Ushijima Wakatoshi x Reader "Teletubisie"

1.7K 150 82
                                    

   Poranek zazwyczaj niesie nadzieję na lepszy dzień. Jest oderwaniem od 'wczoraj'. Granicą między przeszłością a teraźniejszością. Możliwością tworzenia historii od początku. Czystym pergaminem proszącym się o naniesienie na niego biegu nowych zdarzeń. Wschodem dobra i bezpieczeństwa po ciemnej nocy. Wędrowcem wracającym po niezłomnej wędrówce do domu, który stworzył własnymi spracowanymi rękami. Poranek jest czymś wyczekiwanym i - w powszechnym znaczeniu tego słowa - dobrym.

   Jednak są wyjątki, to oczywiste. Ludzie nie lubią wstawać o wczesnych godzinach. Poranek kojarzy im się ze szkołą, pracą i innymi obowiązkami.

   Tak też i było w przypadku mnie. "Kto rano wstaje temu..." - mawiają ludzie. Co za tym jednak idzie - nie zawsze otrzymujemy to, czego pragniemy. Na przykład ja - wcale sobie nie życzyłam zostać prywatną sprzątaczką klubu siatkówki - ale cóż, spełnianie obowiązków szkolnych to mój... no tak, obowiązek. Dlatego też wczesnym rankiem / późną nocą, jak kto woli, zrywałam się z ciepłego posłania i w dresie szkolnym przychodziłam na salę treningową Shiratorizawy. Zazwyczaj jednak nie przychodziłam, ale przybiegałam, wszak zdarzało się mi jakimś cudem za każdym razem budzić się trochę za późno.

   Na szczęście, albo i nieszczęście, nie siedziałam w tym sama. Ten wysoki kapitan Ushijima Wakatoshi - co wygląda jakby na codzień trenował do zostania mistrzem pokera - zjawiał się punktualnie przed szkołą. Miałam wrażenie, że irytują go moje spóźnienia, ale z jego miny nie dało się nic odczytać. Upominał, co prawda, słownie, żebym przychodziła na czas, ale to tyle. Nie krzyczał, nie przewracał oczami, nie grymasił - stał spokojnie z neutralnym wyrazem twarzy, a zdania jego były krótkie i treściwe. Doprawdy przedziwna osobliwość.

   Nie przeszkadzało mi to, ale czułam się winna. Nie miałam pojęcia dlaczego. Po prostu w sercu coś mi ciążyło, a gdy obserwowałam Ushijime - odczucie się zwiększało.

   Postanowiłam więc tego dnia rozpocząć rozmowę. Włożyłam najszczersze starania w to, aby się nie spóźnić i byłam na miejscu dziesięć minut przed wyznaczoną godziną. Ushijima jednak już był na sali i wcale nie wyglądał jakby dopiero co przyszedł. Zaskakujące.

   - Dzień dobry, jak długo tu jesteś? - zapytałam, zbliżywszy się na wyciągnięcie ramion.

   - Witaj, [twoje nazwisko]-san. Codzień przychodzę wcześniej z powodu treningów - oznajmił spokojnie.

   - Ale tak wcześnie? Czy ty kiedykolwiek robisz coś innego niż trening? - Zadałam to pytanie może zbyt dobitnie, ale to z czystej troski.

   - Oczywiście. Ucze się, odrabiam lekcję, jadam i sypiam. Cóż mogę czynić więcej? - To było pytanie retoryczne z całą pewnością, jednak zamierzałam na nie odpowiedzieć.

   - A zabawa, relaks?

   - Trenuje i sypiam, jak już wspomniałem - głos jego nadal pozostawał niewzruszony.

   - O nie, tak być nie może. Dziś po lekcjach idziesz ze  m n ą - zainformowałam go dobitnie i nie oczekując odpowiedzi, zabrałam się za obowiązki.

***

   Dzień mijał szybko i bez szczególnych wydarzeń.Gdy w końcu zabrzmiał dzwonek oznajmiający koniec zajęć - niczym pocisk wystrzeliłam z sali. Miałam nadzieję, że Ushijima będzie czekał i się nie myliłam. Stał przy szafkach na buty i emanował jak zwykle powagą, niezachwianiem i pewnością siebie. W pewnym stopniu to było pociągające, wyglądał jak dorosły, ale to... nieważne.

   - Dlaczego na mnie czekasz? - spytałam z uśmiechem.

   - Nie dano mi odpowiedzieć na zaproszenie, a nie wypada po prostu nie przyjść.

haikyuu one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz