Rozdział 36.

1.2K 97 20
                                    

Wróciliśmy już do domu na Ziemię. Asgard jest piękny i gdybym mogła, to bym tam zamieszkała. Niestety Loki nie popiera mojego zapału i podjarania tym miejscem. To przecież jego dom, powinien lubić tę krainę.
Podniosłam się do siadu, gdy do pomieszczenia ktoś wszedł. To był Stark.
- Cześć- zaczął i siadł obok mnie na łóżku. Kiwnęłam głową w odpowiedzi.- Jak się czujesz?- spytał, przyglądając mi się uważnie. Co on dzisiaj taki jakiś dziwny?
- Mów o co ci chodzi- mruknęłam patrząc na niego.
- Pięknie wczoraj wyglądałaś i ta suknia... Loki wyglądał na takiego, który...
- Przejdź do rzeczy, Stark- warknęłam. Westchnął ciężko.
- Nie rozmawiałem jeszcze z nikim na ten temat, bo nie miałem córki. Zaszło coś pomiędzy wami wczoraj w nocy?- spytał. Spojrzałam na niego unosząc brew, a za chwilę roześmiałam się jak głupia.
- To jakieś żarty- powiedziałam przez śmiech.- To, że ty kiedyś zaliczyłeś wszystko, co się ruszyło, to nie znaczy, że ja mam tak robić- prychnęłam i położyłam się na łóżku.- Poza tym, jestem dorosła nie powinieneś się tym interesować- mruknęłam i zamknęłam oczy.
- Tak tylko pytałem. Loki jest do wszystkiego zdolny i bałem się, że coś ci zrobił- szepnął. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Nic między mną a Lokim nie zaszło. Wiem jak na mnie patrzył, bo to widziałam i czułam, ale on wie, że mam pewien problem i nie chce, abym poczuła się jeszcze gorzej- wyjaśniłam. Odetchnął z częściową ulgą.- Nie, nie powiem co to za problem, sama muszę go rozwiązać- dodałam widząc jego minę. Wykręcił oczami i wstał.
- Jakby coś się działo to wal śmiało. Mam naszą ulubioną whisky- uśmiechnął się i zaraz wyszedł z mojego pokoju. Po ataku tego robota miał miesiąc na odnowienie tego pomieszczenia i to zrobił. Na jego szczęście.
Położyłam się na miękkiej poduszce i odetchnęłam.
Do pokoju znów ktoś wszedł. Otworzyłam jedno oko i zauważyłam Steve'a.
- Jeśli przyszłeś mnie pytać czy między mną a Lokim coś w nocy się działo to od razu ci mówię, że nie- zaczęłam. Uśmiechnął się lekko i siadł koło mnie.
- Nie interesuje mnie to, bo to twoje sprawy nie moje- odpowiedział i splótł razem swoje palce.
- To po co tutaj przyszedłeś?- spytałam zamykając oko.
- Potrzebuję komuś się wygadać- szepnął po kilku chwilach ciszy. Gwałtownie usiadłam i spojrzałam na niego.
- Co się stało?- zadałam kolejne pytanie.
- Nic złego, spokojnie- westchnął cicho i przeczesał włosy ręką.- Chodzi o to, że się zakochałem, ale ta dziewczyna nie wygląda, by zakochała się we mnie- mruknął w końcu. Więc o to chodzi. Mój biedny Steve się zakochał i nie wie, co z tym zrobić.
- Znam ją?
- Oczywiście. To jedna z agentek T.A.R.C.Z.Y.- odpowiedział szybko. Uśmiechnęłam się lekko.
- Czy jest blondynką o niebieskich oczach?- uśmiechnęłam się przebiegle. Spojrzał w dół, a na jego policzkach dostrzegłam czerwień. On się zawstydził! Ja nie wiedziałam, że Steve jest aż taki uczuciowy.- Wiedziałam, że coś z tego będzie- dodałam po chwili. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Dzięki, że mnie nie wyśmiałaś jak połowa ekipy- mruknął. Uniosłam brew.
- Powiedz mi kto dokładnie się śmiał, a ja się z nim policzę- rozkazałam.
- Nie będę zdradzał nazwisk- odpowiedział od razu. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Nikt nie będzie się śmiał z Steve'a. Ja im pokażę. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz Thor'a, który jest w podróży poślubnej z Jane. Tak na marginesie, to kobieta pięknie wyglądała w tej sukni, Thor też wyglądał świetnie i nie wspomnę już o Lokim. Tylko Sygin mi się nie podobała. Chciałam ją poznać tylko, dlatego, aby dowiedzieć się kilku rzeczy, ale nie widzę dalszej przyjaźni pomiędzy nami.
- Kto był taki mądry i śmiał się z Steve'a?- spytałam spoglądając na wszystkich po kolei.
- Poszedł się poskarżyć- prychnął Tony, a ja spojrzałam na niego. Po chwili zaczął zwijać się z bólu.
- Jesteście cholerną drużyną, dlaczego tak się zachowujecie?
- Po prostu cieszymy się, że Steve znalazł sobie dziewczynę i jesteśmy również w szoku. Nie wiedzieliśmy jak na to zareagować- wytłumaczył Clint. Wykręciłam oczami i spojrzałam na Steve'a.
- Nie przejmuj się nimi, nie wiedzą co to jest miłość- szepnęłam i wyszłam z pomieszczenia rzucając na odchodne mordercze spojrzenie w stronę ekipy.
Weszłam do pokoju Lokiego, który leżał na łóżku i czytał książkę, którą zabrał z Asgardu. W końcu nie będzie tykać moich. Położyłam się obok niego od razu się do niego przytulając. Odłożył lekturę i objął mnie.
- Co się stało? Jesteś strasznie spięta- spytał, a ja wypuściłam głośno powietrze.
- Nie ważne, zaraz mi przejdzie- mruknęłam, wtulając się mocniej w jego ciało. Zaśmiał się cicho i przeczesał moje włosy ręką.
- Cokolwiek się stało, nie przejmuj się tym- szepnął po chwili. Trochę ciężko mi się tym nie przejmować, bo to mój najlepszy przyjaciel. Jest też przyjacielem całej ekipy, a oni się z niego po prostu śmiali. I to z tego, że on znalazł sobie dziewczynę! To nie jest normalne.
- Uspokuj się, bo twoje paznokcie co raz bardziej wbijają się w moją skórę- szepnął Loki po jakimś czasie. Zacisnęłam pięści.
- Przepraszam- mruknęłam i zamknęłam oczy.
- Powiedz o co chodzi, prawie przebiłaś moją skórę swymi szponami- poprawił się tak, że mógł spojrzeć w moje oczy.
- To nic ważnego. Ty pewnie też będziesz się z tego śmiał- złapał za mój podbródek z poważną miną.
- Śmieli się z ciebie? Który taki mądry, że miał czelność śmiać się z mojej ukochanej?- spytał, a w środku zrobiło mi się ciepło, słysząc jego słowa.
- Nie, ze mnie nie. Ze Steve'a- skwitowałam.- Śmieją się, że znalazł sobie dziewczynę- dodałam. Obserwowałam jego reakcję. Przez chwilę jego mina nic nie wyrażała, ale zaraz na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Znalazł?- zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego morderczo.
- Jesteś taki sam jak oni, wiesz?- warknęłam i wstałam.
- Sam. Nie będziemy się chyba kłócić o taką małą sprawę- usiadł na łóżku, patrząc na mnie.
- Małą sprawę?! Może dla ciebie jest mała, ale postaw się w sytuacji Steve'a. Jak ty się czułeś za nim powiedziałeś, co do mnie czujesz? No, jak się wtedy czułeś?- spytałam, a on wstał podchodząc do mnie.
- Wybacz, nie wiedziałem, że to, aż takie poważne- szepnął nachylając się nade mną. Musnął moje usta i uśmiechnął się lekko.- Znając ciebie, to pewnie nagadałaś im trochę, co?- spytał, a ja uśmiechnęłam się, przypominając sobie wyraz twarzy Starka.
- Starkowi najbardziej- westchnęłam teatralnie.
- Nie używaj mocy, jeśli nie masz jej dobrze opanowanej- mruknął, przyciągając mnie bliżej siebie.
- Używałam jej wiele lat wcześniej i jakoś mi nic nie zrobiła- szepnęłam,  wtulając się w jego tors. Westchnął zrezygnowany.
- Wiesz, że Fury jak się dowie, że nie masz treningów, to zabije mnie i ciebie, prawda?- spytał, a ja się uśmiechnęłam.
- Niech tylko spróbuje podnieść na  mnie rękę. Steve i Stark się nim zajmą- przychnęłam. Cóż, taka prawda. Steve jako mój najlepszy przyjaciel, nie pozwoli mnie skrzywdzić nikomu, a Stark... Stark to jednak mój ojciec, w którego aż za bardzo się wciela. Rozmowa sprzed kilkunastu minut była dość dziwna i nie na miejscu. Nie w jego typie. Ale to jest Stark. Zmienia zdanie szybciej niż kobieta w ciąży.

----------
Hej! Rozdział jako taki wyszedł. I muszę wam o czymś powiedzieć.

KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DOPIERO AŻ 16 GRUDNIA, TO AŻ DWA TYGODNIE!

W szkole wystawiają oceny semestralne i trzeba wziąć się do pracy szczególnie z rozszerzonego polskiego i angielskiego.

Dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze, których mogło być więcej 😜😘

Do zobaczenia w kolejnym!

Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY] Where stories live. Discover now