~1.

114 4 3
                                    

W głośnikach, umiejscowionych w każdym kącie głównej sali, rozbrzmiał donośny dźwięk, który oznaczał obwieszczenie. Po chwili strażnik Gillum został wezwany do gabinetu naczelnika, w trybie natychmiastowym.

Młody mężczyzna poprawił gnata zawieszonego na ramieniu, kiedy przyszedł jego zamiennik. Z jednej strony cieszył się, że nie musi dalej stać w tym słońcu, z drugiej obawiał się tego, co powie mu stary Nate.

Przeszedł przez długi dziedziniec i poczuł lekką ulgę, kiedy chłodne powietrze z klimatyzacji ostudziło jego rozgrzaną twarz. Zgarnął niesforne kosmyki przydługich włosów do tyłu, ale zaraz i tak opadły z powrotem na czoło. Nie dało się ukryć, że młody strażnik Gillum był obiektem westchnień żeńskiej części więźniów. Ale jego nie interesowały kryminalistki.

-Jestem. – oświadczył lekko zachrypniętym głosem, wchodząc do gabinetu naczelnika.

-Myślałem, że wiesz jak się puka. – starszy mężczyzna stał odwrócony tyłem do drzwi i patrzył przez okno na pracujących skazańców.

-Darujmy sobie formalności, do rzeczy, tato. – podkreślił ostatnie słowo dosadnie, wywołując cyniczny uśmiech na twarzy swojego rodzica. Kiedy ten odwrócił się do swojego syna przodem, uśmiech przerodził się w szczery, no co jak co, kochał swojego pierworodnego nad życie.

-Więc do rzeczy, synu... Do naszego więzienia przywieźli nowicjusza, umieszczony został przeze mnie w bibliotece i tam będzie odpracowywać, a twoim zadaniem jest sprawianie tam nadzoru.

-Słucham? – młody Gillum trochę się zirytował, co oświadczył ojcu suchym fuknięciem. Złapał się jedną ręką za włosy. – To żart? Miałeś nie traktować mnie z ulgą jako syna, tylko jak każdego innego strażnika, tato, biblioteka? To jakaś kpina. – odwrócił się do okna i ledwo powstrzymał przed kopnięciem ściany. Irytacja wzrosła i powoli uwalniała w nim furiatycznego dupka. Kiedy ktoś doprowadzał go do takiego stanu, zazwyczaj wyżywał się na więźniach...

-Nie traktuję cię z ulgą, wziąłem ciebie do tego, bo tylko tobie tutaj ufam. – Nate oparł się obiema dłońmi o biurko. – Patrz na mnie Gerald. Ta sprawa mi śmierdzi i ty jesteś jedyną myślącą jednostką wśród tych wszystkich małp tutaj. Zresztą... Odmaszeruj do biblioteki. Tu masz akta więźnia – rzucił na biurko teczkę. – Zobaczysz, dlaczego to właśnie tobie dałem tą posadę. Ufam ci, G, nie zawiedź mnie.

Gerald z teczką w dłoni opuścił biuro swojego ojca i idąc w stronę tej cholernej biblioteki, postanowił zaznajomić się z aktami. Spojrzał na wierzch żółtej teczki, z informacjami przygotowanymi przez jego ojca, z wielkim, czerwonym napisem „CONVICTED". Otworzył ją, po czym zaczął czytać.

Ruth Weasley, 24l.

Oskarżona o umyślne spowodowanie śmierci ś.p. Deacona Fletchera. Zarówno dopuściła się włamania na jego posesję.

Akt morderstwa miał miejsce w dniu 12 lipca, oskarżona była wtedy w pełni poczytalna i dopuściła się zbrodni z pełną premedytacją, jak twierdzą świadkowie.

                 Ulgi: Brak. (Oskarżona nie przyznaje się do dokonania zarzucanego jej czynu.)

                 Wyrok: 25 lat.

Ojciec jednak nie dołączył zdjęcia. Gerald, dość skonsternowany tym co przed chwilą przeczytał, przekroczył próg starej biblioteczki. Było tu szaro i wszędzie panował ogólny syf, co przeogromnie brzydziło młodego mężczyznę.

Rozejrzał się w poszukiwaniu dziewczyny. Dostrzegł jednak tylko Rogera, który zobaczywszy, że przyszedł zamiennik, ulotnił się z pomieszczenia. I tyle go widzieli. Gerald wrócił więc do rozglądania się. Spodziewał się jakiegoś rosłego babska. W sumie zaciekawił go motyw jaki miała dziewczyna, żeby zamordować jakiegoś faceta. Usłyszał dźwięk przewracanych kartek, więc poszedł w kierunku starych regałów, zza których dostrzegł zarys jakiejś postaci.

Obszedł regał dookoła po cichu, po czym stanął naprzeciw postaci ubranej w czary strój i...

-Kurwa! – zakaszlał, a drobna, chuda istotka upuściła książkę na ziemię i złapała się za usta. Kiedy zdmuchnięty kurz opadł, Gerald przetarł łzy z oczu i spojrzał zamglonym wzrokiem na dziewczynę przed nim. Miała założony czarny, gruby sweter i legginsy, jak każdy więzień tutaj. Oczywiście panowie mieli dresy. Jednak to, co przykuło jego uwagę, to nie strój, a włosy. Miała śnieżnobiałe, piękne włosy, związane w kucyk.

-Nic ci nie jest? Znaczy panu? Boże... Przepraszam, ja... - motała się, natomiast on, nie był w stanie oderwać wzroku od jej włosów.

-To naturalny kolor? – zapytał, odkasłując jeszcze raz. Dziewczyna zmarszczyła brwi i prychnęła uroczo, rumieniąc się.

-T-tak, naturalny... Jak byłam mała miałam jasne blond włosy, a potem... Wysiwiałam. – odwróciła się onieśmielona i podniosła książkę, po czym odłożyła ją na miejsce. Gerald obserwował każdy jej ruch. Zaskoczył go widok tej dziewczyny. Jak taka drobna osóbka mogła zamordować człowieka? Nie mieściło mu się to w głowie... Była taka... Malutka, delikatna. Nogi odziane jedynie w legginsy pokazywały, że nie należała do osób z optymalną wagą. Jednak widocznie odznaczające się mięśnie dwugłowe na udach i twarde łydki świadczyły o tym, że regularnie biegała. Kiedy sięgała po książkę z wyższej półki przyuważył, że ma idealnie płaski brzuch i lekko wystające żebra. Kości policzkowe na bladej twarzy miała uwydatnione. Duże brązowe oczy, piegi i pełne, jasnoróżowe usta dodawały jej uroku. Jeszcze bardziej utwierdzało go to w fakcie, że ona nie pasuje do tego miejsca.

-Halo? – Cichutki, nieśmiały głosik wybudził Gilluma z transu. Lubił patrzeć na piękne kobiety, a ona zdecydowanie do pięknych należała. Zazwyczaj, kiedy strażnikom jakaś się spodobała, mieli pełne prawo wziąć ją sobie na noc i robić z nią cokolwiek im się zachce. Może się to wydać okropne, ale w tym więzieniu i tak byli traktowani dobrze, w porównaniu do norm panujących gdzie indziej.

-Zamyśliłem się. – Powiedział sucho, na co dziewczyna zareagowała z przestrachem. Pierwszy raz, poczuł lekki zawód do samego siebie, że był chamski. Ta dziewczyna naprawdę nie powinna tu być.

-Chciałam zapytać, czy dostanę może jakieś ścierki, szczotki... Chciałabym zacząć. – z nerwów ciągała za krawędzie swetra, nie patrzyła również swojemu rozmówcy w oczy. Czuła się okropnie, w środku opanował ją strach, bała się mężczyzny. Tak samo jak każdego innego, jednak... Kiedy go zobaczyła, przez chwilę pomyślała, że mógłby być przyjazny, miał piękne, ciemne oczy...

-Co zacząć?

-Sprzątać. Myślę, że dla tego miejsca przyda się trochę życia. – założyła ręce na piersi i spojrzała w bok, na malutkie okno nad regałem z literaturą piękną.

-Ruth? – zadrżała na dźwięk swojego imienia. W radyjku przy wejściu zaczęło grać „Jenny from the block". – Mogłabyś spojrzeć mi w oczy? – Gerald złagodniał, nie mógł inaczej. Dziewczyna powoli skrzyżowała swoje spojrzenie z jego. – Czego się boisz?

Zadał pytanie dość łagodnie, wiedział, że musi jakośnawiązać z nią kontakt, mimo tego, że ona faktycznie powinna się go bać.Jednakże czuł w kościach, że ta dziewczyna przeżyła już zbyt wiele, a traktowanie ją na równi z innymi więźniami... Byłoby po prostu nie na miejscu.

~~~~ 

Jakby ktoś chciał wiedzieć, jak ja widzę Ruth (Tylko moja ma brązowe oczka i dłuższe włosy:>) EDIT: w obsadzie dodałam Sky, bo chodzi mi o jej ciało(po utraceniu wagi) twarz Ruth wygląda tak jak tu :)). :   

 :   

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Convicted ×Gillum× (zawieszone)Where stories live. Discover now