- Gloria, przecież ja z nikim... - zawahałam się, bo uświadomiłam sobie, że to kłamstwo... spałam z nim... jeden jedyny raz, w moje urodziny... - Kurwa!

- Co jest, Jen?

- Masz ten test? - dziewczyna zrobiła wielkie oczy, ale bez zbędnego gadania podała to małe ustrojstwo. Kiedy go od niej wzięłam, poczułam się milion razy gorzej. Dlaczego ja też na to nie wpadłam?

Po piętnastu minutach czekania, zaznaczam najdłuższym czasie mojego życia, zobaczywszy wynik na tym piekielnym kawałku plastiku zaczęłam wyć, co nie było mądrym wyjściem z sytuacji, bo ściągnęłam na górę mamę.

- Co się stało, córeczko? - mama stanęła nade mną i pogładziła moje włosy. W mgnieniu oka wtuliłam się w nią i rozryczałam się jeszcze bardziej. Spieprzyłam swoje życie, to była jedyna myśl w mojej głowie. Wtedy test wypadł z mojej dłoni, a wzrok mojej matki spoczął na wyniku, który zapewne dla niej też był szokiem.

- Jennifer, co to ma znaczyć? - zapytała surowo i po mojej kochanej mamusi nie było śladu. Wstałam z podłogi, by się z nią zrównać i spojrzałam w jej oczy.

- Jestem w ciąży, mamo. - szepnęłam i zobaczyłam w drzwiach łazienki ojca, którego mina przypominała rozjuszonego byka.

- Który to? - zapytał, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.

- Słucham?

- Który z tych pieprzonych playboyów będzie tatusiem? A może sama nie wiesz? - warknął, a ja nie mogłam uwierzyć, że tak nisko mnie cenił. Byłam na niego wściekła.

- Tak się składa, że wiem! - krzyknęłam stojąc przed nim z zaciśniętymi pięściami.

- To spakuj się jeszcze dzisiaj i idź do niego. - usłyszałam i mnie zamurowało. Mój własny ojciec wyrzucał mnie z domu za jeden błąd.

- Ale... - próbowałam coś powiedzieć, ale nie dostałam tej możliwości.

- Nie ma ale. Puściłaś się z jednym z nich mimo, że ostrzegaliśmy jak to się skończy, Jennifer. Nie chcę cię tu widzieć ani teraz ani nigdy więcej. Przyniosłaś wstyd rodzinie. - w moich oczach znów pojawiły się łzy. Jak on mógł... Jak oni mogli, bo matka stanęła u boku ojca z pogardą w oczach. Byłam dla nich nikim i teraz to wiedziałam.

Czym prędzej udałam się do swojego pokoju, gdzie czekała zaniepokojona przyjaciółka. Gdy mnie zobaczyła, przytuliła mocno do siebie.

- Wszystko się jakoś ułoży, Jenny. - pocierała moje plecy dodając otuchy, ale ja wiedziałam, że będzie inaczej. Moi rodzice właśnie się mnie wyparli. Louis'ie Tomlinson'ie nienawidzę cię...

Obecnie

Nie mogłam znieść natrętnych wspomnień zalewających mój umysł. To nie było dla mnie zdrowe. Wypiłam drinka do dna i pobiegłam na górę. Musiałam to wszystko zakończyć i pozbyć się tego ciężaru. Musiałam wyrzucić to z siebie, a jedyną osobą, którą mogłam obarczyć tą popieprzoną prawdą był Louis. On był początkiem tego wszystkiego i powinien być tego końcem.

Wpadłam do sypialni, ale oczywiście Styles musiał siedzieć w łazience. Podarowałam więc sobie prysznic i znalazłam w garderobie zwykłe ubrania. Miałam dość tej drażniącej moją skórę sukienki, a podczas ostatecznego starcia wolałam mieć na sobie coś, co by mnie nie dekoncentrowało.

Ubrana w jeansy i bluzę z kapturem oraz adidasy, zadzwoniłam po taksówkę i zeszłam na dół. Wypiłam jeszcze jedną szklaneczkę whisky i wyszłam przed dom. Gdy podjechała taksówka, szybko do niej wsiadłam i podałam adres Tomlinson'ów. Mężczyzna spojrzał na mnie jakbym była chora psychicznie ale nic nie powiedział tylko ruszył w drogę.

for aye (Book3)|| Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now