,,Pomocy" - Corro (Morro x Cole)

1.2K 64 98
                                    

Oddech spowolnił, a moją twarz oblał rumieniec. Duchy zdjęły ninją maski. Czarne, długie, piękne włosy lśniły pod wpływem prawie niezauważalnych promieni słonecznych. Piękne, głębokie oczy wysyłały mi mordercze sygnały. Czarne, idealne brwi. Doskonała, umięśniona figura. Długa grzywka niedbale opadała na czoło. Proporcjonalny nos zmarszył się. Niesamowite wargi zacisnęły się w wąską linie. To był najpiękniejszy duch jakiego w życiu widziałem. Ja go chcę. Będzie tylko mój.

- Morro!- Potrząsnąłem głową słysząc swoje imię.

- Tak? - zapytałem nadal wlepiając oczy w błyszczącą, silną poświatę nieznanego mi ducha.

- Co mamy zrobić z tą badą przebierańców? - zapytał sfrustrowany najwyraźniej moim nierozgarnięciem, Goulthar.

- Emm... dzieciarnie wsadźcie do klatek obok Lloyda. A deske wsadźcie do szczelnego pojemnika. Duszek zostaje - uśmiechnąłem się głupio w stronę przystojniaka, a on tylko przewrócił zażenowany oczami.

- Ej! Nie jestem deska! - krzyknął sfrustrowany czerwony chydrant.

- Zamknij się smarkulo, albo cię wrzuce rozebraną do moich poddanych. Hymm, chodź wątpie, aby coś takiego chciały - prychnąłem zniesmaczony.

Znowy spojrzałem na niego. Zdziwienie, oraz złość mieszały się na jego pięknej twarzyczce. Dlaczego nie widziałem go wcześniej? Przyjrzałem się jego ubiorze. Czemu ma czarne ninjowe łachy? Chwila, jaki ja jestem tępy. To przecież jest Cole! Tylko wygląda inaczej, tak bardziej pociągająco.

Morro przestań! To wróg!

Ale ładny wróg. Mam chrapkę na niego.

Nie możesz kochać ninje! To przeciwnik! Wydłubie ci gały i umrzesz.

Jestem martwy głupi ciole.

Em... racja. To cię zgwałci.

Prędzej ja jego.

- Jak miło cie widzieć mistrzu ziemi. Zmieniłeś szczotke, bo wyglądasz inaczej. - Próbowałem subtelnie go zagadać.

- Tak nabijaj się! Ciebie też śmieszy mój brak ciała!? - zdenerwowany uniósł głos.

Nie umiem podrywać. Jestem beznadziejny.

- Ja się nie śmieje, tylko wyglądasz... inaczej - wykrzywiłem się zakłopotany.

- Jesteś podejrzanie miły. Nie podoba mi się to - warknął.

Niedostępny? Zawsze mnie tacy kręcili! Chodzący ideał.

- Cole! To pułapka!!! - krzyknęła lodówka na nogach.

Jak mnie te przebierańce irytują. Już miałem wydać rozkaz, ale usłyszałem ten oschły i piękny głos.

- Nie rób im krzywdy. Jako lider nie mogę pozwolić, aby coś im się stało. Zrobie wszystko, tylko ich bezszfanku wypuść - spojrzał mi w oczy skruszony.

- Wszystko powiadasz? - wyszczerzył się chytrze, mając mase brudnych myśli w głowię.

- Nie rób tego! - krzyknął władca-fajtłapa piorunów.

- Przymknij się! - krzyknąłem w jego stronę, aby potem ponownie zwrócić wzrok w stronę bruneta - dobrze. Wypuszcze dzieciarnię, a ty będziesz mi posłuszny, ostatni duchu.

- Wszystko co rozkarzesz, panie - skłonił głowę.

Nieźle go Wu wychował. Grzeczy, posłuszny i mądry. Będzie odealną zabawką, oraz generałem.

- Puście wolno, byle gdzieś daleko te małe, upierldiwe gnojki - machnąłem ręką.

Po chwili, już ich nie było. Cisza, spokój, harmonia

- Łowco dusz. Przynieś obrożę z eterycznej skały i jakieś ubranie - wydałem pewnie rozkaz.

Ja zawsze dostaje, to czego chcę.

- Siad! Daj głos! - spojrzałem, na zdezorientowanego mistrza ziemi.

- Hau! - szczeknął posłusznie, siadając jak piesek.

Nagle do pokoju wszedł mój posłannik. Kazałem ninjasowi się rozebrać, oraz ubrać tylko w peleryne i bokserki. Wygląda tak seksownie. Dobrze wyrzeźbiony tors, podniecił mnie niewyobrażalnie. Nigdy bym nie przypuszczał, że duchy mogą mieć erekcje. Zapiąłem na gładkiej szyi obsydianową skorzaną obrożę, z odrazu podpiętą smyczą. Zaciągnąłem go do swojego pokoju.

- Tutaj! - pokazałem palcem miejsce przed moimi nogami.

Chłopak wykonał polecenie. Zacząłem powoli zdejmować spodnie, patrząc na skrępowaną twarz mojego duszka.

Będzie się działo...

~♥~

Chwyciłem zręcznie smycz od obroży mojego niewolnika. Spojrzał tylko na mnie zrezygnowany. Jego postawa stała się kompletnie bez życia i woli walki. Poddał się. Normalnie cieszyłbym się z uległości, ale coś głęboko w moim sercu, kłuje bolesnie gdy widze jego smutne oczy. Nie wiem jak to się nazywa, ale to uczucie jest iście denerwujące!

- Czemu mnie trzymasz? - zapytał cicho.

- Bo chce! - odpysknąłem, a brunet skulił się jeszcze bardziej.

Może powinienem być milszy? Eee tam! I tak jest grzeczny! Szykuj tyłeczek Cole, bo mam ochote na zabawe!

- Prosze... zlituj się. Ja i tak już nie mam ochoty życ - zaplakał smutno.

- Nienarzekaj! Masz tych swoich przyjaciół.

- Ale oni to ludzie! A ja jestem duchem którego i tak nikt nie kocha!!! - skulił się i schował twarz w dłoniach.

- Ej! Nie płacz... ja cie kocham - przytuliłem go i pocałowałem krótko.

- N-naprawde? - spojrzał smutno w moje oczy.

- Naprawde - znowu go przytuliłem - kocham tylko ciebie...

Usmiechnąłm się pod nosem. Cała moja władczość do niego zniknęła. Pragnąłem tylko jego szczęścia...

Mojego duszka...

Jedna z trzech części świątecznego maratonu :*.

Oneshot'y NinjaGoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz