1 grudnia

3.1K 221 11
                                    

Londyn przywitał grudzień zimnym wiatrem i niskimi temperaturami. Ludzie powyjmowali z szaf cieplejsze kurtki i płaszcze, owinęli się różnokolorowymi szalikami i ponaciągali na uszy ciepłe czapki. Wszędzie pojawiały się już świąteczne ozdoby mimo, że do samego Bożego Narodzenia zostało jeszcze dość dużo czasu. Zayn Malik szedł zatłoczoną ulicą, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie miał ochoty wracać do domu, bo tam nie ucichłby temat pracy. Temat firmy w której zatrudnieni byli wszyscy domownicy, co oznaczało rodziców Zayna i jego starszą siostrę. Dziewczyna dalej mieszkała z rodzicami mimo, że od kilku miesięcy jest zaręczona, a ślub zaplanowany jest na maj. Mulat nie czuł się komfortowo w białej koszuli i krawacie, ale nie chciał ryzykować powrotu do rodzinnego apartamentu. Poprawił kołnierz swojego czarnego płaszcza i rozglądał się dookoła siebie. Wszędzie pełno było sieciowych kawiarni i fastfoodów w których były ogromne kolejki, a znalezienie miejsca w którym choć na chwilę mógłby zaznać spokoju, było niemal niemożliwe. Wszedł w ulicę która wskazywała, że znalazł się w starszej części miasta, odetchnął widząc że ruch tutaj był praktycznie znikomy. Przeszedł około pół uliczki i znalazł się przy niewielkiej kawiarni. Spojrzał przez obszerne okno i zobaczył, że zajęte są dosłownie trzy stoliki, a za ladą stoi uśmiechnięta starsza pani. Chłopak zrobił dwa kroki do tyłu i zobaczył drewniany szyld z napisem "Home", zdecydował się wejść do środka. Gdy tylko pchnął drzwi, usłyszał dzwoneczek informujący o przyjściu klienta. Starsza pani automatycznie zwróciła na niego uwagę i uśmiechnęła się szeroko, czego mulat nie potrafił odwzajemnić. Zayn zdjął swój płaszcz i odwiesił go w miejscu do tego przeznaczonym. Zajął stolik w samym rogu kawiarni i spojrzał na niewielką rozpiskę napojów, które tu serwowali. 

- Dzień dobry. Mogę przyjąć pana zamówienie? - usłyszał dość delikatny głos nad sobą.

- Czarną kawę proszę. - rzucił mulat odkładając kartę.

- Może coś słodkiego do kawy? Ciasto pani Lucy jest najlepsze na całym świecie. - blondyn uśmiechnął się pod nosem.

- Nie dziękuję. - odpowiedział sucho Zayn.

- Jestem pewien, że byłby pan zachwycony. - odparł chłopak z mocno Irlandzkim akcentem.

- Będę zachwycony jeśli dostanę moją kawę w rozsądnym czasie. - powiedział poirytowany mulat.

- Już dobrze panie gburze. - rzucił irlandczyk i odszedł w stronę baru.

Zayn był oniemiały zachowaniem chłopaka, był urażony tym jak został potraktowany, tym bardziej że w każdej chwili mógłby zgłosić na niego skargę do właścicielki lokalu, którą jest prawdopodobnie starsza pani za ladą, która teraz serdecznie uśmiecha się do blondyna. Zayn wyjął swój telefon i zaczął przeglądać różne aplikacje, mimo swoich dwudziestu dwóch lat był w jakimś stopniu uzależniony od internetowego świata. Lekko podskoczył na swoim miejscu, kiedy irytujący - według niego - blondyn postawił przed nim kubek z gorącym napojem. Zayn zdziwił się, bo zazwyczaj w kawiarniach podają kawę w filiżankach lub białych kubkach, jednak przed nim stał kubek z wizerunkiem misia i napisem uśmiechnij się. Wiedział, że to sprawka kelnera, ale już nie miał siły tego komentować, więc tylko pokręcił głową i zaczął pić swój napój. Przewrócił oczami widząc połączenie przychodzące od mamy, postanowił nie odpowiadać na nie, potem zadzwoniła jeszcze raz, a kolejna w kolejce była jego siostra. Wiedział że nie dadzą mi spokoju, dopił kawę i poprosił o rachunek, z którym oczywiście przyszedł blondyn. Zayn dał mu 5 funtów mówiąc, że reszta jest dla niego. Chłopak zostawił paragon i zabrał brudny kubek. Mulat bez większego zastanowienia schował świstek do tylnej kieszeni w spodniach razem z telefonem, po czym ubrał się i wyszedł z kawiarni. Pół godziny później znalazł się w rodzinnym apartamencie, oczywiście nie obyło się bez pytań gdzie się podziewał, ale mulat grzecznie zbył wszystkich członków rodziny i udał się do swojego pokoju. Odłożył na krzesło swoją torbę i wyjął z tylnej kieszeni telefon, usłyszał szelest i spojrzał na podłogę, gdzie leżał paragon z kawiarni. Schylił się, miał już go zgnieść i wyrzucić jednak coś przykuło jego uwagę, a konkretniej napis na tyle paragonu, wykonany dość niestarannym pismem "Prag­nienie by­cia kimś in­nym to mar­no­wanie oso­by, którą się jest. ".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heej, wracam do Was z moim świątecznym ff, które postanowiłam trochę ogarnąć. Mam nadzieję, że mimo wszystko chętnie do niego wrócicie lub zajrzycie do niego poraz pierwszy.

ziallxziall 💚💛

Christmas miracle || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz