Wylądowali na środku mugolskiej ulicy i jakby tego nie było mało, prawie zwymiotował na taksówkę, która przejechała milimetry od niego.
W następnej chwili samochód osobowy z głośnym piskiem zakręcił wpadając na inne auto obok, byle nie wpaść na nich.
- Co, do cholery?! - wrzasnął Harry zataczając się w zdezorientowaniu. Odwrócił się, żeby spojrzeć na Notta, który, pomimo teleportacji łącznej, podczas której zniszczył doszczętnie starożytne bariery, zdołał utrzymać się na nogach razem z nieprzytomną Sharon. Potter byłby pod wrażeniem, gdyby nie fakt, że stoją na środku ruchliwej autostrady! - Musiałeś nas przenieść właśnie tutaj?! - wrzasnął ponownie, próbując przekrzyczeć coraz to większy huk, jaki tworzyła kolizja samochodowa.
- A oczekiwałeś ode mnie jakiegoś logicznego działania?! - sarknął Theodor, nie mając siły na elokwentną odpowiedź.
- TAK!
Złoty Chłopiec rozejrzał się o mały włos ponownie nie zderzając się z jakimś samochodem, który panicznie próbował wyhamować przed nimi.
- Chcę ci przypomnieć, że była to moja pierwsza teleportacja, a nie znałem konkretnego miejsca docelowego!
W zasadzie, to Harry podziwiał go za to, że wciąż są w jednym kawałku, skoro była to jego pierwsza próba.
Czarnowłosy burknął coś jeszcze pod nosem łapiąc za ramię młodego śmierciożercę i teleportując ich przed dużą posiadłość. Był pewien, że ktoś zajmie się zamieszaniem jakie zrobili.
***
Sharon, gdy tylko obudziła się następnego dnia, pierwszym, co zauważyła był inny sufit. Doprawdy, ceniła w sobie zdolność do zauważania takich rzeczy, ale w tej chwili było to zbyteczne.
- Nawet nie wiesz, ile rzeczy zdarzyło się odkąd zniknęliście. - usłyszała czyjś głos. Obróciła się lekko na łóżku spoglądając na osobę siedzącą na krześle obok. Daisy z perfekcyjnie zaplecionym warkoczem francuskim oglądała swoje paznokcie jak gdyby chciała powiedzieć, że podczas gdy my sobie podróżowaliśmy, oni świetnie się bawili. Było to całkowicie bezsensowne, bo Madness wiedziała swoje.
- No nie wiem. - przeciągnęła się na niewygodnym łóżku - Nie dorównasz nam, jestem tego pewna.
Posłała wymuszony uśmiech dziewczynie, a ta jedynie prychnęła z oburzeniem zmieniając temat.
- Ten chłopak co wam pomógł. Kto to? - zapytała.
Sharon zmarszczyła brwi w namyśle, ale nie mogła się domyśleć, o kogo chodzi. Daisy najwyraźniej również to zauważyła.
- Ma heterochromie... - dodała sugestywnie, wiedząc, że ta zapamiętuje takie drobne rzeczy. Sytuacja jak z sufitem.
- Och, Theodor Nott. Nie wiedziałam, że tu jest. - odchrząknęła powoli wstając z łóżka, by uniknąć mroczków dręczących ją od dłuższego czasu przy porannym wstawaniu.
- Domyślam się. Miałaś atak. Byłaś nieprzytomna, kiedy Harry was tu teleportował. Wcześniej ten Nott aportował was z Riddle Manor doszczętnie niszcząc bariery magiczne(swoją drogą, Czarny Pan jest teraz naprawdę wściekły) i trafiliście w sam środek autostrady. - widząc, ze Sharon chce jej przerwać, dodała pospiesznie - Louis zajął się tym razem z ekipą, spokojnie.
Madness przeszła do łazienki będącej sąsiadującym pomieszczeniem, a Daisy podążyła za nią wiedząc, że nie ma sensu zatrzymywać jej w łóżku. Mówiła dalej, podczas gdy druga dziewczyna stanęła przed lustrem i oglądała swoją twarz i włosy z każdej strony. Była chorobliwie blada z małym odbiciem poduszki na lewym policzku blisko ucha. Włosy wciąż były mocno zakręcone oraz kolorowe, a do tego tłuste, więc natychmiast stwierdziła, że potrzebuje prysznica.
- Zamknij drzwi. - poleciła towarzyszce, która posłuchała i przechodząc w swoim opowiadaniu do mało istotnych spraw usiadła na toalecie.
Madness weszła do kabiny i zasłoniła szklane drzwi zasłonką. Zdjęła staromodną koszulę nocną, w jaką ją ubrali (kto ją przebierał?!) i przerzuciła ją ponad ścianką starając się ustawić ubranie tak, by nie zmokło.
Całkowicie przestając słuchać koleżankę odkręciła wodę. W między czasie zmieniła swoje włosy na naturalny czarny kolor. Po wysuszeniu powinny wyć także jedynie lekko lokowane na końcówkach.
Po kilku minutkach, podczas których Daisy zdążyła opowiedzieć ze szczegółami o swoich samotnych dniach, kiedy to jej chłopak wychodzi na misję na rzecz gangu i nie wraca do wieczora, Sharon wciągnęła na mokre ciało koszulę, zmieniając ją w spódniczkę do połowy ud z takim samym, drobnym, kwiecistym wzorem. Przynajmniej bieliznę sobie wyczarowała.
Potrząsnęła włosami starając się trochę je osuszyć i wyszła razem z drugą dziewczyną z łazienki uznając, że zęby umyje dopiero po tym, jak coś zje.
- Ach właśnie, zapomniałam ci przekazać. Tego Theodora również ktoś otruł. - powiedziała w pewnej chwili blondynka, jak gdyby nigdy nic.
Że co?!
CZYTASZ
Mad Potter H.P.
FanfictionHarry Potter - ułożony, grzeczny, Złoty Chłopiec Gryffindoru, Zbawiciel. Rycerzyk Dumbeldora, Chłopiec-Który-Przeżył. Ma zgładzić Czarnego Pana, czarny charakter. Ale co jeśli, on sam nie jest taki jaki się wydaje? Co jeśli sprzymierzy się z Sami-Wi...