Rozdział 24

1.1K 85 9
                                    


Wracaliśmy z Justinem do domu, właściwie to tylko miał mnie odwieźć. Przez całą drogę nie odezwałam się do niego ani słowem obserwując co dzieje się na za szybą. Chłopak zaparkował auto pod domem i spojrzał na mnie. 

-Zerwę z Alexis kiedy ty uświadomisz Issac'owi, że nic między wami nie będzie.-spojrzałam na niego w lekkim szoku po tym co powiedział.

-Zrobisz to?-zapytałam nie odrywając wzroku od jego oczu a on tylko pokiwał głową. Oblizałam przesuszone wargi i odpięłam pasy wysiadając z auta. 

-Wieczorem przyjadę po ciebie bo mamy wszyscy spotkanie towarzyskie z resztą ekipy.-powiedział i po chwili już odjechał. Westchnęłam cicho, naprawdę nie miałam na to ochoty. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu zamykając je za sobą. Ściągnęłam z siebie kurtkę i buty czując przemęczone mięśnie, które potrzebują odpoczynku. Weszłam w głąb mieszkania i zobaczyłam Isaaca śpiącego na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem chwytając koc, który leżał na fotelu i przykryłam szczelnie chłopaka. 

Wyszłam z salonu gasząc światło i podreptałam powolnym krokiem na górę zamyślona. Nie wiem czy chciało mi się iść na to spotkanie towarzyskie. Jedyne czego potrzebowałam to spokoju i snu w moim wygodnym łóżku. 

Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i weszłam do środka zamykając je za sobą. Od razu położyłam się i nie wiedząc kiedy zasnęłam.

*

Obudził mnie mój dzwoniący telefon. Sięgnęłam do kieszeni spodni marszcząc brwi z niezadowoleniem bo mój sen został przerwany. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam telefon.

-Co jest?-mruknęłam zaspana.

-Czekam pod domem masz 5 minut.-usłyszałam głos Justina i rozłączył się po chwili. Jęknęłam cicho odkładając telefon i wstałam z łóżka niechętnie. Podeszłam do szafy wyciągając bluzkę na zmianę i przebrałam ją. Nie chciało mi się nic ze sobą robić, zresztą nie szłam tam się bawić tylko poznać ludzi, którzy chcą dla mnie narażać swoje życie.  

Rozczesałam swoje włosy w biegu i psiknęłam się jeszcze perfumem. Wzięłam swój telefon i zbiegłam na dół po schodach. Spojrzałam na śpiącego Isaaca. Powinnam go obudzić? Myślę, że nie. Niech sobie pośpi trochę, to mu się przyda. Wyszłam z domu biorąc kurtkę i wsiadłam do auta Justina, które stało przy krawężniku.

-No witam.-uśmiechnął się do mnie.

-Nie mów do mnie, spałam w najlepsze a ty nagle mnie budzisz.-burknęłam zapinając pas.

-Ej, uprzedzałem cię dzisiaj, że już masz plany.-pokręcił głową odpalając silnik i jadąc w stronę niewiadomego mi miejsca. Westchnęłam cicho patrząc na drogę.

-Wszyscy tam będą, którzy jadą z nami na tą akcję?

-Tak.-pokiwał głową nie odrywając wzroku od drogi. Reszta czasu minęła w ciszy i chyba dobrze bo nie byłam zbytnio w nastroju. Wzięłam wdech, gdy zatrzymaliśmy się pod domem i wysiadłam z auta.

*

Poznałam już wszystkich stojąc przy ścianie i patrząc na nich. Ich rozmowy były tak beztroskie jakby mówili o wypadzie na ryby.

Jaden był czarnoskórym mężczyzną, bardzo pozytywnym. Z tego co mówił lubił majsterkować, miał swój warsztat i dziewczynę, która była tu z nim. Urocza Aria o blond długich włosach i przyjaznym uśmiechu.

Aiden był typem rozrywkowego faceta, który zmieniał dziewczyny jak rękawiczki i nie bał się tego mówić. Co najdziwniejsze zawsze przychodziły nowe.

Ricky był typem spokojnego i rozważnego mężczyzny. To jego tak naprawdę wszyscy się słuchali i czekali na wydanie polecenie czy zaakceptowanie pomysłu. To on był głową i liderem ich grupy.

Były jeszcze bliźniaki Max i Alex, wydawali się spokojni, ale po alkoholu wychodziły z nich zwierzęta imprezowe. Sprawiali wrażenie przyjaznych i zaufanych braci.

Przeniosłam wzrok na Justina, który siedział na kanapie rozmawiając z Rickiem zawzięcie na jakiś temat. Wymieniali swoje wskazówki dałam radę wyłapać kilka słów z tej odległości. Justin mamrotał coś o swoim wyjściu B, które ma przyszykowane. Po chwili podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się wstając z kanapy. Podszedł do mnie i po prostu najzwyczajniej w świecie mnie przytulił a ja wtuliłam się w jego ramiona chowając głowę w jego szyję. Uspokoiłam swój oddech skupiając się tylko na nim w tym momencie.

-Co jest?-szepnął cicho przeczesując dłonią moje włosy.

-Sytuacja się powtarza.

-Przestań o tym myśleć Scarlett.-westchnął przytulając moje ciało do siebie mocniej.

-Jak mam o tym nie myśleć? Znowu dochodzi do sytuacji, gdy za dużo osób chce mi pomóc. Na moim miejscu czułbyś się tak samo.-zmarszczyłam brwi podnosząc głowę by spojrzeć mi w oczy.

-Ale na szczęście nie jestem i nie będę, także nie chcę nawet myśleć.-uśmiechnął się na co wywróciłam oczami.

-Chcę już wracać do domu.-odwróciłam wzrok patrząc jak reszta towarzystwa rozmawia śmiejąc się. Tak naprawdę nie wiedzieli co ich czeka.

-Obiecaj mi coś.-spojrzałam na Justina, który patrzył na mnie z poważnym wzrokiem i pokiwał głową.

-Obiecaj mi, że nikomu nic się nie stanie.-powiedziałam ciszej na co mężczyzna odwrócił ode mnie wzrok nic nie mówiąc.

-----------------

Wiem, że ten krótki dosyć, ale nie miałam weny co tutaj dalej zrobić :/

Rozdziały mam już rozpisane do końca.

Jedyne co mogę Wam powiedzieć to to, że końcówka będzie krwawa.



I mightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz