybliżając jego ucho do swoich chłodnych ust. — Ja Ciebie też kocham i nigdy nie planuję przestać, Dae-ah.- wyszeptał z przymkniętymi powiekami, jak zawsze pozostając troszkę wstydliwy w wyznaniach uczuć.

I może to wydarzenie nie sprawiło magicznie, że wojny na świecie się zakończyły. Że ludzie zaczęli zwracać uwagę na potrzebujących. Właściwie zmieniło niewiele.

Ale wystarczyło na tyle, aby dwie zbłąkane dusze z powrotem odnalazły siebie wzajemnie, kiedy już wszystko mówiło, że to już koniec.
Jak dwa opadające płatki śniegu, które złączyły się dopiero po upadku na ziemię.





Ze specjalną dedykacją dla Iwonki, która ma dzisiaj urodziny. Właściwie to powstało głównie dla Ciebie. Wszystkiego najlepszego! 💕

Moja pierwsza miniaturka, trochę angstowa. Szczerze, nigdy bym się nie spodziewała, że napiszę coś w tym stylu, bo sama nie lubię smutnych ficzków. No, ale jest i mam nadzieję, że komuś się spodobało~
Udanego sylwestra! ♡

180826–to stara praca, wiec miejcie na uwadze, że jest dosyć słabaXDXD

(in)sensitive ➵ xiuchenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora