Pow Ashley
Chris pomógł mi wyjść z tego zaułka. Boże a jeżeli coś mu się stanie. Zaczęłam biec korytarzem. Zobaczyłam wyjście na powierzchnię. Nie za uwarzyłam głazu, potknęłam się. Skręciłam sobie kostkę.
Pow Chris
Stwór strasznie głośno krzyczał. Leżał na ziemi tlił się. Położyłem miotacz na ziemi. Było bardzo ciemno więc wyjołem zapalniczkę, którą dał mi Josh. Nie za uwarzyłem że rurka, którą nadal płyną gaz jest pęknięta. Odplalniłem zapalniczkę i tu nagle BOOM! Dobrze, że byłem blisko wyjścia.
U reszty
Wszyscy : co to kurwa było?!
Pow Chris
Ałaaa... Moja głowa. Ale to się rozpierdoliło... Wstałem... ?Czekajcie dlaczego Ash siedzi na ziemi i płacze co je się stało? Podbiegłem do niej była cała we łzach.
Chris: Ej ej Ash co się stało?- powiedziałem miłym głosem
Ash: Chris... Chyba mam skręconą kostkę.
Pomogłem jej wstać. O ja pierdole co mam teraz zrobić za nami jest wendigo jest coraz bliżej mamo dlaczego!?
Chris: Ash proszę mogła byś biec proszę....
Ash: Ałaa Chris...
Chri: hyh dobra...
Wziąłem ją na ręce i zacząłem biec tunelem do światła. Gdy wybiegłem na powierzchnię zobaczyłem drużkę prowadzącą przez las. Biegłem...Biegłem z Ash na rękach.
Pow Ashley
Leżałam na rękach Chrisa. Miał całe czerwone policzki, nucił coś pod nosem. Chociaż byłam a samej bluzie czułam miłe ciepło. Christopher dobiegł do posiadłości Washinktonów. gdy byliśmy już na schodach przed drzwiami postawił mnie na nogi. Otworzyłam drzwi.
Chris: no to jesteśmy sami...
Weszliśmy do domy. Chris stał zmyślony a ja tuż przy nim.
Przytuliłam się do niego mówiąc
Ash: dziękuję...
Chris: Ale za co?
Ash: że tu jesteś... Przymnie...
CZYTASZ
Until Dawn //Chris X Ash # Sam X Josh\\
FanfictionPrzerażające, wysokie góry... Wendigo... Wydarzenia z Blackwood Pines... Złe wspomnienia... Po tym wszystkim wydaje mi się że będzie dobrze... Że uwolnili się od tego co tam przeżyli... Myśleli że ich koszmar się skończył... Mylili się... Przepras...